Po namiętnym wieczorze i nocy…

opowiadanie-erotyczne.pl 3 lat temu

W świetle księżyca podążałam za Twym cieniem. Stałeś na tarasie z lampką czerwonego wina w dłoni. Delikatny wiatr otulał Twój nagi tors. W barwach nocy widziałam zarys Twej postaci.

– O czym myślisz, co chcesz mi powiedzieć – zastanawiam się cały czas.

Bezszelestnie na palcach, podeszłam do Ciebie. Przytuliłam się do nagich pleców. Otuliłam Twoje ciało ciepłymi dłońmi. Opuszkami palców błądziłam po nagim ciele. Miękkimi ustami obdarowywałam Cię tysiącem pocałunków, pozostawiając szminki ślad. Obróciłeś się w moją stronę. Patrzyłeś oczami pełnymi tęsknoty. Byłam przy Tobie, choć tylko na chwilę. Byłam i chciałam poczuć się szczęśliwa, choćby tylko na moment. Twój zapach był zniewalający, Twój oddech potrafił ukoić moje serce. Przytuliłeś mnie. Kusiłeś pocałunkiem. Twoje usta przywarły do mych ust. Zwinny język szukał mojego języka, a gdy już go znalazł, wspólnie tworzyły taniec pożądania. Byliśmy jak rozpalony ogień, razem płonęliśmy, rozgrzani do czerwoności. Zachłannie całując się przemierzaliśmy kolejne metry mieszkania, by po chwili znaleźć się w magicznym miejscu. W sypialni, na dużym białym łóżku. Patrzyłam na Ciebie poddanym wzrokiem. Łyk wina, a potem drugi. Twój, pusty już kieliszek postawiłam na nocnym stoliku, tuż obok łóżku. Zacząłeś mnie rozbierać. Twoje dłonie błądziły po omacku po krągłościach mojego ciała. Na chwilkę przystanąłeś przy piersiach. Wtuliłeś w nie twarz, całowałeś pozostawiając przyjemne ciepło i dreszczyk emocji. Piersi stawały się nabrzmiałe, a sutki stwardniały, dumnie stercząc. Odchyliłam lekko głowę w tył. Z ust wydobywały się delikatne jęki. Wziąłeś mnie na ręce i położyłeś na nieskazitelnej bieli łóżka. Całowałeś i pieściłeś. Opuszkami palców sunąłeś po ciele kreśląc linie pożądania. Nasze dłonie w zmysłowym tańcu odkrywały tajemnice ciał. Pożądanie, namiętność i ogromne podniecenie. Rozchyliłeś moje nogi i zanurzyłeś palce w mokrej cipce. Mruknęłam, jęknęłam. Wolne, posuwiste ruchy palców stawały się coraz szybsze. Czasami kciukiem zahaczałeś o łechtaczkę. Każdy jej dotyk wywoływał dreszcz rozkoszy. Wiłam się na pościeli. Biodra tańczyły w zmysłowym tańcu. Orgazm wstrząsnął ciałem, a z ust wydobył się przeciągły jęk. Wysunąłeś palce, dałeś mi je do oblizania. Patrzyłeś, a następnie jeszcze mocnej rozchyliłeś moje nogi. Delikatnie położyłeś się na mnie, dociskając ciało do łóżka. Zatopiłeś się w kobiecości. Staliśmy się jednym ciałem. Kochałeś się ze mną delikatnie. Wchodziłeś rytmicznie i wolno. Ocierałeś się ciałem o moje ciało. Drażniłeś sutki. Tonęłam w Twych objęciach. Pieściłam plecy i pośladki, które przy każdym pchnięciu napinały się i prężyły. Byliśmy omotani miłością i wielką tęsknotą. Z czasem Twoje ruchy stały się odważniejsze, szybsze i głębsze. Czułam mocne bicie serca, które przeszywało ciało na wylot. Zamknęłam oczy, jedną dłonią ściskałam pościel, drugą mocno dociskałam Twoje pośladki, by móc jeszcze bardziej Cię poczuć.

-Taaaak … aaaaaaaa… tak mnie kochaj, nie przestawaj, proszę – szeptałam Ci do ucha.

Czułam, iż zaraz obydwoje dojdziemy, przeżywając potężny orgazm. Dzika namiętność zawładnęła naszymi ciałami. Zmysły szalały. Jęczeliśmy, ciała drżały i wiły się. Brakowało nam tchu. Wpadliśmy w otchłań rozkoszy. Z ust wydobył się gardłowy krzyk. Chwilkę później eksplodował zalewając moje wnętrze.

Jeszcze jakiś czas leżeliśmy wtuleni w siebie, przez cały czas tworząc jedno ciało. Później wstałam i wyszłam do łazienki. Ty w tym czasie poprawiłeś pościel i z powrotem położyłeś się do łóżka. Wróciłam do sypialni, położyłam się obok Ciebie. Wtuliłam się w Twoje nagie ciało, całując namiętnie usta i dziękując za wspaniałe chwile. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Powieki stawały się coraz cięższe i leniwie opadały w dół. Aż wreszcie zasnęliśmy. Słychać było tylko nasz głęboki oddech.

W błogim stanie spełnienie spali sobie kochankowie. Dla takich chwil warto żyć. Niestety nic nie trwa wiecznie. Życie czasami jest okrutne. Wczesnym rankiem przebudziłeś się, chciałeś się do mnie przytulić. Po omacku próbowałeś dłonią dosięgnąć mojej twarzy i z przerażeniem stwierdziłeś, iż leżysz sam. Zerwałeś się z łóżka i w pośpiechu oczyma próbowałeś mnie znaleźć, ale mnie już nie było. Ja już nie istnieję. Jestem już tylko Twoim wspomnieniem. Jedyną rzeczą, która po mnie pozostała to szminki ślad na szkle Twojego kieliszka stojącego na nocnym stoliku. To wszystko co nas łączyło było pięknym przeżyciem. ale tak nie da się żyć. Byliśmy niby razem, ale wciąż osobno. Jak tak nie chcę, ja tak nie potrafię. Tak nie da się żyć. Przepraszam …

Idź do oryginalnego materiału