W toruńskim Cinema City, 30 czerwca 2025 roku, podczas 23. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego BellaTofifest, zapadła cisza. Cisza, która, jak zgodnie przyznali reżyser i bohaterowie, była najlepszą recenzją. Ta cisza nie oznaczała obojętności, ale głębokie poruszenie, refleksję i wdzięczność. Na ekranie wybrzmiała "Piernikowa Kalina" - film dokumentalny Tomasza Gezeli, który w niezwykle autentyczny sposób opowiedział o toruńskiej solidarności z Ukrainą. A ja, człowiek stojący zwykle za obiektywem "Okiem Obiektywu", tym razem znalazłem się po jego drugiej stronie, by świadczyć o historii, która na zawsze odmieniła moje życie i pokazała mi, czym jest prawdziwa empatia w obliczu niewyobrażalnej tragedii.
![]() |
fot. Julia Marszewska |
Odruchy serca i konwój nadziei: Moja podróż do Medyki
Zima 2022 roku to czas, który wyrył się w pamięci Torunian, Polaków i całego świata. Kiedy Rosja przypuściła pełnoskalową inwazję na Ukrainę, powietrze nasyciło się strachem. Wówczas, nie kalkulując, nie planując rozgłosu ani nagród, narodził się spontaniczny odruch serca. Toruń, miasto znane z pierników i Kopernika, pokazał światu swoje prawdziwe oblicze - oblicze bezprecedensowej empatii i natychmiastowego działania.
xxx
Ja, człowiek, dla którego podróże i opowiadanie historii są chlebem powszednim, nie mogłem stać z boku. Razem z moją niezastąpioną przyjaciółką i towarzyszką tej misji, Karoliną Cylwik, ruszyliśmy w pierwszy konwój humanitarny z Torunia na granicę w Medyce. To były dni, kiedy każda minuta miała znaczenie, a ludzkie dramaty rozgrywały się na naszych oczach. W powietrzu czuło się strach, a w oczach dzieci widziałem ból, którego żadne dziecko nie powinno doświadczać. Byłem tam dwukrotnie, bo potrzeba pomocy była ogromna, a moje serce nie pozwalało mi się zatrzymać.
Niezwykła więź - pomoc dla tych, którzy nie mieli głosu
Jednak w chaosie ludzkich tragedii, w tej fali cierpienia i niepewności, obok wycieńczonych matek z dziećmi, starszyzny i tych, którzy stracili wszystko, zauważyłem również inne ofiary wojny - porzucone zwierzęta. Psy, koty, bezbronne istoty, które z dnia na dzień straciły dom, opiekunów i bezpieczeństwo. Ich cichy ból, ich zagubione spojrzenia były równie rozdzierające, jak ludzkie łzy.
![]() |
fot. Maciej Wasilewski |
Moje zaangażowanie w ratowanie tych czworonożnych przyjaciół stało się dla mnie symbolem. To dowód na to, iż prawdziwa empatia nie zna granic - ani gatunkowych, ani narodowych. Nie mogłem sobie wyobrazić, iż w obliczu tak wielkiego cierpienia zapomnimy o tych, którzy nie potrafią sami prosić o pomoc. Moja rola w filmie "Piernikowa Kalina", podkreślona przez samego reżysera Tomasza Gezelę, jest dla mnie powodem do dumy: "Grzegorz Chudzik, który pokazał, iż nie tylko ludzie potrzebowali pomocy, nie zapomniał o naszych czworonożnych przyjaciołach." To była moja osobista misja w tej wielkiej misji Torunia. Działanie szybkie, nietuzinkowe i wynikające prosto z serca.
"Piernikowa Kalina": Więcej niż film - świadectwo i przypomnienie
Tomasz Gezela, z niezwykłą czułością i autentycznością, dokumentował te pierwsze, heroiczne chwile, kiedy Toruń zjednoczył się w obliczu kryzysu. Jego film to surowe, nieinscenizowane świadectwo tamtych dni, kiedy Toruński Sztab Pomocy Ukrainie - oparty na niezwykłej działalności Andrieja Bondarenko i najbardziej zaangażowanych ludzi - stał się punktem oporu dobroci. Tomasz, jak sam przyznał, nagrywał "stan za stanem", bez przygotowanej "drabinki montażowej", a surowość filmu oddaje tamten trudny czas.
![]() |
fot. Dominika Szwugier |
Premiera filmu na Tofifest była czymś więcej niż tylko pokazem kinowym. Było to spotkanie, podczas którego emocje wprost wylewały się z ekranu i przenosiły na publiczność. Reżyser, zaskoczony i poruszony pełną salą, widział w niej potwierdzenie, iż film "opowiada coś ważnego. Coś, co było potrzebne". Jak powiedział Jarosław "Jarry" Jaworski, który z niezwykłą wrażliwością poprowadził rozmowę po seansie, film przypomina, iż "pomoc ciągle jest potrzebna".
![]() |
fot. Dominika Szwugier |
Veronica Matush, jedna z głównych bohaterek i serce toruńskiej pomocy, nie kryła wzruszenia. "To jest niesamowicie istotny dla mnie film, dlatego iż to są lata naszej działalności" - mówiła, podkreślając, iż dzieło Tomasza Gezeli pełni rolę niezwykle ważnego przypomnienia. To, iż premiera odbyła się "teraz, kiedy wojna trwa już 3,5 roku", jest, zdaniem Tomka, wręcz korzystne, bo "percepcja tego filmu jest już zupełnie inna niż gdyby ten film ukazał się dwa lata temu." Ten film jest potrzebny teraz bardziej niż kiedykolwiek, by nikt nie zapomniał o trwającym cierpieniu i o tym, iż solidarność nie jest jednorazowym zrywem.
Dlaczego "Piernikowa Kalina" jest dla mnie tak ważna?
Dla mnie, ten film to nie tylko dokument, w którym miałem zaszczyt wystąpić. To coś znacznie głębszego. To świadectwo, iż w obliczu największej ciemności, potrafimy znaleźć światło w sobie nawzajem. To przypomnienie o sile ludzkiego ducha, o bezinteresowności, która poruszyła Toruń i zainspirowała setki, tysiące ludzi do działania.
![]() |
fot. Julia Marszewska |
"Piernikowa Kalina" to opowieść o Toruniu, który nie tylko pamięta o swojej historii, ale i tworzy ją na nowo, pisząc najpiękniejsze karty solidarności. To historia o Andrieju, Krystynie, Miko, Oksanie, o Veronice i o niezliczonych wolontariuszach, darczyńcach, a także o każdym, kto otworzył swoje serce i dom. To opowieść o tym, jak w obliczu wojny, człowieczeństwo potrafi być piękne. A dla mnie to przede wszystkim potwierdzenie, iż moje podejście do życia - oparte na empatii, szybkim działaniu i gotowości do niesienia pomocy w sposób czasem nietuzinkowy - ma sens. To historia, która się wydarzyła - naprawdę. I która dzięki filmowi Tomasza Gezeli będzie żyła dalej, przypominając światu o niezłomnej sile toruńskich serc.