Pewnego dnia, gdy miałam nocną zmianę w szpitalu, przywieziono moją umierającą matkę. choćby na łożu śmierci nic się nie zmieniła. Zgorzkniała, samotna, nienawidząca życia. W tym momencie wróciły do mnie wszystkie demony przeszłości

newskey24.com 3 dni temu

Kiedy przywieziono moją mamę, pracowałam w szpitalu. Widząc ją, przypomniały mi się dawne urazy i tak się zachowałem

Trudno mi powiedzieć coś złego o mojej mamie, bo mnie urodziła. Jestem jednak pewna, iż tego żałowała.

Byłam posłuszną, cichą dziewczynką, która robiła wszystko, co mówiła moja mama. Nie wysłuchałam tylko jednej uwagi. Ona zawsze mówiła, iż ​​nie muszę nikomu pomagać. Ja lubię to robić, kiedy jest czas i okazja. Dlaczego nie? W końcu na tym świecie trzeba być dobrym, a nie złym.

Zawsze mnie obrażała za wszystkie dobre czyny, obrzucała różnymi wyzwiskami, a najczęściej spotykanym słowem było „bez kręgosłupa”. Przepraszam, ale nie rozumiałam, co robiłam źle. Wydawało mi się, iż pomagałam w domu, byłam posłuszna, ale z jakiegoś powodu zawsze jej czegoś we mnie brakowało.

Pomagałam kiedyś sąsiadowi Olkowi w odrabianiu zadań domowych, bo nie bardzo rozumiał matematykę, a ja nie miałam z nią problemu.

Matka przeklinała i nie pozwalała mi dawać mu korepetycji.

Najbardziej żenującą rzeczą było to, iż nie pozwoliła mi wstąpić do szkoły medycznej, ponieważ musiałabym się długo uczyć, a ona musiałaby dużo na mnie wydać.

Z wiekiem wcale się nie zmieniłam. Wciąż pomagałam, kiedy mogłam. Mama codziennie mnie męczyła rozmowami, iż nic nie rozumiem, iż jestem głupia i iż wszyscy mnie wykorzystują.

Któregoś dnia, oddałam jej połowę stypendium, a drugą dałem koledze, ponieważ jego mama potrzebowała lekarstw. Matka wywołała skandal i wyzwała mnie przy sąsiadach.

To wydarzenie mocno odbiło się na mojej psychice. Pierwszy raz w życiu poczułam się tak źle, iż całą noc nie mogłam spać. Był już prawie ranek, a ja wciąż nie mogłam zasnąć. Różne myśli kłębiły się w mojej głowie i nie dawały mi spokoju. Zdecydowałam się wtedy na przeprowadzkę i zamieszkanie osobno.

To był czas, gdy uświadomiłam sobie, jaka naprawdę jestem szczęśliwa i jak piękne jest życie. Nie surowe i ponure jak uczyła mnie matka.

Zaczęłam pracować i studiować jednocześnie. Wcale nie było mi trudno to wszystko połączyć.

Od pierwszej wypłaty niczego sobie nie odmawiałam.

Kiedyś przywieźli moją mamę do szpitala, bo musiała być pod opieką, umierała. Akurat była moja zmiana. Okazało się, iż choćby w ciężkim stanie, stojąc twarzą w twarz ze śmiercią, wcale się nie zmieniła. Pozostała taka sama, jaka była. Narzekająca na życie, zdrowie i samotność.

Jakie życie taka śmierć – pomyślałam

Idź do oryginalnego materiału