Pasztet z gotowanych piersi kurczaka

kardamonowy.pl 3 lat temu

W sumie dietetyczny. W sumie, bo jednak cebulę z czosnkiem trzeba na czymś przesmażyć. Nasza obecna dieta nie jest aż tak restrykcyjna. Muszę znaleźć jakiś złoty środek. Poza tym piersi są same w sobie chude i raczej wiórowate. Nie chciałam dodawać do pasztetu żadnej wieprzowiny, bo klasycznie pewnie bym tak zrobiła. Kawałek boczku, podgardla. To podstawa przy okazji pasztetu drobiowego. Mamy więc w dzisiejszym pasztecie trochę tłuszczu w postaci oleju rzepakowego.
Parę dni temu wyczarowałam rosół. Chodziła za mną galareta, z marchewką, natką i finalnie z dużą ilością octu jabłkowego (oesu, aż mam teraz ślinotok). Postanowiłam ją zrobić z udek. A z piersi jakąś domową wędlinę dla My. I stanęło na pasztecie właśnie. Od dawna już się do niego przymierzałam. Nie do pasztetu drobiowego, bo taki już robiłam wiele razy, ale do dietetycznego, dodatkowo bez glutenu. Kombinowałam co z czym połączyć, żeby pasztet się nie rozpadł i żeby był najnormalniej w świecie smaczny. Zawsze do pasztetów dodawałam bułkę, bułkę tartą lub kaszę manną, które zawsze dobrze go wiązały. Postanowiłam zaryzykować i do pasztetu dodałam otręby żytnie. Udało się. Można go choćby kroić jak normalną szynkę. Czasem gdzieś się ukruszy, ale nieznacznie.
Przyprawy? Dodajcie co lubicie. Świetnie sprawdzi się suszony rozmaryn, majeranek. Mielona papryka. Dla mnie podstawowymi przyprawami, jakie zawsze dodaję do pasztetu są gałka muszkatołowa i mielony imbir. I te jako pierwsze wylądowały z misce. Dodałam suszony majeranek. I w sumie tyle, poza solą i świeżo mielonym pieprzem. Trochę żałuję, iż nie dodałam suszonego czosnku niedźwiedziego. Teraz dopiero przyszedł mi do głowy. No nic, następnym razem go dodam.
Jeżeli macie ochotę na domowej roboty mięsiwo do kanapek, które jest lżejsze niż wieprzowe, zróbcie pasztet z gotowanych piersi kurczaka. Najlepiej z rosołu, w którym gotujecie po prostu całego kurczaka. Wtedy mięso też smakuje lepiej, ale o tym nie muszę Wam przecież pisać.
I o ile macie możliwość, kupujcie lepszej jakości mięso, niż to, które od dawna zalewa nasz rynek. Ja zawsze kupuję kurczaka zagrodowego. Nie zawsze go dostaję od ręki, ale wolę czasami poczekać parę dni, niż brać to co jest ogólnodostępne.
Dobra, kończę posta i lecę do pierworodnej. W środę wrzucę kolejny przepis. Zajrzyjcie do mnie.
Jeżeli ktoś z Was wszedł na ten przepis ze względu na candidę, przeczytajcie tekst poniżej.
Parę słów jeszcze na temat diety. Będę musiała wklejać takie informacje prawie pod każdym przepisem, który podepnę sobie pod candidę, żeby mnie nikt nie zjadł.
Nie jestem lekarzem, nie jestem dietetykiem. Jestem żoną faceta, który jest w trakcie leczenia boreliozy. A przy tymże konkretnym leczeniu (ILADS) niezbędna jest właśnie dieta przeciwgrzybicza (która w naszym przypadku może potrwać choćby rok).
Ogólne założenie tej diety to rezygnacja z cukru (w tym słodkich owoców, miodu, itp.), mąki pszennej, drożdży, grzybów, alkoholu, czerwonego i tłustego mięsa, produktów zawierających ocet (poza octem jabłkowym, który jest dopuszczalny), sklepowych wędlin z kiepskim składem, itd.
Co można jeść? Jajka. Kiszonki (ogórki, kapusta, rzodkiewka), warzywa (zwłaszcza zielone), przeciwgrzybiczo działa cebula, czosnek (tych używam sporo), świeże zioła, kaszę jaglaną (jest bardzo wskazana) i gryczaną (najlepiej niepaloną), soczewicę, ciecierzycę, oleje tłoczone na zimno (oliwa z oliwek, olej rzepakowy, z wiesiołka, lniany, kokosowy), ryby, drób, pestki dyni, niektóre orzechy, sezam, makarony żytnie, orkiszowe (od czasu do czasu), brązowy ryż, mąkę żytnią. Wskazane jest używanie przypraw jak: curry, kurkuma, imbir. Z owoców można jeść grejpfruta, awokado. Czasem można pozwolić sobie na kwaśne jabłko lub niedojrzałe kiwi. Coraz częściej spotykam się także z informacją, iż granat także jest dopuszczalny.
Co z nabiałem? Z nabiału można jeść od czasu do czasu jogurty naturalne (najlepiej te zawierające bakterie lactobacillus acidophilus lub bifidobacterium infantis), chude twarogi i mozzarellę. Preferowane jest jednak raczej mleko owcze i kozie (można np. jeść fetę zrobioną na bazie tylko tych mlek, sery pleśniowe oczywiście są zabronione).
Ogólnie jemy produkty jak najmniej przetworzone.
Nie rezygnujemy z warzyw takich jak burak, pomidor, papryka. Na początku miałam co do nich wątpliwości, ale dietetyk powiedział, iż można. Oczywiście wszystko będziemy jeść z umiarem. Do naszego jadłospisu wjeżdżają także z powrotem suszone pomidory i passaty (o jak dooobrze), co do których też nie byłam pewna.
Ważne jest żeby czytać składy produktów i z automatu wyrzucać te, w których jest cukier, ocet, chemia i inne niewskazane badziewia lub po prostu zabronione składniki.
Jeżeli macie jednak jakieś wątpliwości odnośnie któregoś z moich przepisów, po prostu go pomińcie. Ja też je długo miałam i też omijałam niektóre przepisy znalezione w internecie. Na dodatek przez cały czas spotykam się ze sprzecznymi informacjami, o ile chodzi o dozwolone produkty. To dotyczy nabiału (niektórzy mówią, iż jest kategorycznie zabroniony, inni piją kefiry, zsiadłe mleka, jogurty), warzyw pokroju czerwona papryka, burak, pomidor, mąki orkiszowej, owoców, itp. I bądź tu mądry.
Ja inspiracje czerpię z książki „Leczenie dietą. Wygraj z candidą” Marka Zaręby, z bloga qchenne-inspiracje, sugeruję się także wytycznymi lekarza zakaźnika i przede wszystkim dietetyków.
Mam nadzieję, iż przepisy z kategorii candida będą dla Was inspiracją. Tylko inspiracją. Lub aż.


Miary objętości na blogu:
łyżeczka 5 ml, łyżka 15 ml.
Składniki:
2 ugotowane pojedyncze piersi kurczaka (ja użyłam filetów z rosołu, który gotowałam z całego kurczaka, bez marchewek)
1 większa cebula
2 obrane ząbki czosnku
1 jajko
3 łyżki otrębów żytnich
1 łyżka suszonego majeranku
ćwierć łyżeczki mielonego imbiru
ćwierć łyżeczki startej gałki muszkatołowej
3 łyżki bulionu lub wody
sól
pieprz
2 łyżki oleju rzepakowego

Piekarnik nagrzewamy do temperatury 180 stopni.
Cebulę i czosnek kroimy w mniejsze kawałki, smażymy na oleju na wolnym ogniu do lekkiego zrumienienia. Nie muszą być równo i ładnie pokrojone, bo i tak na końcu zostaną potraktowane blenderem.
Do blendera lub rozdrabniarki wrzucamy pokrojone w mniejsze kawałki piersi kurczaka, obsmażoną cebulę z czosnkiem, jajko, otręby, bulion, miksujemy do aż do uzyskania jednolitej konsystencji. Dodajemy do tego przyprawy, dokładnie mieszamy.
I w związku z tym, iż ilość pasztetu nie jest zatrważająca (nie przygotowujcie do niego żadnych keksówek, naprawdę nie ma potrzeby), musiałam go upiec w małym naczyniu żaroodpornym. Moje naczynie ma około 15 cm długości, 10 szerokości, 7 wysokości. Jest naprawdę małe. I ma dziwny kształt, co widać na zdjęciach (do zdjęcia pasztet odwróciłam dodatkowo do góry nogami).
Naczynie żaroodporne smarujemy odrobiną oleju, wykładamy na nie pasztet, wyrównujemy i pieczemy około 45 minut lub do momentu aż się ładnie zrumieni.

Idź do oryginalnego materiału