Sanatoria cieszą się w naszym kraju ogromnym zainteresowaniem. Nieraz trzeba płacić spore pieniądze i odczekać swoje w kolejce, by dostać do wymarzonego ośrodka. Na miejscu jednak zamiast spokoju i odpoczynku, możemy czasem najeść się nerwów i... pleśni.
Awantura o jedzenie w sanatorium. Pokazała, co dostała na talerzu
"Posiłek niskokaloryczny ok, ale spleśniała papryka już nie jest apetyczna" – napisała kuracjuszka na grubie na Facebooku "Sanatoria - prywatne i z NFZ, turnusy rehabilitacyjne wszystkie informacje". Z opisu dowiadujemy się, iż taki posiłek dostała w legendarnym sanatorium w Ciechocinku. Na zdjęciu gołym okiem widać "oczko" z pleśnią na wewnętrznej stronie papryki.
Komentujący podzielili się na dwa obozy. Jedni są oburzeni zaistniałą sytuacją i popierają jej nagłaśnianie w mediach społecznościowych. Uważają to za niedopuszczalne, skandaliczne i świadczące o braku szacunku do kuracjuszy, którzy często płacą za pobyt duże pieniądze. Sądzą, iż personel musiał widzieć pleśń podczas przygotowywania posiłku.
Z drugiej strony mamy osoby, które krytykują autorkę zdjęcia za nakręcanie "afery" w internecie. Ich zdaniem, najlepszym i najprostszym rozwiązaniem byłoby zgłoszenie problemu obsłudze i prośba o wymianę posiłku. Twierdzą, iż takie błędy mogą się zdarzyć ze zwykłej nieuwagi, zwłaszcza przy dużej liczbie wydawanych dań.
"Jestem za tym, by nagłaśniać takie sytuacje, jak komuś pasuje, to niech sam sobie zjada podgniłe warzywa. Nie ma wymówki, iż personel tego nie zauważa", "To jest skandal. Ktoś to manualnie kroił, więc nie mógł nie widzieć, chyba iż nie chciał", "Nie do pojęcia jest dla mnie, żeby po prostu nie poprosić o wymianę, tylko robić aferę na FB", "Naprawdę nie mogłaś iść wymienić... To jakieś jaja!" – czytamy w komentarzach pod postem.
Część osób podzieliła się własnymi doświadczeniami. I znów jedni zachwalali posiłki w sanatoriach, a inni mieli podobne problemy jak wyżej. "Jak zgłosiłam, iż knedle są w środku jeszcze z lodem to personel, iż 'takie nam przywieźli z cateringu' i tak się przejęli". Więc pójście z reklamacją do kuchni nie zawsze pomaga.
Widzisz pleśń na jedzeniu? Nie odkrawaj, tylko wyrzuć całość
Warto przy okazji przypomnieć lub też uświadomić niektórych, iż odkrojenie kawałka z widoczną plamką pleśni nic nie da i nie powinniśmy w ogóle jeść danego warzywa, owocu, chleba itd. Pleśń, którą widzimy na powierzchni, to jedynie "owocnik" grzyba, podczas gdy pod spodem, wewnątrz produktu, rozrasta się niewidoczna dla oka sieć korzeni zwana grzybnią.
W miękkich i wilgotnych produktach, takich jak papryka, pomidory, pieczywo czy dżemy, te nitkowate strzępki z łatwością przechodzą i oplatają całą strukturę. Co gorsza, niektóre rodzaje pleśni wytwarzają niebezpieczne dla zdrowia substancje zwane mikotoksynami.
Są one odporne na wysoką temperaturę, więc gotowanie czy pieczenie również nic nie da. Z kolei zjedzenie ich może prowadzić do ostrych zatruć pokarmowych, a w perspektywie długoterminowej choćby uszkadzać nerki, wątrobę czy mieć działanie rakotwórcze. Dlatego jedynym rozsądnym i bezpiecznym rozwiązaniem jest wyrzucenie całego spleśniałego produktu.