Rodzinne burze bywają zdradliwe. Przed ślubem Kamila choćby nie przypuszczała, iż życie z rodziną męża może stać się prawdziwą próbą. Wychowana w ciepłym domu, gdzie kłótnie były rzadkością, myślała, iż ominą ją tego typu problemów. Opowieści koleżanek o teściowych uważała za przesadzone – przecież jej to na pewno się nie przytrafi.
Po ślubie Kamila i Jakub zamieszkali u jego matki, Heleny Nowak, w jej przytulnym, choć ciasnym dwupokojowym mieszkaniu w Jaworznie. Teściowa początkowo przyjęła synową serdecznie i przez kilka miesięcy wszystko układało się gładko. Dzieci nie były jeszcze w planach – młodzi marzyli o własnym mieszkaniu.
Jakub pracował w dużej firmie IT, a jego zarobki pozwalały na oszczędzanie. Kamila też pracowała, choć zarabiała mniej, ucząc w miejscowej szkole. Helena była życzliwa, ale miała nawyk rozdawania rad, które początkowo wydawały się nieszkodliwe.
Kamila starała się nie reagować, ale z czasem teściowa coraz częściej ingerowała w ich życie. Ton jej uwag stawał się coraz bardziej apodyktyczny, a komentarze – uszczypliwe.
Pewnego dnia Kamila przywiozła do domu nowy blender, promieniejąc z radości.
– od dzisiaj będziemy robić koktajle na śniadanie, zdrowo i smacznie! – wykrzyknęła, stawiając pudełko na kuchennym stole.
Helena, obrzuciwszy zakup sceptycznym spojrzeniem, skrzywiła usta:
– Po co to komu? Niepotrzebna fanaberia. Zwykli ludzie rano jedzą owsiankę, a wy sobie żołądki psujecie tymi nowinkami. Potem pożałujecie, ale będzie za późno – demonstracyjnie odwróciła się i wyszła.
Kamila nie wytrzymała i rzuciła jej za plecami:
– Pani syn nie znosi owsiankę! Wystarczy mu kanapka z herbatą i już leci do pracy!
Teściowa zastygła w drzwiach, odwróciła się i zimno odparowała:
– Gdybyś była dobrą żoną, wstawałabyś wcześniej i przygotowała Kubie porządne śniadanie, zamiast wylegiwać się do południa!
– Nie wyleguję się do południa! – wybuchnęła Kamila. – Moje lekcje zaczynają się później, i co, mam się teraz pozbawiać snu?
Od tego wieczoru między paniami zawisła chmura. Blender był tylko pretekstem – napięcie narastało od dawna. Kamila siedziała w kuchni, sącząc herbatę i rozmyślając:
“Co za teściowa mi się trafiła? Zamiast się ucieszyć, tylko szuka dziury w całym. Nie moja wina, iż moja praca zaczyna się później. Kuba jest dorosły, sam może zrobić sobie kanapkę. Dlaczego mam żyć według jej zasad?”
Usłyszawszy dźwięk klucza w zamku, Kamila ożywiła się – wrócił Jakub. Zawsze dzielili się nowinami, widywali się bowiem dopiero wieczorami.
– Cześć – cmoknął ją w policzek. – Co tak nachmurzona?
– Czekałam na ciebie, chciałam pochwalić się – skinęła głową w stronę blendera. – Teraz nowe śniadania!
– Super, brawo! – uśmiechnął się Jakub.
Ale wtedy z pokoju dobiegł głos Heleny:
– Czemu się cieszycie? Tylko zdrowie sobie zepsujecie tymi zabawkami!
– Mamo, no co ty znowu? Każdy ma blender i nikt nie narzeka – próbował złagodzić Jakub.
– Ile za ten badziew zapłaciła? – zwróciła się teściowa do Kamili.
Ta, nie tracąc rezonu, podała kwotę o połowę mniejszą niż rzeczywista.
– I to nie jest drogo? – oburzyła się Helena. – Kto w tym domu zarabia? Kuba haruje, a ty rozrzucasz pieniądze!
– Ja też pracuję! – warknęła Kamila. – I nie siedzę z założonymi rękami!
– Grosze zarabiasz! – ciąła teściowa. – Kuba utrzymuje rodzinę, a ty wydajesz jak księżniczka!
Kłótnia rozgorzała na dobre. Jakub, widząc, iż sytuacja wymyka się spod kontroli, wziął żonę za rękę i zaprowadził do ich pokoju, zatrzaskując drzwi.
– Boże, jak ja już mam tego dość! – westchnęła Kamila. – Dlaczego ona się wtrąca w nasze życie?
Chciała wyrzucić z siebie wszystko, ale się powstrzymała – Jakub nie był winny, iż ma taką matkę. Helena wydawała emeryturę na swój domek letniskowy: to płot naprawić, to dach połatać. Jakub czasem narzekał, ale pomagał.
Następnego ranka, gdy Kamila jeszcze spała, teściowa postanowiła przygotować synowi śniadanie, by pokazać, kto naprawdę się o niego troszczy.
– Mamo, po co to? Sam dam radę – zdziwił się Jakub.
Ale Helena nie odpuszczała. Wylała wszystko, co myślała: Kamila jest leniwa, niewdzięczna, nie potrafi zatroszczyć się o męża. Jakub słuchał, ukrywając uśmiech. Wiedział, iż matka przesadza, i nie brał jej słów do siebie.
– Mamo, dzięki, lecę – rzucił, wychodząc do pracy.
Teściowa została w kuchni, patrząc za nim zdezorientowana. Kamila, gdy wstała, jadła śniadanie sama – Helena nie pokazała się. Wieczorem, gdy Jakub wrócił, teściowa zaczęła znów narzekać. Kamila, słysząc to z pokoju, nie wytrzymała.
– Znowu mnie oczernia? – rzuciła mężowi, gdy wszedł.
Przytulił ją:
– Nie denerwuj się, ona chce dobrze.
– Dla kogo dobrze? – wybuchnęła Kamila. – Mam dość jej kontroli! Jak kupię coś bez jej pozwolenia – koniec świata! Kubuś, ja tak nie wytrzymam. Wynajmijmy mieszkanie i wyprowadźmy się!
– I co, całą wypłatę będziemy wydawać na czynsz? – zaprotestował. – Przecież oszczędzamy na własne.
– Znajdę lepszą pracę, z wyższą pensją – wytrwale oświadczyła Kamila. – Wtedy się wyprowadzimy.
– Dobrze, nie spieszmy się – złagodniał Jakub. – Jestem po twojej stronie. Kupuj, co chcesz. Porozmawiam z mamą.
Po tej rozmowie Helena stała się chłodniejsza, rozmawiała tylko w sprawach koniecznych. Kamila unikała kuchni, gdy była tam teściowa. Jakub, niczym wytrawny dyplomata, lawirował między nimi, próbując zachować spokój.
Pewnego dnia zaproszono ich na urodziny żony kolegi Jakuba, Oli. Ta zachwycała się prezentem od męża – zmywarką do naczyń.
– Kamilo, to cudo! – wychwalała Ola. – Wkładasz naczynia, wciskasz guzik i masz wolne!
– Też taką chcę! – zapaliła się Kamila. – Nie będę czekać, aż Kuba mi kupi. Samą sobie sprawię, przecież mówKamila spojrzała na teściową i powiedziała: “Nie chcę, żebyśmy żyły w ciągłym napięciu – czy możemy spróbować od nowa?”