Piękne rzęsy i puste mieszkanie: historia o tym, jak nie pomylić się w wyborze
Oj, ludzie kochani, usiądźcie bliżej, bo opowiem wam coś takiego, iż choćby wróble przestaną ćwierkać z ciekawości. Jak mówi stare przysłowie: Nie kupuj kota w worku bo ugryzie.
W naszym miasteczku żyła dobra, pracowita kobieta Antonina Nowak. Zawsze miała pełne ręce roboty: ogródek uprawiała, mieszkanie sprzątała tak, iż podłoga lśniła, a barszcz gotowała tak smaczny, iż aż żal było łyżkę wyciągać z garnka. Syn jej, Wojtek, też nie był leniem złote ręce, dobre serce, szczery wobec ludzi. Ale miał jedną wadę serce miękkie jak świeży chleb: każdemu współczuł, każdego żałował, a już dziewczynom to szczególnie.
I oto pewnego dnia przyprowadził do matki znajomą Klaudię. Dziewczyna, powiem wam, piękna jak z obrazka: duże oczy, usta umalowane, rzęsy długie jak miotły, paznokcie jak grabie, tylko złota brakuje. Spojrzysz prawdziwa laleczka. Ale, jak mawiają mądrzy ludzie: Nie sądź książki po okładce.
Antonina już od pierwszego wejrzenia wyczuła coś tu nie gra. Kobiece serce to jak pies na łańcuchu: obcego wyczuje od razu. I mówi do syna cicho:
Synku, coś mi ona nie pasuje. Widać, iż tej lalce tylko pieniądze i zabawy w głowie.
I nie bez powodu tak powiedziała. Bo pierwsze, co zrobiła Klaudia w mieszkaniu rzuciła brudny talerz do zlewu i usiadła. Antonina, przyzwyczajona do porządku, grzecznie przypomniała:
Umyj po sobie.
A ta choćby brwi nie drgnęła:
Nie chcę brudzić rąk.
No, myśli matka, może żartuje. Ale nie wzięła ten talerz, płukała, płukała, a on jak był tłusty, tak został.
Synku, nie zamierzasz się z nią żenić? pyta z nadzieją Antonina.
A on tylko się rozmarzył:
Zamierzam. Kocham ją!
Oto i przysłowie: Miłość jest ślepa. Minęło kilka miesięcy i wesele się odbyło. Antonina, choć ciężko jej było na sercu, oddała im klucze do babcinego mieszkania: niech młodzi żyją osobno.
Minął czas, i postanowiła teściowa odwiedzić młodych. Oj, ludzie Co tam zobaczyła! Kurz na meblach gruby na palec, naczynia w zlewie stosem, skarpetki na podłodze jak grzyby po deszczu. Klaudia siedzi na kanapie, pilnuje paznokci i marszczy się:
Szukam siebie.
A syn już z trzecim kredytem na karku. Klaudia domaga się samochodu nowego, błyszczącego, żeby wszyscy widzieli, jaka to pani.
A kto za to zapłaci? pyta Antonina.
To nie wasza sprawa odcina się tamta. Mąż ma mnie utrzymywać, a ja mam być piękna.
Wtedy teściowa postanowiła: Dość, ani grosza więcej.
Minęło trochę czasu, i Wojtek przyszedł do matki:
Mamo, weź kredyt na siebie.
A ona spokojnie odpowiedziała:
Nie, synu, kto obiecał, niech się sam wykręca.
Wrócił do domu i mówi żonie, iż samochodu nie będzie. I wtedy, kochani ludzie, zaczęło się Krzyki, histerie, trzaskanie drzwiami tak głoże, iż pewnie sąsiedzi się żegnali. Klaudia wrzeszczała, iż bez samochodu to nie życie, aż w końcu dopiekła mężowi. A on, nie wytrzymawszy, wyrzucił ją z domu. Później rozwód sfinalizowali.
Dlatego, dzieci moje, pamiętajcie: Nie ten dom, co pod blachą, ale ten, gdzie zgoda. Bo co z kobiety gospodyni, jeżeli potrafi tylko dbać o manicure? Miłość to nie tylko piękne słowa, ale też troska o siebie nawzajem, praca na wspólne dobro. I lepiej żyć skromnie, ale w zgodzie, niż w luksusie, ale w ciągłym hałasie i kłótniach.