Ostatni tydzień.
Ostatni wtorek zajęć, ostatni Proces Grupowy. Ten to ryje mózg niewiarygodnie, człowiek ma jedyną chyba szansę w życiu otwarcie obserwować mechanizmy swojego funkcjonowania w grupie, a szczególnie co go wystrzela w kosmos i jak i kiedy on wystrzela innych.
Ostatnia obserwacja infanta, która wypadła dokładnie w jego pierwsze urodziny. Wszystko naładowane emocjami po uszy.
Opuszczam infanta smutna smutna smutna, jadę w ciemnych okularach w pełnym słońcu i zastanawiam się co się dzieje. Chyba nic, chyba tylko KONIEC.
Wczoraj jeszcze spotkanie z promotorką, tym razem zadowolona z dwóch rozdziałów, niewielkie poprawki, wielkie uff, ale napracowałam się jak dzika, powiedziała, iż tekst jest bardzo ‘gęsty’ i iż strasznie dużo tam napchałam, no ba!. Wcześniej kolejny panel z szacowną komisją. Komisja akredytowała nasz kierunek, czyli mam pracę na przyszły rok. Był to najbardziej bezproblemowy panel na jakim byłam, choć gryzłam się potem, iż się zagrzebałam wyjaśniając zawiłości ekonomii i dlaczego nasi studenci nie potrzebują takiego przedmiotu.
Cztery przedmioty są moje, napisane w pocie czoła i fajne jest to, iż teraz mam cztery t
akie, które lubię, na podstawie tego, co lubię. Prawdę mówiąc trzy to tylko trochę zmienione stare wersje, ale za to mam jeden zupełnie nowy, autorski Migration, Nation and State, gdzie będę się mogła powyżywać i podyskutować wszystko to, co ostatnio najbardziej na topie i wywołuje ogromne emocje. A propos, bardzo polecam How Migration Really Works gdzie Haas na podstawie mnóstwa badań rozprawia się z paroma mitami (z lewej i prawej strony politycznej). Na przykład, czy wiedzieliście, iż po Brexicie migracja do UK wzrosła?
Dziś jeszcze ostatnie zajęcia w pracy i koniec roku akademickiego. Teraz sprawdzanie esejów, egzaminy, powtórki i tony dokumentów. Trzy eseje i dwa ostatnie rodziały magisterki.
A poza tym słońce. UPAŁ.
UPAL W IRLANDII.
Wracałam dziś z pracy autobusem, bo moja hulajdusza złapała gumę i myślałam, iż sie ugotuję. Z gorąca nie mogłam myśleć i chciałam tylko jak najszybciej wytoczyć się z metalowego akwarium.
Jeszcze tylko półtorejgodzinki i już.