Pewnego pięknego dnia Olga wróciła do domu później niż zwykle i oznajmiła, iż ślubu nie będzie. Narzeczonemu w ogóle niczego nie wyjaśniła. Po prostu poprosiła, żeby więcej do niej nie dzwonił i nie przychodził.

przytulnosc.pl 3 dni temu

Moja ukochana córka dorosła. I oto nadszedł moment, kiedy postanowiła zostać żoną. Narzeczony pochodził również z prostej rodziny, ale był bardzo dobrym i porządnym chłopakiem. Ustalili już choćby datę ślubu i zaczęli przygotowania. Ale nie było im to pisane.

Pewnego dnia wróciła do domu później niż zwykle i oznajmiła, iż ślubu nie będzie. Narzeczonemu niczego nie wyjaśniła, po prostu poprosiła, by więcej się z nią nie kontaktował. Mnie natomiast później powiedziała, iż nie chce całe życie liczyć groszy, tylko pragnie wszystkiego od razu.

Tym bardziej, iż już jej to zaproponowano. Włos mi się zjeżył na głowie, gdy to usłyszałam. Nie poznawałam własnego dziecka. Kiedy ona zdążyła się tak zmienić? Przecież jeszcze tydzień temu wszystko było w porządku.

Córka nie mówi dokładnie, gdzie i kogo poznała. Powtarza tylko, iż cieszy się z „odpowiedniego momentu” całej tej sytuacji. Świat oszalał. Po miesiącu trudno było ją poznać. Pojawiły się drogie rzeczy, na które nigdy nie mogłabym sobie pozwolić – ani dla niej, ani dla siebie. O biżuterii choćby nie wspominam.

Aż wstyd mi sobie wyobrazić, co trzeba robić dla mężczyzny, żeby obsypywał cię takimi prezentami. W końcu wynajął jej oddzielne mieszkanie, ale adresu mi nie podała. Martwi się o honor swojego adoratora. Boże broń, żebym w emocjach nie powiedziała czegoś niepotrzebnego.

Ale jak tu się nie denerwować? Ktoś bezczelnie wszedł w nasze życie, przewrócił wszystko do góry nogami i czuje się przy tym lepiej niż wszyscy! To po prostu niewiarygodne!

Każdą moją rozmowę o przyszłości córka kończy jednym zdaniem:

— Lubię, gdy są pieniądze!

Czyli co, całe swoje życie poświęciłam na wychowanie jedynej córki tylko po to, by pewnego ranka ktoś nagle wszystko podporządkował sobie? I mam się z tym pogodzić?! Gdyby chociaż ta relacja miała jakąś przyszłość… Ale zarówno ja, jak i ona dobrze rozumiemy, iż to nie potrwa długo.

I nie mówcie mi, iż w życiu zdarzają się bajki. Że niektóre kobiety naprawdę wychodzą za takich mężczyzn. Zostanie kolejną żoną takiego pana to też nie jest coś, czego chciałabym dla swojej córki.

Nasza ostatnia rozmowa była bardzo burzliwa. Tego mi jeszcze brakowało. Na moje argumenty i rady córka reaguje impulsywnie. Próbuje mnie przekonać, iż miłość nie zawsze zapewnia dobrobyt i bezpieczeństwo. Że pieniądze rozwiązują wiele problemów, a jeszcze więcej ich odsuwają. Kusząco opowiada mi o wspaniałych wakacjach i spokojnej starości.

Ale jak mam się uspokoić, kiedy widzę, jak moje dziecko coraz bardziej oddala się od swojego prawdziwego szczęścia?! Jakich jeszcze słów mogę użyć, żeby przekonać ją do zmiany decyzji? Nie mam pojęcia…

Idź do oryginalnego materiału