„Po końcu, bez początku” Jacka Zachodnego w 66P – Subiektywnej Instytucji Kultury

magazynszum.pl 7 miesięcy temu

Kiedy u początku ostatniej dekady XX wieku podpisana została „Karta Nowej Europy”, kończąc okres zimnej wojny i proklamując początek „nowej ery demokracji, pokoju i jedności”, przyszłość jawiła się w jasnych barwach. Przeznaczeniem ludzkości zdawała się bezpieczna przystań globalizacji umożliwiającej pławienie się w luksusach kapitalizmu, dobrodziejstwach liberalnej demokracji oraz szczęśliwym zakończeniu historii. Pod koniec lat 90. Thomas L. Friedman ogłosił napawającą otuchą „teorię złotych łuków”, utrzymując iż państwa, w których firma McDonald’s otworzy swoją filię przemienią się w krainy spokoju, za czym ma przemawiać prosty fakt: „ludzie z takich państw nie toczą między sobą wojen, gdyż wolą czekać w kolejce po hamburgera”[ref] T. L. Friedman, Lexus i drzewo oliwne, przeł. T. Hornowski, Poznań 2001.[/ref].

W trzeciej dekadzie XXI wieku już nikt – choćby konsument czekający w kolejce po pożywnego hamburgera – nie podziela owego entuzjazmu. W miejsce wizji dobrobytu coraz częściej pojawiają się widma katastrofy klimatycznej, kryzysów (finansowych, migracyjnych, pandemicznych) czy konfliktów zbrojnych. Tytuły książek nie wieszczą też końca historii, prędzej koniec cywilizacji. Natomiast Jacek Zachodny odnosi się w swojej najnowszej pracy do dotkliwego poczucia ustępowania świata jaki do tej pory znaliśmy; doświadczenia ery, w której „stare mity upadają, nowe jeszcze nie powstały”.

widok wystawy „Po końcu, bez początku” Jacka Zachodnego, 66P Subiektywna Instytucja Kultury, 2024, fot. Małgorzata Kujda, dzięki uprzejmości 66P
widok wystawy „Po końcu, bez początku” Jacka Zachodnego, 66P Subiektywna Instytucja Kultury, 2024, fot. Małgorzata Kujda, dzięki uprzejmości 66P
widok wystawy „Po końcu, bez początku” Jacka Zachodnego, 66P Subiektywna Instytucja Kultury, 2024, fot. Małgorzata Kujda, dzięki uprzejmości 66P
widok wystawy „Po końcu, bez początku” Jacka Zachodnego, 66P Subiektywna Instytucja Kultury, 2024, fot. Małgorzata Kujda, dzięki uprzejmości 66P

„Czy śpiącego można przebudzić grzecznie?… – zastanawiał się Norwid – Podobno, iż nie; gdyby albowiem budziło się go upadkiem na twarz najlżejszego listka róży, jeszcze byłoby to tylko bardzo wykwintnie albo poetycko pomyślanem, ale nie byłoby grzecznie, bo końcem końców trzeba śpiącemu przerwać snowania myśli jego — i to przerwać doraźnie, nie powoli, ale nagle, przenosząc go jednym ruchem w rzeczywistość i w oczywistość inną. Nie można przeto z oczywistości jednej przerzucać nikogo w drugą sposobem grzecznym i pewne brutalstwo nieodłącznem zdawa się być od roboty takowej”[ref]C. K. Norwid, Milczenie, w: Pisma wybrane, t. IV, Warszawa 1980.[/ref] W dyscyplinie grzecznego budzenia śniących o czasach beztroski i hossy Zachodny raczej medalu nie zdobędzie – wystawa Po końcu, bez początku przenosi do rzeczywistości, w której spełniły się wszystkie czarne scenariusze. Jednak to nie „brutalstwo” artysty powinno tu dziwić, raczej to, iż śpimy pogrążeni w nieaktualnych marzeniach, podczas gdy sygnalizacja alarmowa ostrzegawczo wyje i świeci na czerwono wszystkimi lampkami.

Kolapsologia wymienia najczęstsze przyczyny upadku cywilizacji: wojna, narastające nierówności społeczne, niezrównoważona eksploatacja zasobów, zmiany klimatu, katastrofy naturalne, choroby, długotrwały spadek zdolności poznawczych, niechęć społeczeństw do przeprowadzenia koniecznych zmian. Porównajmy je z aktualnymi problemami ludzkości sygnalizowanymi przez różnorodne dziedziny badawcze: powrót polityki mocarstwowej, militaryzmu i fundamentalizmów, pogłębiająca się dyssymetria społeczna, związane z działalnością ludzką zmiany w geoekosystemie i atmosferze wpływające na klimat oraz skład chemiczny oceanów, wylesienie, utrata bioróżnorodności, kurczenie się zasobów nieodnawialnych, erozja i wyjałowienie gleby, brak działań skutecznie zapobiegających przepełnieniu „ścieków i śmietnika planetarnego” oraz emisjom gazów powodujących wzrost temperatury. Zbieżności aż nadto rzucają się w oczy…

widok wystawy „Po końcu, bez początku” Jacka Zachodnego, 66P Subiektywna Instytucja Kultury, 2024, fot. Małgorzata Kujda, dzięki uprzejmości 66P
widok wystawy „Po końcu, bez początku” Jacka Zachodnego, 66P Subiektywna Instytucja Kultury, 2024, fot. Małgorzata Kujda, dzięki uprzejmości 66P

Na potrzeby fikcji literackiej diagnozującej przyczyny marazmu ludzkości w XXI stuleciu wymyślona została dyscyplina naukowa nosząca miano paleoanalizy niepowodzeń[ref] N. Oreskes, E. M. Conway, Upadek cywilizacji zachodniej. Spojrzenie z przyszłości, przeł. E. Bińczyk, J. Gużyński, K. Tarkowski, Warszawa 2018.[/ref]. Zajęła się ona przypadkami upadłych cywilizacji przy szczególnym uwzględnieniu łączności systemów społecznych, fizycznych i biologicznych. Zachodny realizuje coś na kształt muzeum paleoanalitycznego – patrzy na naszą cywilizację z perspektywy przyszłości prezentując „makietę” krajobrazu po zagładzie. Spalona ziemia, wysypisko pamiątek po życiu przed katastrofą, krater nad którym unosi się splot światła – przyczyna zagłady lub może przeciwnie, zwiastun nowego etapu w ciągnącym się od milionów lat cyklu wymierania jednych i narodzin innych dynastii gatunkowych. Kolorowe pociski-totemy i mandala złożona z celowników to sugestywne motywy, które moglibyśmy odnaleźć w sklepiku muzeum przyszłości jako breloczki oraz wzory na torbach i przypinkach, co pewnie nieźle pointowałoby ludzki charakter. Ekspozycję dopełnia ołtarz, na którym złożono szczątki delfina. Tego ssaka morskiego człowiek ustanowił jedną z kiczowatych ikon czasów nieskrępowanej konsumpcji umieszczając jego wizerunek (wśród palm i zachodzącego słońca) na niezliczonych produktach, nazywając jego „imieniem” drużyny sportowe oraz – bez zażenowania – koncerny trudniące się wydobyciem gazu. Na gorzką ironię zakrawa fakt, iż stał się on równocześnie jednym z symboli „wielkiego wymierania” spowodowanego aktywnością naszego gatunku[ref] Tempo ginięcia gatunków jest w tej chwili dziesiątki lub choćby setki razy większe niż przez ostatnich 10 mln. lat i ciągle wzrasta. W wyniku komercyjnych połowów ryb w Oceanie Indyjskim, w ciągu ostatnich 70. lat, życie straciło ok. 4 miliony delfinów (80% populacji). W wyniku działań wojennych w Ukrainie zginęły dziesiątki tysięcy delfinów i morświnów zamieszkujących Morze Czarne (grozi im w tej chwili wyginięcie). [/ref].

Artysta w fikcyjnym anturażu ukazuje realne skutki ludzkiego stylu życia. Sam człowiek jest tu niemal nieobecny, jakby sam się wytępił dopełniając swego działa. Wystawę można postrzegać nie tylko jako dystopijne muzeum mniej lub bardziej odległego upadku cywilizacji, ale także jako symptom aktualnego zachwiania „optymizmu adaptacyjnego” – dominującej jeszcze do niedawna pewności, iż nasze zdolności przystosowawcze są prawie nieograniczone. Wygląda na to, iż im dłużej powtarzać będziemy thatcheryzm „nie ma żadnej alternatywy” i kurczowo trzymać się obecnego konstruktu społeczno-ekonomicznego, tym mniejsze są szanse na to, iż historia ludzkości zakończy się happy endem.

Idź do oryginalnego materiału