Z początku była tylko chłodna, ale z czasem zaczęła coraz częściej pouczać Natalię. Wtrącała się dosłownie we wszystko – od gotowania po sposób wychowywania dzieci, których jeszcze choćby nie mieliśmy. Ja długo znosiłem jej zachowanie w milczeniu. Ale gdy zobaczyłem, jak bardzo to rani moją żonę, postawiłem sprawę jasno – jeżeli mama nie przestanie krytykować Natalii, będzie musiała wrócić do swojego mieszkania.
Niestety, nie zareagowała. przez cały czas robiła wymówki, komentowała wszystko z goryczą. W końcu spakowałem jej rzeczy i zawiozłem ją z powrotem do mieszkania w bloku. Przed wyjazdem zostawiła w naszym domu porozkładane kartki z przykrymi życzeniami dla mojej żony. To był bolesny cios.
Potem było jeszcze gorzej. Mama złożyła pozew o alimenty, twierdząc, iż nie udzielam jej żadnej pomocy. Na szczęście sąd ustalił, iż zawsze ją wspierałem – nie tylko finansowo, ale też organizacyjnie – i oddalił jej roszczenia. Od tamtej pory nie utrzymujemy kontaktu.
Nie noszę w sobie żalu. Wysyłam jej co miesiąc pieniądze – choć nie tyle, ile żądała. Ale nasze relacje się urwały. Mama cały majątek zapisała dalszym krewnym, mnie skreśliła ze spadku. Dobrze, iż ojciec – zanim odszedł – przepisał mi działkę, na której zbudowałem dom, w którym mieszkamy z Natalią.
Dziś jesteśmy bardzo szczęśliwi. Moja żona to kobieta, o jakiej zawsze marzyłem – ciepła, wyrozumiała, spokojna. Nigdy nie zrozumiałem, co tak naprawdę nie odpowiadało mojej mamie. niedługo urodzą nam się dzieci – bliźnięta. Mam ogromną nadzieję, iż pojawienie się wnuków skłoni mamę do refleksji i przebaczenia. Może jeszcze uda nam się odbudować więź i stworzyć prawdziwą, kochającą rodzinę.