Podsumowanie majówki w górach. Zimowe warunki zaskoczyły wielu turystów, a TOPR miał ręce pełne pracy

gazeta.pl 1 tydzień temu
Majówka w górach nie należała do najłatwiejszych, zarówno dla turystów, których zaskoczyły zimowe warunki, jak i dla ratowników, którzy na brak pracy nie mogli narzekać. Tylko w Tatrach odnotowano aż 37 wezwań. Najczęstszym powodem niestety było nieprzygotowanie piechurów.
Długi weekend majowy niestety dobiegł końca, a co za tym idzie, ruszyły wielkie podsumowania. Niestety w wielu przypadkach nie są one najciekawsze. Mowa tu m.in. o ilości wezwań ratowników w góry. Niestety głównym powodem przez cały czas było bagatelizowanie ostrzeżeń oraz brak odpowiedniego przygotowania, które okazało się niezbędne przez warunki w wyższych partiach.
REKLAMA






Zobacz wideo Ustroń lepszą wersją Zakopanego? Sprawdziliśmy to!



Ratownicy na brak pracy w majówkę nie narzekali. W Tatrach aż 37 wezwań
Góry w majówkę przeżywały prawdziwe oblężenie. Jak co roku, celem wielu turystów było przede wszystkim południa kraju, na czele z Zakopanem. Tak też tłumy piechurów ruszyły na szlaki, niestety często z opłakanym skutkiem. Jak informuje TOPR, ratownicy udzielili pomocy kilkudziesięciu osobom, a najczęstszym powodem wezwań był brak odpowiedniego sprzętu czy przecenienie własnych możliwości.
Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe podczas majówki udzieliło pomocy 37 osobom. Jak czytamy w komunikacie w mediach społecznościowych, najwięcej kłopotu sprawiły zimowe warunki, które wiele osób zaskoczyły.

Kilkukrotnie ratownicy sprowadzali turystów, którzy bez odpowiedniego sprzętu utknęli w różnych rejonach Orlej Perci. Doszło również do dwóch upadków ze znacznej wysokości. (Z rejonu Szpiglasowej Przeł. na stronę dol. Za Mnichem oraz z Koziego Wierchu na stronę dol. Pięciu Stawów Polskich). W pozostałych przypadkach TOPR pomagał turystom z zachorowaniami i lekkimi kontuzjami.

- czytamy na Facebooku TOPR.




Nie tylko w Tatrach wzywano pomoc. Trudne interwencje spotkały także GOPR-owców
Długi weekend i spory napływ turystów przełożyły się też na intensywność pracy GOPR-owców, który mieli równie dużo wezwań, co ratownicy w Tatrach. W Bieszczadach ratownicy nie tylko pomagali turystom, ale dostali także prośbę o pomoc strażakom gaszącym pożary w rejonie Krzemienia i Bukowego Berda. Z kolei w piątek 3 maja, GOPR-owcy otrzymali zgłoszenie o mężczyźnie, który na szlaku prowadzącym na Przełęcz Orłowicza doznał zatrzymania akcji krążenia. Niestety pomimo gwałtownie udzielonej pomocy i reakcji innych turystów, nie udało się go uratować.



Intensywny okazał się także 4 maja. Na żółtym szlaku z Przełęczy Wyżnej na Połoninę Wetlińską doszło do groźnego wypadku. Według relacji świadków mężczyzna schodzący w dół szlaku w niewyjaśnionych okolicznościach uderzył głową w drzewo. Zdiagnozowano złamanie kości ramiennej i narastający krwiak, przez co mężczyzna został gwałtownie ewakuowany śmigłowcem LPR.
Idź do oryginalnego materiału