Pierwsza Miłość: Urok i Magia Młodzieńczych Uczuć

newskey24.com 10 godzin temu

PIERWSZA MIŁOŚĆ

Olgierd Kowalski nerwowo czekał przy stoliku w restauracji U Rzeźnika, nieustannie spoglądając na zegarek i na drzwi wejściowe. Wokół niego szumiła rozmowa dawnych kolegów ze szkoły, którzy z małych chłopców i dziewczynek zamienili się w dorośli wujków i ciotki.

Jednak Olgierd wyczekiwał przyjścia Łucji Malinowskiej swojej pierwszej, najczystszej miłości. Dzwonek przy drzwiach zadzwonił, a on spojrzał wprost na wejście, jakby cały świat rozmył się w jednej chwili. Stała tam, niczym promień słońca w ciemnym lesie: szczupła, piękna, o jasnych lokach spływających po ramionach i niebieskich, figlarnych oczach. Z biegiem lat stała się jeszcze piękniejsza.

Olgierd wstał z miejsca.

Cześć, Łucjo.

Witaj, Olgierd odparła z uśmiechem.

W sercu jego cofnęły się lata, jakby nigdy nic się nie zmieniło. Wspominał, jak niegdyś podawał jej walentynkę przy szkolnym korytarzu, a ona przyjmowała ją z taką lekkością i ciepłem, iż nic innego nie było w jej spojrzeniu.

Ujął ją delikatnie za ręce, zimne i smukłe palce.

Cieszę się, iż cię widzę. Wyglądasz pięknie.

Dziękuję, ja też się cieszę, iż cię spotykam odparła, lekko spuszczając wzrok, tak jak po ich pierwszym pocałunku, nieco zawstydzona.

Nagle podbiegły przyjaciółki Łucji, wprowadzając zamieszanie. Resztę wieczoru Olgierd spędził zamyślony, wspominając, jak od pierwszych dni drapał ją za warkocze i popychał na przerwie, nie wiedząc, jak zwrócić na siebie uwagę. Pomagał nieść tornister, pisał listy i wiersze. Na studniówce odbył się ich pierwszy pocałunek, po którym spacerowali po Warszawie, podziwiając wschód słońca. Zaczęli spotykać się, ale życie nie jest bajką. Studenckie lata wciągnęły ich w nowe znajomości, nowe pasje, odległe drogi. Najpierw rozmawiali telefonicznie, potem rozmowy stawały się rzadsze, aż w końcu zamilkły. Łucja wyjechała za granicę, Olgierd poślubił Martę, a oboje prowadzili własne życie.

Mimo to Olgierd nie potrafił wyrzucić Łucji z pamięci. Kochał żonę, ale w sercu wciąż tliło się coś magicznego, pierwsza czysta miłość, ciepło, które koiło go w najczarniejsze dni.

Po kilku latach małżeństwa Olgierd i Marta rozwiedli się spokojnie, bez kłótni. Dzięki wzajemnemu zrozumieniu oboje byli wdzięczni za ten rozdział. Olgierd próbował kolejnych związków, ale żaden nie dawał mu tego samego spokoju. Często natrafiał na stare zdjęcia Łucji w mediach społecznościowych i z nostalgią wspominał ich spacery po Łazienkowym parku.

Kilka tygodni przed spotkaniem absolwentów dowiedział się, iż Łucja również się rozwiodła. Serce mu zabiło szybciej, a w duszy pojawiła się nadzieja. Stał więc tego dnia w przedpokoju restauracji, czekając na nią.

Łu zaczął Olgierd, a serce mu pulsowało, a zimny dreszcz przebiegał po całym ciele.

Rozumiem, iż to może brzmieć dziwnie, ale słuchaj mnie uważnie. Całe życie nosiłem do ciebie uczucia. To była pierwsza, najczystsza miłość. Próbowałem cię zapomnieć, nie udało się. Nie mogłem cię niepokoić, bo byłaś zamężna. A może teraz spróbujemy? Czy zezwolisz mi zaprosić cię na randkę? wyznał z nadzieją.

Łucja trzymała się za naszyjnik, patrząc w dal jakby szklanką.

Olgierd, twoje słowa są piękne. Czuję ciepło, które noszę w sercu, chyba to właśnie pierwsza, niezakłócona miłość. Ale myślę, iż powinniśmy ją zachować w takim stanie, nie psując jej kłótniami i codziennym trudem. Niech zostanie pięknym wspomnieniem.

Olgierd poczuł, jak świat się wali. Wierzył, iż Łucja go nie odrzuci.

Dlaczego? Dlaczego myślisz, iż zepsujemy to, co mamy? Może wręcz je wzmocnimy. Może los chciał, byśmy byli razem.

Łucja uśmiechnęła się, ale w jej ustach gościł smutek.

Olgierd, jesteś dobrym człowiekiem

Nie mów tak, Łucjo, to niepotrzebne słowa.

Nie przerywaj. Jesteś dobrym człowiekiem, ale ja po krótkiej przerwie wzięła głęboki oddech nie kocham cię i nigdy nie będę.

Serce Olgierda pękło. Łzy napłynęły do oczu, a on gwałtownie wrócił do restauracji, zabrał płaszcz i bez pożegnania wybiegł z budynku. Nie odwrócił się, nie zobaczył płaczącej Łucji na schodach.

Zrozpaczony, usunął wszystkie profile w mediach, opuścił grupy szkolne, wymazał numer Łucji i zatopił się w alkoholu. Z czasem gniew ustąpił, a ból zamienił się w przyzwyczajenie. Rok minął niepostrzeżenie. Gdy pracował nad ważnym projektem, zadzwonił telefon. Na ekranie świeciło nazwisko Natalia Nowak dawna koleżanka z klasy. Odrzucił połączenie, bo nie planował żadnych spotkań. Wieczorem zauważył 28 nieodebranych połączeń.

Zadzwonił do Natalii, serce biło szybciej.

Olgierd, dzięki Bogu, iż odezwałeś się.

Natalia, o co chodzi? Nie jestem

Olgierd, Łucja nie żyje.

Usta mu wyschły. Głęboki, lodowaty przerażenie wpadło w serce.

Co? Jak umarła?

Musimy się spotkać, mam ci coś do powiedzenia. Czy możesz już teraz?

Mogę.

Spotkali się w kawiarni na Mokotowie. Natalia była rozpłakana, makijaż nie ukrywał łez.

Pamiętasz, jak rok temu na spotkaniu absolwentów odrzuciła cię i odszedłeś? Znalazłam ją na schodach, płakała, miałam atak paniki. Kiedy ją uspokoiłam, dowiedziałam się, iż jest poważnie chora. Lekarze dawali jej kilka miesięcy, nie chciała, byś widział jej cierpienie. Chciała, by w twojej pamięci pozostała piękną, pierwszą miłością. Dlatego tak twardo odpowiedziała. Przeżyła rok, a pogrzeb jest jutro. Proszę, przyjdź. rzekła, ocierając łzy.

Rano padał deszcz. Olgierd poczekał, aż wszyscy odejdą, i został sam z Łucją.

Co się stało, Łucjo? Mogliśmy razem spędzić ten ostatni rok. Mogłem dać ci tyle miłości. Zawiodłem cię. Jak mam żyć bez ciebie? łzy mieszały się z kroplami deszczu.

Olgierdzie, nie możesz umrzeć.

Obok niego stanęła postać w białej sukni, delikatna niczym porcelanowa lalka. Nie dotknął jej ręka, a jednak poczuł ciepło.

Kochany mój, Olgierdzie, chcę, abyś przeżył długie, pełne życie. Spotkasz jeszcze kobietę, będziesz miał dzieci i wnuki, będziesz podróżował i cieszył się każdym dniem. Nie zapomnę cię, bo przeznaczenie połączyło nasze dusze. Nie rób tego, nie podnoś ręki przeciwko sobie. Żyj i czekaj na nasze spotkanie po drugiej stronie. szepnęła.

Dotknęła jego policzka, ale ręka przeszła przez ciało. Gdy otworzył oczy, Łucji już nie było.

Dobrze, kochana, będę czekał na naszą przyszłość wyszeptał.

Lata później Olgierd poślubił kolejną, miał troje dzieci i siedmioro wnuków. Podróżował, cieszył się życiem, a gdy nadszedł jego czas, cała rodzina zgromadziła się przy jego łóżku.

Idę do mojej pierwszej, najczystszej miłości. W końcu będę szczęśliwy powiedział z uśmiechem, oddychając ostatni raz.

Ustąpił, a na twarzy pozostał spokój.

Idź do oryginalnego materiału