Pewien dobry człowiek ciężko pracował, aby podarować swojej mamie robot kuchenny i sprawić jej przyjemność. Ale po pół roku zrozumiał, iż mama go nie używa

przytulnosc.pl 6 dni temu

Dawno temu mój kolega z roku kupił mamie robot kuchenny. Wtedy te roboty dopiero pojawiły się na rynku, były to niesamowite urządzenia. Miały przezroczyste miski do mieszania, miksery z różnymi końcówkami, a także nasadki do krojenia: można było kroić w kostkę, w paski, a choćby w cienkie plasterki… Mnóstwo misek, końcówek i różnych urządzeń do wyrabiania ciasta, ubijania, mielenia…

Robot kosztował niewyobrażalnie dużo. Wtedy pieniądze ciągle traciły na wartości, więc trudno powiedzieć, ile to było, ale ten były student, a teraz wykładowca, przez pół roku dorabiał na ciężkiej fizycznej pracy. Chciał sprawić mamie radość. Na jej pięćdziesiąte urodziny wręczyć ten niesamowity robot kuchenny. Kupił. Pojechał do rodzinnego miasta.

Wręczył piękne, ciężkie pudełko. Otworzyli. Wszyscy byli zachwyceni. Mama się popłakała. Tata, gdy usłyszał cenę, zaczął być dumny z syna. Babcia machała rękami, bała się dotknąć. Złożyli tę maszynę. Pokroili ziemniaki w plasterki, kostkę, kwadraciki i w paski. Więcej nie było za bardzo co kroić.

No i po pół roku ten kochający syn przyjechał i zapytał mamę: „Jak tam robot? Pewnie teraz łatwiej się gotuje w kuchni. Robot wszystko kroi, miesza, ubija, prawda? Czy do tego zupy, mamo, pokroiłaś cebulę i marchewkę robotem?”

Mama poczuła się niezręcznie, ale szczerze odpowiedziała: „Nożem. Kroję tym starym nożykiem, jest ostry i wygodny. Zajmuje mi to pięć minut. Ubijam i mieszam tym starym trzepaczem. Pięć minut i gotowe. A robota trzeba składać przez pół godziny. Potem godzinę myć, suszyć i znowu składać. I jeszcze trzeba zrozumieć instrukcję. Schodzi na to masa czasu i energii. Dziękuję ci, synku, wiem, iż chciałeś mnie ucieszyć”.

„Sprzedajmy tego robota, co ty na to? Zajmuje pół pokoju. Robot jest tak duży, iż trzymamy go na szafie w pokoju. Ostatnio spadł tacie na głowę. Sprzedajmy go, a tobie kupimy ciepłą kurtkę. To mnie znów ucieszy po radości, jaką sprawił mi prezent. Będą dwie wielkie radości. choćby trzy. Bo zwolni się miejsce. I tata będzie bezpieczny”.

I sprzedali. Z trudem i ze stratą, ale sprzedali.

Wszystko, co zbędne i skomplikowane, ostatecznie tylko przeszkadza. Czasem prościej jest zrobić coś manualnie, po staremu. Powiedzieć coś prostymi słowami. Po prostu kochać i przyjaźnić się, bez skomplikowanych, pseudopsychologicznych analiz. Po prostu ugotować zupę, zjeść razem. Umyć dwie talerze i garnek, a potem pójść na spacer albo obejrzeć film. I nie trzeba się nadwyrężać.

Idź do oryginalnego materiału