Chociaż oboje wielokrotnie podkreślali, iż łączyła ich przede wszystkim praca i muzyka, plotki o rzekomym romansie nie cichły choćby po śmierci legendarnego muzyka. Teraz aktorka ponownie wróciła do tych wspomnień i opowiedziała o więzi, która – jak sama twierdzi – była jedyna w swoim rodzaju.
Bliskość artystyczna, która wywoływała fale spekulacjiZbigniew Wodecki, jeden z najbardziej cenionych polskich artystów, zmarł 22 maja 2017 roku po komplikacjach związanych z zabiegiem wszczepienia bajpasów i nagłym udarem. Jego odejście było ogromnym ciosem nie tylko dla rodziny, ale też dla tych, którzy mieli okazję z nim współpracować. Wśród nich była Olga Bończyk, którą często widywano u jego boku na scenie.
Aktorka wielokrotnie opowiadała o niezwykłej relacji, jaka łączyła ją z muzykiem. Jej słowa o tym, iż „oddychali jak jeden organizm” i byli „bratnimi duszami”, tylko podsycały sensacyjne komentarze dotyczące ich życia prywatnego. W dodatku napięte relacje Bończyk z rodziną Wodeckiego sprawiały, iż temat powracał przy każdej rocznicy jego śmierci.
„Myśmy się naprawdę dogadywali artystycznie w sposób niebywały”Po latach Olga Bończyk przez cały czas z czułością wspomina czas spędzony ze swoim scenicznym partnerem. W najnowszej rozmowie z Mariolą Bojarską-Ferenc dla magazynu Viva! aktorka nie ukrywała, iż Wodecki pozostaje dla niej kimś absolutnie wyjątkowym.
Z przejęciem mówiła:
„Myśmy się naprawdę dogadywali artystycznie w sposób niebywały. Ja nie przypominam sobie przez całe swoje życie kogoś, z kim by mi się tak dobrze pracowało i rozumiało muzycznie. I on mówił dokładnie to samo. [...] Naprawdę stojąc na scenie, myśmy dokładnie tak samo oddychali, uwielbialiśmy tę samą muzykę, porozumiewaliśmy się tym kluczem muzycznym przez skórę.”
To właśnie ta artystyczna bliskość stała się źródłem rodzinnych napięć i medialnych domysłów. Bończyk konsekwentnie zaprzeczała, aby łączyło ich cokolwiek poza wyjątkową przyjaźnią i współpracą.
Plany, których nie zdążyli spełnićW wywiadach aktorka ujawniała, iż mieli wspólne, ambitne plany zawodowe. Ich realizację przerwała jednak nagła śmierć artysty. Dla Bończyk był to nie tylko cios emocjonalny, ale także trudny czas związany z medialnymi spekulacjami i komentarzami.
Jak mówiła w jednym z wcześniejszych wywiadów dla „Świata Gwiazd”, musiała jednocześnie zmierzyć się z żałobą i nieustannie powracającymi plotkami, które często nie miały nic wspólnego z rzeczywistością.
„Byłam z nim do ostatniej chwili” — bolesne wyznanieW rozmowie z „Vivą” aktorka przyznała, iż towarzyszyła Wodeckiemu do samego końca. Jej słowa oddają ogrom emocjonalnego ciężaru, z jakim musiała się zmierzyć:
„Zbyszek – też byłam z nim do ostatniej chwili. I to są takie rzeczy, które zostawiają ogromny ślad.”
Bończyk nie ukrywa, iż mimo upływu lat przez cały czas trudno jej mówić o śmierci ukochanego przyjaciela i mentora. Jego odejście zakończyło istotny rozdział w jej życiu – zarówno zawodowym, jak i osobistym.
Relacja, której nie dało się powtórzyćDziś, gdy emocje wokół ich relacji powoli opadają, jedno staje się jasne: kooperacja Olgi Bończyk i Zbigniewa Wodeckiego była czymś, czego nie da się porównać z żadnym innym duetem scenicznym. Łączyła ich nie sensacja, a muzyka, pasja i wzajemne zrozumienie. To właśnie te elementy Bończyk stara się pielęgnować we wspomnieniach, podkreślając, iż Wodecki wciąż zajmuje ważne miejsce w jej sercu.











