Podeszłam do kuchni i usłyszałam rozmowę teściowej z mężem. Zrozumiałam, iż ma problemy z córką i zięciem i prosi, żeby mąż zabrał ją do nas. gwałtownie wysłałam mężowi wiadomość, żeby wiedział, co go czeka, jeżeli nie zrobi, jak mu mówię

przytulnosc.pl 3 godzin temu

– Nie da się z nimi mieszkać. Nic im się nie podoba. We własnym mieszkaniu nie jestem już gospodynią. A dziś zięć powiedział mojej córce, iż jeżeli jej matka się nie wyprowadzi, on wniesie pozew o rozwód – płakała Anna w mojej kuchni. – A jeżeli ją zostawi, to jak ona sama wychowa wnuki? Na starość nikt mnie już nie chce. Całe życie dla was poświęciłam, zdrowie straciłam. A ile wy z siostrą mi nerwów napsuliście? A teraz co? „Mamo, dorosłyśmy, idź sobie”?

Tak, z zięciem mojej teściowej nie było najlepiej. Chłopak z bogatej rodziny, rozrzucał pieniądze na lewo i prawo, na początku był dumą Anny.

I mieli piękny ślub, i dziecka się spodziewali. Ale ojciec zięcia zakochał się i odszedł do młodej dziewczyny, zapominając o żonie i synu. Ale nie zapomniał zablokować ich kont. A Karyna, moja szwagierka, akurat szukała mieszkania, które jej mąż obiecał jej kupić. Chciałaby rozwodu z już biednym mężem, ale los zrobił niespodziankę: drugie dziecko.

Zięć nie umie pracować. Wcześniej wydawał pieniądze ojca. Ale druga żona jego ojca nie chciała, żeby trzymał syna w pracy, który nic nie umiał robić. I złoty chłopiec zaczął szukać pracy. Ale takiej, żeby była dobrze płatna i nic nie trzeba było robić. Szuka już trzeci rok. Przez ten czas on, jego żona i dwójka dzieci siedzą na utrzymaniu mojej teściowej.

– Andrzej, po co pytać żonę? Ze mnie same korzyści: pomogę przy dziecku i w domu! Jestem pewna – zgodzi się! Albo lepiej, pokaż żonie, kto tu rządzi – postaw ją przed faktem, iż będę z wami mieszkać! – narzekała teściowa w naszej kuchni z mężem.

Tak, nie było mnie tam. Stałam pod drzwiami i podsłuchiwałam. A adekwatnie – stałam pod drzwiami mojej własnej kuchni, przecież to nie jest zabronione? A to, iż usłyszałam rozmowę – to powinni mówić ciszej, jeżeli nie chcą być usłyszani. Z dzieckiem pomoże? No tak! Do tej pory nie może zapamiętać, jak ma na imię nasza córka. A teraz chce pomagać! A w domu? Wiecie, jak będzie pomagać?

– Kto tyle soli wsypuje? Aha, na pewno się zakochałaś! Wiedziałam, iż zdradzasz mojego Andrzeja!

– Co to jest? Wczorajsza zupa? Zwariowałaś? Mówiłam ci, iż zupę trzeba gotować codziennie! No i co z tego, iż pracujesz? Wstawaj o 4 rano i do garnków!

– Andrzej, przyniosłam ci gołąbki! A co to u was? Co za sushi? W ogóle żona cię nie karmi!

Mieszkanie kupiliśmy z mężem po połowie. Moją część wnieśli rodzice, a swoją Andrzej wziął na kredyt. I spłaca go sam. Uważam, iż to sprawiedliwe. W końcu, w razie rozwodu, mieszkanie podzielimy po połowie, prawda? To znaczy, iż oboje powinniśmy je opłacać, żeby nikt nie czuł się pokrzywdzony. Na spłatę kredytu mąż wydaje większość swojej pensji. Do tego opłaca przedszkole. Cała reszta leży na mnie. Tak nam wygodnie, tak postanowiliśmy.

A więc, w związku z podziałem naszego budżetu, sytuacja jest następująca: jeżeli mąż zdecyduje się zostawić matkę u nas, to będą mieszkać razem na połowie mieszkania należącej do niego. Będą się też osobno żywić. A ja złożę pozew o alimenty. W końcu musimy równo dbać o dziecko, prawda? Właśnie to napisałam mężowi i wysłałam wiadomość, żeby przeczytał. Wiedząc, jaki jest mój mąż, nie zrozumiałby próśb. A tak – jego kredyt plus alimenty z jednej pensji będzie mu trudno opłacać.

– Mamo, zaraz wrócę!

O, mąż przeczytał wiadomość i ruszył na konfrontację.

– Kochanie, co to jest? – mąż pokazał mi ekran swojego telefonu z moją wiadomością.

– To twoje perspektywy. A co jeżeli zgodzisz się na prośby matki? – wzruszyłam ramionami.

– Tak się w rodzinie nie postępuje! Mama rzeczywiście ma trudną sytuację! – zaczął się denerwować mąż.

– Trudną? Musi po prostu kopnąć córkę i zięcia! Albo co, zamierza ich karmić do starości? Albo niech ich nie karmi i nie daje im pieniędzy. gwałtownie znajdą pracę. I to jako sprzedawcy-konsultanci, i jako menedżerowie, jak należy! Nie obchodzi mnie, co się dzieje u twojej matki w domu. Ale tutaj mieszkać nie będzie, koniec kropka! – wściekłam się.

– Mamo? Jesteś tu długo?

Odwróciłam się. Anna stała za mną. Łzy spływały jej po policzkach. Teściowa cicho odwróciła się i poszła do wyjścia, mówiąc:

– Mówiłam, iż nikt mnie nie potrzebuje.

Mąż zaczął pocieszać swoją matkę i zaproponował, iż odwiezie ją do domu. Mój mąż jest naiwny. Ja już choćby nie zwracam uwagi na krokodyle łzy teściowej. A on wciąż wierzy. Tak, gdzieś w głębi serca jest mi jej żal. Ale bardziej żal mi siebie, jeżeli miałaby się do nas przeprowadzić. W końcu sama usadziła sobie na karku córkę i zięcia, więc niech teraz sama sobie z nimi radzi u siebie w domu.

Idź do oryginalnego materiału