Pochodzę z biednej rodziny wielodzietnej, ale choćby u nas w domu tego nie było!

newsempire24.com 4 tygodni temu

Pochodzę z niezbyt zamożnej, licznej rodziny, ale choćby u nas w domu nigdy nie było takich rzeczy! U nas każdy je z własnego talerza, mycie naczyń odbywa się po kolei, a niedawno rodzice w końcu kupili zmywarkę. Dlatego gdy przyjechałam do mojego chłopaka i zobaczyłam, jak wyglądają sprawy w jego rodzinie, byłam w totalnym szoku.

Mój chłopak, nazwijmy go Bartek, zaprosił mnie do rodziców. Mieszkają w małym miasteczku, w przytulnym domu z ogrodem. Cieszyłam się, iż poznam jego bliskich, bo z Bartkiem chodzimy już kilka miesięcy i wydawało mi się, iż to poważna relacja. Jego mama, powiedzmy, iż Beata, przywitała mnie ciepło: uśmiechała się, wypytywała o życie, częstowała herbatą z domowym ciastem. Tata Bartka, którego nazwę Januszem, też okazał się sympatyczny — żartował, opowiadał historie z młodości. Generalnie pierwsze wrażenie było świetne.

Ale potem przyszedł czas kolacji i zaczęło się dziwne. Gdy usiedliśmy do stołu, zauważyłam, iż stoi na nim tylko jeden duży garnek z ziemniakami, miska z surówką i jedna (!) głęboka miska. Pomyślałam, iż to na jakieś wspólne danie, ale nic z tych rzeczy. Beata wzięła tę miskę, nałożyła do niej ziemniaki z mięsem, dodała surówkę i… zaczęła jeść. Potem podała miskę Januszowi. On też sobie nałożył i jadł — z tej samej miski! Następnie przeszła do Bartka, a potem do mnie. Siedziałam jak zamurowana, nie wiedząc, jak zareagować. U nas każdy ma własne naczynia i nigdy nie widziałam, żeby cała rodzina jadła z jednej.

Starałam się ukryć zdumienie, ale chyba było widać je na mojej twarzy. Bartek szepnął: „U nas tak jest, nie przejmuj się”. Ale jak tu się nie przejmować? Nabrałam trochę jedzenia, próbując nie myśleć o tym, iż ta miska już była u wszystkich. Beata, widząc moje zakłopotanie, powiedziała: „U nas taki zwyczaj, żeby nie myć garu naczyń. Oszczędność czasu i wody!”. Uśmiechnęłam się grzecznie, ale w głowie miałam tylko jedno: jak tak można?

Po kolacji pomyślałam, iż może to jednorazowy incydent i później będzie normalnie. Ale nie. Gdy przyszło do mycia naczyń, okazało się, iż w tym domu nie ma zwyczaju robienia tego od razu. Beata tylko opłukała tę samą miskę i odstawiła na półkę. Garnek i miskę też ledwo przemyto — tyle. Zaproponowałam pomoc, ale powiedziano mi, iż „gościom nie wypada zmywać”. To było miłe, ale wolałabym sama umyć wszystko, żeby mieć pewność, iż naczynia są czyste.

Następnego dnia odkryłam kolejną dziwność. Rano Janusz robił śniadanie — jajecznicę. Rozbił jajka na patelnię, a skorupki… po prostu rzucił w kąt kuchni, gdzie leżała mała sterta śmieci. Myślałam, iż się przesłyszałam, gdy powiedział: „Później posprzątamy, nic się nie stanie”. Ale nikt nie sprzątał! Sterta rosła: lądowały tam obierki, kartony po mleku, choćby zużyte chusteczki. Beata wyjaśniła, iż sprzątają raz w tygodniu, żeby „nie tracić czasu codziennie”. Byłam w szoku. U nas śmieci wynosi się każdego dnia, a kuchnia zawsze lśni.

Bartek, widząc mój stan, próbował tłumaczyć, iż w jego rodzinie to tradycja. „Przyzwyczailiśmy się, dla nas to normalne”, mówił. Ale ja nie mogłam pojąć, jak można uważać za normalne jedzenie z jednej miski i życie ze stertą śmieci w kącie. Starałam się nie oceniać, bo to ich dom, ich zasady. Ale w środku wszystko krzyczało: „Jak tak można?!”

Po kilku dniach wróciłam do domu i, szczerze mówiąc, odetchnęłam z ulgą. Najpierw przytuliłam naszą zmywarkę, a potem z przyjemnością zjadłam z własnego talerza. Z Bartkiem przez cały czas jesteśmy razem, ale postanowiłam, iż u jego rodziców nie zostanę dłużej niż na kilka godzin. On zresztą przyjął to spokojnie i choćby przyznał, iż sam czasem się wstydzi tych rodzinnych nawyków.

Ta historia dała mi do myślenia, jak różnie ludzie urządzają sobie życie. Nie mówię, iż ich sposób jest zły, ale na pewno nie dla mnie. Teraz, gdy rozmawiamy z Bartkiem o przyszłości, od razu zaznaczam: będziemy mieć osobne naczynia, śmieci wynosimy codziennie, a zmywarka to nie luksus, ale konieczność. I wiesz co? On się zgadza!

Idź do oryginalnego materiału