Dzisiaj opowiem o tym, jak chciwość mojej siostry niemal pozbawiła mnie i mamę dachu nad głową.
„Dagmara, miej litość, masz już cztery mieszkania, po co ci jeszcze jedno? A gdzie my z mamą mamy iść, pod most?” – krzyczałam, gdy dowiedziałam się, iż chce przejąć nasze rodzinne mieszkanie.
**Rodzinne mieszkanie i jego historia**
Zawsze mieszkaliśmy w przestronnym trzypokojowym mieszkaniu w centrum Warszawy. To mieszkanie moja mama i tata dostali jeszcze w czasach PRL-u i stało się naszym prawdziwym domem. Tu dorastałam razem z moją siostrą, tu mama wychowywała nas sama po śmierci taty. Mieszkanie jest stare, ale ma wysokie sufity i duże okna. Choć remont dawno się należy, wciąż tu mieszkamy z mamą.
Moja starsza siostra, Dagmara, dawno się wyprowadziła. Wyszła dobrze za mąż – jej mąż jest biznesmenem i przez lata uzbierali spory majątek. Dagmara ma już cztery mieszkania: dwa wynajmuje, jedno kupili dla syna, a w czwartym żyją razem z mężem. Nigdy nie zazdrościłam jej pieniędzy, cieszyłam się, iż ma dobrze. Ale niedawno oznajmiła, iż chce przejąć nasze rodzinne mieszkanie.
**„To moje dziedzictwo”**
Wszystko zaczęło się, gdy Dagmara odwiedziła nas z mamą. Rozmowa zeszła na temat mieszkania. „Mamo, już ci ciężko tu mieszkać, schody wysokie, winda stara. Może sprzedamy to mieszkanie, a dla was z Dorotą znajdziemy coś skromniejszego” – powiedziała. Zaskoczyłam się: „Jak to sprzedamy? A gdzie my z mamą będziemy żyć?” Dagmara odparła, iż to „jej dziedzictwo” i ma prawo do swojej części. Mówiła, iż mieszkanie należy do nas trzech – mamy, mnie i jej – i chce swoją część.
Byłam w szoku. Po pierwsze, mama jeszcze żyje, jakie dziedzictwo? Po drugie, Dagmara dobrze wie, iż my z mamą nie mamy innego mieszkania, a jej „coś skromniejszego” brzmi jak pokój w akademiku. Powiedziałam: „Dagmara, masz już cztery mieszkania, po co ci kolejne? My z mamą mamy iść pod most?” Zaczęła mówić o inwestycjach, o tym, iż to „dobry biznes”. Ale wiem, iż nie chodziło tylko o pieniądze – po prostu chciała zabrać wszystko dla siebie.
**Rozmowa z mamą i konflikt**
Mama, słysząc naszą kłótnię, była zdruzgotana. Zawsze starała się traktować nas sprawiedliwie, ale i tym razem nie wytrzymała: „Dagmara, jak ci nie wstyd? To nasz dom, tu spędziłam całe życie”. Ale Dagmara nie ustępowała: „Nie chcę kłótni, ale to moje prawo. jeżeli nie sprzedamy, pozwę was o podział”.
Nie wierzyłam, iż moja własna siostra może być tak bezwzględna. Nigdy nie byłyśmy blisko, ale nie sądziłam, iż potrafi do tego stopnia zapomnieć o rodzinie. Próbowałam przemówić jej do rozsądku, przypominałam, iż my z mamą nie mamy środków na nowe mieszkanie – ja zarabiam jako nauczycielka, a mama żyje z emerytury. Ale Dagmara tylko machnęła ręką: „Jakoś sobie poradzicie”.
**Co dalej?**
Jestem zrozpaczona. Nie chcę iść z siostrą do sądu – to drogie, długotrwałe, a mama tego nie zniesie. Ale oddawać mieszkania, w którym mieszkamy od zawsze, też nie zamierzam. Zaproponowałam Dagmarze wykup jej części, ale zażądała sumy, której nie uzbieram i w dziesięć lat. Mama płacze i mówi, iż woli umrzeć, niż opuścić dom.
Może powinnam jeszcze raz z nią porozmawiać, spróbować trafić do jej sumienia? A jednak przygotować się na sąd? jeżeli ktoś przeżywał coś podobnego – napiszcie, jak rozwiązaliście ten konflikt. Jak walczyć o swoje, nie tracąc rodziny? Boję się, iż stracę i dom, i siostrę. Trudna lekcja – czasem choćby krew nie znaczy nic, gdy w grę wchodzi pieniądz.