„Pieśni ludzi morza”, czyli żeglarzu, opowiedz mi piosenkę

zaglowce.info 3 tygodni temu

Podobno śpiewać każdy może. Zgoła inaczej rzecz się ma z pisaniem o śpiewaniu. Tu potrzebna jest wiedza, praktyka i dobre pióro. To wszystko ma Rafał Klepacz, autor książki „Pieśni ludzi morza”, której tematem jest szeroko pojęta muzyka szantowa.

Krzysztof Romański, 20.12.2024 r.

Niewiele jest krajów, w których szanty są tak popularne jak w Polsce. choćby u typowo morskich narodów – Brytyjczyków czy Holendrów – gatunek ten nie jest tak rozpowszechniony jak nad Wisłą. To tu regularnie realizowane są festiwale, pojawiają się nowi artyści, z każdym rokiem rozszerza się kanon przebojów. Szanty to bez wątpienia jeden z polskich fenomenów społecznych.

Śpiewając przy mazurskim ognisku „Hiszpańskie dziewczyny”, mało kto zastanawia się, jaka to „Głowa Barania” sterczy wśród wzgórz. Nie analizujemy o co chodzi ze skrzynią umrzyka w piosence „Stary bryg”. Nie roztrząsamy, co symbolizować może handszpak w „Morskich Opowieściach” albo czemu w uważanym za szantowy standard utworze „Few Days” podmiot liryczny kopie łopatą w ziemi. Przyjmujemy teksty takimi, jakie są. Rafał Klepacz postanowił to zmienić. – Zauważyłem, iż bardzo wiele osób śpiewa żeglarskie piosenki zupełnie bezrefleksyjnie, bez zrozumienia choćby podstawowego sensu treści, jakie niosą – pisze we wstępie. I stąd pomysł na książkę.

Autor w środowisku żeglarskim i szantowym nie jest postacią anonimową. Członek Męskiego Chóru Szantowego Zawisza Czarny, pływał jako oficer na „Pogorii” i „Zawiasie”. Ma w swoim życiorysie także okres zarządzania tym harcerskim szkunerem.

Klepacz na warsztat bierze 20 pieśni. Większość to znane na całym świecie melodie, których wspólnym mianownikiem jest nie tyle morze, co praca. Autor opisuje utwory, które powstały albo, by codzienny znój ułatwiać (szanty fałowe, kabestanowe), albo dodawać otuchy w beznadziei nadludzkiej harówki (pieśni wielorybników lub afrykańskich niewolników). I trzeba przyznać, robi to w sposób niezwykle przyjazny dla czytelnika, wręcz gawędziarski. Książka pełna jest ciekawostek, które mogą zaskoczyć choćby fanów szant o długoletnim stażu. Przyznaję otwarcie, choć muzyki morskiej słucham od dekad, na kartach „Pieśni ludzi morza” również znalazłem kilka niespodzianek.

Myliłby się ten, kto uznałby, iż to książka tylko o szantach. Utwory są jedynie punktem wyjścia do pokazania szerokiego tła – tradycji, obyczajów, historii, wierzeń. Rafał Klepacz z erudycyjną werwą podróżuje po świecie – odwiedza pokłady kliprów, okrętów polskiej floty walczącej ze Szwedami pod Oliwą, statków wielorybniczych i barek pływających kanałami na Wielkie Jeziora Amerykańskie. Zagląda do Kalifornii ogarniętej gorączką złota, na plantacje bawełny południowych Stanów Zjednoczonych i do Australii. Rusza w dół wartkiego nurtu rzeki Missouri i na zdominowane przez piratów wody Karaibów. Żegluje też oczywiście na swoim macierzystym pokładzie, tłumacząc zagadkę „dwóch refów grota” z utworu „Pod żaglami Zawiszy”. Całość składa się na znakomitą opowieść, zamkniętą na 172 stronach. Dla sympatyka szant to pozycja obowiązkowa.

Krzysztof Romański

20 grudnia 2024 r.
Zdjęcie w nagłówku: Krzysztof Romański

Rafał Klepacz „Pieśni ludzi morza. 20 morskich opowieści o pieśniach żeglarskich i szantach”

Northern Seas, Rumia 2023.

Idź do oryginalnego materiału