Dla wielu osób zamki stanowią inspirację do podróży i niekiedy wyłącznie ze względu na możliwość oglądania tych majestatycznych budowli i poznawania związanych z nimi historii wybierają się w dane miejsce. Czasami są to niezwykle popularne, dobrze znane wszystkim zamki, w których murach przebywali monarchowie z różnych rodów, innym razem to wyłącznie ruiny sprzed wieków, które realizowane są jeszcze tylko dlatego, iż np. zadbała o nie lokalna społeczność.
Zdarzają się też konstrukcje całkiem niestandardowe, chociażby takie, które niegdyś pełniły funkcje warowni, a później zyskały inne zastosowanie tak jak np. zamek-kościół w Bezławkach w woj. warmińsko-mazurskim. To jednak nie jest jedyne zaskoczenie związane z budowlami noszącymi miano zamków, na jakie można się natknąć. Innym ciekawym przykładem jest niezwykły obiekt, który powstawał przez 34. lata, a teraz przyciąga tłumy turystów z całego świata.
Jaki zamek warto zwiedzić? Ten Cię zaskoczy
Stojący w pełnym bujnej roślinności ogrodzie pięciopiętrowy zamek w stylu rzymskim robi wrażenie na każdym, kto go odwiedza. "To po prostu fantastyczne", powiedziała jedna z turystek, kiedy tylko weszła na korytarz prowadzący do wielu pokoi pełnych antyków i różnych dzieł sztuki, podaje AFP.
Jakby tego było mało, wszędzie można natknąć się na damy w stylowych sukniach i rycerzy w lśniących zbrojach. Jest choćby smok. Umościł się na szczycie 26-metrowego budynku. Połyskliwy gad jest wykonany z setek kawałków metalu pochodzącego z recyklingu. Podobnie jak leżąca obok niego kobra. W ogóle niemal wszystko w tym zamku powstało siłami właściciela. Zamek budował sam i poświęcił na to 34. lata. W dodatku jak mówi, ciągle nie skończył. "Mam motto. Urodę zawsze można poprawić" powiedział AFP.
Ten zamek to gratka dla miłośników niezwykłych budowli
Olt Stoutenburght leży zaledwie siedem godzin autem od zachodniej granicy Polski - samolotem pozostało szybciej, bo przelot z naszego kraju na lotnisko położone najbliżej wspomnianej budowli trwa zaledwie ok. dwóch godzin. 76-letni Lord Gregorious przez 34. lata budował zamczysko w swoim ogrodzie we wsi Blesdijke w Holandii, inspirując się Chinami, Cesarstwem Rzymskim i starożytnym Egiptem. Materiały do budowy i umeblowania zamku pozyskiwał z kilkudziesięciu krajów, wnętrza wyposażał głównie w obiekty odnalezione w rozmaitych antykwariatach.
- Nad osławioną salą główną wisi metalowy żyrandol ze Stambułu, są też ozdobne żelazne balustrady Jugendstil z Libii. W zamku znajduje się również drewniany drążek z wagonu restauracyjnego Orient Expressu, na którym wytłoczono zachętę dla dżentelmenów, aby nie oddawali moczu na podłogę. Ściany biblioteki zdobią natomiast setki książek o sztuce i historii, a na biurku leży pistolet pojedynkowy i indonezyjski sztylet do rytualnego samobójstwa - wymienia AFP.
Co zwiedzić w Amsterdamie? Zahacz o Blesdijke
Co skłoniło Holendra, który naprawdę nazywa się Gerry Halman, do budowy tak potężnego założenia? "A co skłania ludzi do trzytygodniowej jazdy na rowerze po Francji lub do chodzenia na siłownię?", odpowiedział AFP pytaniem na pytanie właściciel zamku, określając to jako swoją pasję.
Mężczyzna nie miał żadnego doświadczenia architektonicznego ani budowlanego, ale mimo wszystko otrzymał pozwolenie na budowę po wielu rozmowach z władzami i spełnieniu określonych warunków. W efekcie stworzył konstrukcję, do której zjeżdżają się turyści z całego świata. Zamek Holendra można bowiem bez problemu zwiedzać po umówieniu się z właścicielem - i jest to świetny pomysł np. na urozmaicenie wizyty w Amsterdamie - Blesdijke leży bowiem tylko godzinę drogi od lubianego przez podróżników miasta.
- To aż dziwne, iż zrobił to sam. Bardzo piękne wnętrza. Mnóstwo łuków i piękna murarka. Widać tu dużo wyobraźni - powiedziała AFP jedna z turystek.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 90 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Geekweek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!