Podzieliłem, jak tylko mogłem

twojacena.pl 1 tydzień temu

**Podzieliłam się, jak mogłam**

Cześć, mamo. Ewa starała się mówić tak, jakby nic się nie stało, ale wyszło to sztywno i nienaturalnie.

Ojej, Ewuniu! A ty skąd?! Nie spodziewałam się ciebie dzisiaj. odparła Hanna Stanisławówna.

Ewa przyglądała się matce uważnie. Nie spodziewałam się to słowo wpiło się w jej serce jak kleszcz, a potem powtarzało się w głowie raz za razem. Nie spodziewała się. Ewie wydawało się, iż od jakiegoś czasu nikt i nigdzie na nią nie czeka.

No i stoisz jak słup soli? Wchodź, nie marudź, akurat ogórki kiszę. Przyszłaś tak sobie, czy coś się stało? Z Jakubem wszystko w porządku?

Wszystko w porządku, mamo, z Jakubem. Wynajęliśmy im mieszkanie na początek. Marek zapłacił z góry za trzy miesiące, a potem niech sami

Ewa spojrzała na matkę. Jak zwykle była pochłonięta domowymi obowiązkami. Tak było zawsze. Od dziecka Ewa przywykła, iż matka ciągle gdzieś się spieszy i wszędzie się spóźnia.

Trzeba szybciej, zaraz skoczę do sklepu, bo mają promocję, zostań w domu, a ja pójdę, Ewa, nie przeszkadzaj, widzisz, iż pracuję. Hanna Stanisławówna zawsze skupiała się na rzeczach materialnych, a córce najczęściej mówiła poczekaj.

Ewuniu, zrób sobie herbatę sama, bo nie mam czasu, jeszcze słoiki nie wysterylizowane. Dobrze?

Dobrze, mamo. Ewa nalała herbatę do kubka, choć wcale nie miała na nią ochoty.

No to po co przyszłaś?

Mamo, słuchaj a ty nigdy nie myślałaś o rozwodzie z tatą? zaczęła niepewnie.

Eee nie, a po co? Zmiana sikorki na wróbelka. Wszyscy faceci tacy sami! A co?

Mamo ja chcę się rozwieść

Co?! A co się stało?! Znalazł sobie inną?!

Hanna Stanisławówna wyraźnie nie spodziewała się takiego zwrotu akcji, na chwilę choćby przestała wycierać słoik.

Mamo, czuję, iż jesteśmy zupełnie różni. Jakub już dorósł, sam zaczął mieszkać z dziewczyną. Myślę, iż powinnam się rozwieść z Markiem

Jezu, co się u was dzieje?!

Dzisiaj mija dwadzieścia pięć lat od naszego ślubu. Rano choćby nie wspomniał. Pytał tylko, gdzie są skarpetki i za ile minut będzie śniadanie. I tyle Ewa wstrzymała łzy.

I tyle?! Ewka, ale z ciebie głuptas! Taka sobie uroiła! Rocznicę ślubu ma! Wielkie rzeczy! Twój ojciec nigdy mi nic nie dawał, a ja jemu też nie. Po co wydawać pieniądze na głupoty?! Hanna Stanisławówna rozkręciła się na dobre.

Ewa patrzyła na matkę i myślała, iż szkoda było przychodzić dzielić się uczuciami. Matka nigdy jej nie rozumiała. Po policzku spłynęła łza.

Jeszcze mi tu płaczu narob! Wiesz, jakie to teraz problemy z tym rozwodem? Mieszkanie do podziału, działka, macie jeszcze samochód A pieniądze na koncie jak oszczędzaliście?! Ja swoje wyciągnęłam, schowałam w domu. To trzeba teraz mieszkanie zamienić! Taka dobra trzka, a ile w remont włożyliście

Ewa słuchała, jak matka wymieniała nieruchomości i kalkulowała udziały. Cz

Idź do oryginalnego materiału