Para wraca radośnie z niezapomnianej kolacji urodzinowej.

newsempire24.com 19 godzin temu

Para małżeńska wracała radośnie z niezapomnianej kolacji urodzinowej. Zosia wracała z mężem z restauracji, gdzie świętowali jej urodziny. Wieczór był udany wielu gości, rodzina, współpracownicy. Choć Zosia niektórych widziała pierwszy raz, skoro Janek ich zaprosił, miało to swoje uzasadnienie.

Nie była typem, który sprzeciwia się decyzjom męża. Nie znosiła kłótni. Łatwiej było jej przystać na jego zdanie niż walczyć o swoje.
Zosiu, kluczy nie masz zbyt głęboko w torebce? Możesz je wyjąć?
Zosia otworzyła torebkę, szukając kluczy po omacku. Nagle przeszył ją ostry ból, upuściła torebkę na podłogę.
Dlaczego krzyczysz?
Coś mnie ukłuło.
Z takim bałaganem w torebce to nic dziwnego!

Nie odpowiedziała, podniosła torebkę i ostrożnie wyjęła klucze. Weszli do mieszkania, a ona gwałtownie zapomniała o zdarzeniu. Była zmęczona, nogi ją bolały, pragnęła tylko wziąć prysznic i iść spać. Rano obudził ją ostry ból w dłoni palec był czerwony i spuchnięty. Przypomniała sobie wczorajszy wieczór, sięgnęła po torebkę, by sprawdzić, co się stało. Po dokładnym przeszukaniu znalazła na dnie dużą, zardzewiałą igłę.

Co to ma być?
Nie rozumiała, jak ten przedmiót znalazł się w jej torebce. Wyrzuciła go do kosza, po czym sięgnęła po apteczkę, by odkazić ranę. Zabandażowała palec i poszła do pracy. Jednak w porze obiadowej poczuła gorączkę.

Zadzwoniła do męża:
Janku, nie wiem, co się dzieje. Wczoraj chyba złapałam infekcję. Mam gorączkę, boli mnie głowa, czuję się jak po walce. Wyobraź sobie, znalazłam w torebce zardzewiałą igłę i to właśnie ona mnie ukłuła!
Powinnaś iść do lekarza, nigdy nie wiadomo, może być poważnie.
Nie martw się, odkaziłam ranę, będzie lepiej.

Z każdą godziną czuła się jednak coraz gorzej. Ledwo dotrwała do końca pracy, wzięła taksówkę, bo nie miała siły na komunikację. W domu padła na kanapę i zasnęła.

Śniła jej się babcia Helena, która odeszła, gdy Zosia była mała. Nie wiedziała, skąd miała tę pewność, ale była przekonana, iż to właśnie ona. Krucha i pochylona, jej wygląd mógł przestraszyć, ale Zosia czuła, iż babcia chce jej pomóc.

Zabrała ją przez pole, pokazując, jakie zioła zebrać, by przygotować napar oczyszczający. Powiedziała, iż ktoś życzy Zosi źle, ale musi walczyć o życie. Czas naglił.

Zosia obudziła się zlana potem. Wydawało jej się, iż spała długo, ale minęło tylko kilka chwil. Usłyszała trzask drzwi Janek wrócił. Zeszła z kanapy, by go powitać w przedpokoju. Gdy ją zobaczył, przeraził się:
Co się z tobą dzieje? Spójrz w lustro!

Zosia podeszła. Wczoraj widziała w nim uśmiechniętą kobietę. Teraz ledwo się poznała matowe włosy, podkrążone oczy, ziemista cera, pusty wzrok.
Co się stało?

Przypomniała sobie sen i powiedziała mężowi:
Śniła mi się babcia Helena. Powiedziała, co powinnam zrobić
Zosiu, ubierz się, jedziemy do szpitala.
Nie, nigdzie nie pojadę. Babcia powiedziała, iż lekarze mi nie pomogą.
Wybuchła gwałtowna kłótnia. Janek nazwał ją szaloną, iż wierzy w sny o babci. Po raz pierwszy tak się pokłócili. Chciał siłą zabrać ją do szpitala.

jeżeli nie pójdziesz, wyciągnę cię za kołnierz!
Zosia gwałtownie się uwolniła, straciła równowagę i uderzyła się o kant. Wściekły Janek chwycił jej torebkę, zatrzasnął drzwi i wyszedł. Zosia ledwo miała siłę wysłać wiadomość do pracy, iż jest chora i zostanie w domu.

Janek wrócił późno w nocy i przeprosił. Jedyna jej prośba brzmiała:
Zabierz mnie jutro do wsi, gdzie mieszkała babcia.
Rano Zosia wyglądała bardziej jak duch niż zdrowa kobieta. Janek błagał:
Zosiu, przestań z tym szaleństwem, jedźmy do szpitala. Nie chcę cię stracić.

Ale pojechali. Zosia pamiętała tylko nazwę wsi. Nie była tam od lat, gdy rodzice sprzedali dom po śmierci babci. Całą drogę spała. Nie wiedziała nawet, gdzie szukać, ale gdy dojechali, obudziła się i wskazała:
Tam.

Wyszła z samochodu i osunęła się na trawę, wyczerpana. Ale wiedziała, iż jest tam, gdzie babcia ją poprowadziła. Znalazła zioła z jej snu i wrócili do domu. Janek przygotował napar. Zosia piła go małymi łykami, każdy przynosząc ulgę.

Z trudem doczłapała się do łazienki. Gdy wstała, zauważyła, iż jej mocz jest czarny. Nie przestraszyła się to potwierdzało słowa babci:
Zło wychodzi

Tej nocy znów śniła się babcia. Uśmiechała się i mówiła:
Rzucono na ciebie urok przez tę igłę. Mój napar cię wzmocni, ale to nie wystarczy. Musisz znaleźć winnego i odesłać mu zło. Nie widzę, kto to jest, ale ma związek z twoim mężem. Gdybyś nie wyrzuciła igły, wiedziałabym więcej. Ale

Zrób tak: Kup pudełko igieł, na największej odmów zaklęcie: Duchy nocy, wy, co żyliście, usłyszcie mnie, widma mroku, prawdę odsłońcie. Otoczcie mnie! Wskażcie, pomóżcie, wroga znajdźcie. Włóż igłę do torby Janka. Ten, kto cię przeklął, zostanie ukłuty i poznamy winnego. Wtedy odślemy zło z powrotem.
Po tych słowach babcia rozwiała się jak mgła.

Zosia obudziła się. CzNastępnego dnia Irka, koleżanka Janka z pracy, nieoczekiwanie zachorowała, a Zosia, czując ulgę, położyła kwiaty na grobie babci, wiedząc, iż niektóre więzy są silniejsze niż śmierć.

Idź do oryginalnego materiału