**Dziennik osobisty**
Na lotnisku, gdzie nic nie stoi w miejscu, gdzie rytm wyznaczają odgłosy walizek i pośpieszne rozmowy, jedno szczeknięcie sprawiło, iż wszystko zamarło. W Terminalu B Międzynarodowego Portu Lotniczego w Gdańsku, prawdziwym bohaterem nie był pasażer ale pies.
**Szczeknięcie, które zmieniło wszystko**
K9 Burek nie szczekał bez powodu.
Był to owczarek belgijski malinois, sześcioletni weteran służby, z nieskazitelną historią wykrywania materiałów wybuchowych, narkotyków i niewidzialnych zagrożeń. Jego przewodnik, oficer Marek Kowalski, ufał mu jak nikomu innemu.
Dlatego gdy Burek zatrzymał się nagle tego deszczowego wtorku i wydał jedno stanowcze szczeknięcie, Kowalski wiedział, iż coś jest nie tak.
Ale Burek nie wskazywał na walizkę ani podejrzanego pasażera. Jego uwagę przykuła zwykła pluszowa zabawka.
**Zabawka, dziewczynka i przeczucie**
Misiem mocno tuliła rudowłosa dziewczynka o miękkich lokach i jaskrawożółtej czapce. Stała z rodzicami, czekając spokojnie jak każda inna rodzina.
Na pierwszy rzut oka nic niezwykłego. Ale Burek nigdy nie kierował się pozorami.
Przepraszam powiedział Kowalski, podchodząc stanowczo, ale spokojnie. Muszę na chwilę sprawdzić tego misia.
Nazywa się Pan Mioduś odpowiedziała dziewczynka drżącym głosem, z dolną wargą gotową do płaczu.
Kowalski przykucnął i uśmiechnął się. Pan Mioduś pomoże mi w czymś bardzo ważnym. Obiecuję, iż zaraz go oddam.
**Niespodziewane odkrycie**
Rodzinę zabrano do osobnego pomieszczenia. Sprawdzono ich bagaże, kieszenie wszystko było w porządku. Ale Burek nie odpuszczał. Wpatrywał się w pluszaka, spięty, wyczekujący.
Kowalski wziął misia ostrożnie i wyczuł coś dziwnego sztywność w środku. Po dokładniejszym obejrzeniu znalazł małe, częściowo rozprute szwy na plecach zabawki. Wewnątrz były:
Złożona chusteczka,
Mała aksamitna torebka,
I coś, co słabo połyskiwało w świetle.
Był to stary, idealnie zachowany zegarek kieszonkowy.
A obok niego kartka.
**Wiadomość z przeszłości**
Dla mojej wnuczki Zosi:
Jeśli to czytasz, znalazłaś mój skarb.
To zegarek dziadka Stanisława. Nosił go każdego dnia przez 40 lat.
Myśleliśmy, iż zaginął ale schowałam go w twoim misiu, żeby zawsze mógł cię chronić.
Z miłością,
Babcia Hania.
Matka wydała stłumiony okrzyk.
To to zegarek mojego taty. Zaginął po moim ślubie. Myśleliśmy, iż przepadł na zawsze.
Ze łzami w oczach wzięła torebkę. Wspomnienia ją zalały.
Mama musiała go schować przed śmiercią. Nigdy nam nic nie powiedziała
Czy to znaczy, iż Pan Mioduś jest magiczny? zapytała Zosia, zdumiona.
Kowalski się uśmiechnął.
Coś w tym stylu
**Czteronożny bohater**
Burek, widząc, iż wszystko jest w porządku, odprężył się. Lekko trącił nosem dłoń Zosi, wywołując śmiech, który poruszył wszystkich w pomieszczeniu.
Historia rozeszła się lotem błyskawicy po całym lotnisku.
Pies, który szczeka na pluszaka? Skarb ukryty w środku?
Nawet pani z kawiarki w kawiarni zapłakała, gdy o tym usłyszała.
Burek został okrzyknięty bohaterem nie za powstrzymanie zagrożenia, ale za przywrócenie rodzinie kawałka historii.
Funkcjonariusz ochrony lotniska, z małym zestawem do szycia, starannie zaszył misia. Dodał choćby zamek błyskawiczny:
Na wypadek, gdyby znów miał coś ukryć zażartował.
Rodzina wsiadła do samolotu, a Zosia tuliła Pana Miodusia mocniej niż kiedykolwiek.
Kowalski patrzył, jak znikają za drzwiami do bramki 32. Pochylił się nad Burkiem:
Dobry pies szepnął, dając mu smakołyk. Zobaczyłeś to, czego nikt inny nie dostrzegł.
**Czego nas to uczy?**
Czasem szczeknięcie to nie ostrzeżenie.
Czasem to szept z przeszłości, znak, iż coś ważnego chce zostać odnalezione.
I uczymy się też, iż najlepsi detektywi nie zawsze noszą odznaki czasem po prostu machają ogonem.













