Tak więc – nie mogąc dostać się
do prehistorycznego stanowiska archeologicznego Solnicata –
ruszyłem do pierwszej stolicy bułgarskich chanów w Europie. A
przynajmniej pierwszej na południe od Dunaju. Tureckojęzyczne
plemię pod wodzą Asparucha przywędrowało tu z północnych
brzegów Morza Czarnego – a tam z kolej gdzieś dalej ze Wschodu.
Odłam plemienia został nad rzeką Kamą, dopływem Wołgi, gdzie stworzył średniowieczne państwo. To, Bułgarię Kamską, zniszczyli inni koczownicy, Mongołowie, a przejęli
finalnie Moskwiczanie. Dziś ich potomkowie, Czuwasze dalej żyją nad Wołgą. Ostatnimi czasy, mimo rusyfikacji, wracają do swojej kultury i tureckiego języka.
Pomnik Asparucha
Reszta koczowników zrobiła dużo większą
karierę. Dotarła do granic Imperium Romanum, następnie
przekroczyła Dunaj i osiedliła się nad Morzem Czarnym. Swym
wtargnięciem spowodowali na Bałkanach (przypominam, iż termin ten
jest anachronizmem, powstał w późnym Średniowieczu; powinienem
napisać, iż wtargnęli do Dacji, Mezji, Tracji i Macedonii, ale
rozmywałoby to jasność narracji) spory zamęt, zagrozili nawet
Konstantynopolowi i skumplowali się z miejscowymi Słowianami,
którzy akurat wtedy też zalali cały półwysep (oraz Panonię,
gdzie harcowali razem z innymi koczownikami, Awarami). Swoją drogą
współcześni Bułgarzy całkiem słusznie wywodzą swoje
pochodzenie właśnie od tych dwóch ludów – tureckich
Protobułgarów (zwanych tak dla odróżnienia od zeslawizowanych
Bułgarów) oraz Słowian. zwykle dodają też iż są – podobnie
jak Rumuni Daków – potomkami antycznych Traków (z których
najsłynniejszym był Spartakus przecież), ale jeżeli rzeczywiście
takie pokrewieństwo istnieje, to jest to piąta woda po kisielu.
Tracki ołtarz
W
każdym razie po zajęciu terytorium i kontakcie z wyższą osiadłą
cywilizacją bizantyjską ruchoma stolica władcy, kagana, znaleźć
musiała wreszcie swoje stałe miejsce. Wybór padł na Pliskę, dziś niewielkie miasteczko w dzisiejszej Dobrudży.
Współczesna Pliska
I całe szczęście, iż niewielkie. Dzięki temu
archeolodzy mogą sobie dokładnie obejrzeć to średniowieczne
stołeczne koczowisko. Większość innych takich miejsc jest dziś
zajęte przez współczesne miasta – nasze Gniezno czy Poznań są
najlepszymi przykładami (no, mamy Ostrów Lednicki i Giecz, które
uzmysławiają nam jak wyglądały wczesnopiastowskie
stolice).
Gniezno
Widziałem pozostałości innej stolicy z owej epoki,
Zalavar, siedzibę panońskiego słowiańskiego księcia Pribiny,
ale trochę starsza Pliska przyćmiła niewielkie grodzisko. Pierwsze
Państwo Bułgarskie musiało być naprawdę sporą potęgą (w pewnym momencie car Samuel rościł sobie prawo do zastąpienia w
roli największego mocarstwa Bizancjum, ale Bazyli II pokazał
północnemu sąsiadowi miejsce w szeregu, następnie całkiem go
zlikwidował i dostał przydomek Bułgarobójca), względnie tyle
narabowano. Państwo koczownicze miało trochę inne poglądy na
wydatkowanie pieniędzy, a przepych siedziby władcy był zdaje się
jednym z priorytetów – wystarczy przeczytać opisy stolicy chana
innych koczowników Wielkiego Stepu, Karakorum w Mongolii; 500 lat
różnicy, stylówa taka sama.
Siedziba ostatnich władców Pierwszego Państwa Bułgarskiego, Ochryda; przedostatnia - ostania to Bitola.
Czemu porównuję Pliskę z
siedzibą synów Czyngis-Chana? W Mongolii jeszcze nie byłem, ale
opisy wizyt europejskich posłów (w tym i naszego Benedykta Polaka)
w Karakorum stanęły mi przed oczami oglądając plan
wczesnośredniowiecznej Pliski. Oto bowiem nie było to sensu stricte
miasto – a obozowisko, w środku którego postawiono kamienny pałac
kagana, wraz z protobułgarską świątynią otoczoną palisadą.
Wokół niej zaś archeolodzy odkryli rozrzucone bez ładu i składu
siedziby bułgarskich dygnitarzy, grobowce, koczowiska... Nawet
potem, gdy siedzibę władcy przebudowano na jeszcze wspanialszą i
otoczono potężnym murem i wewnątrz fortyfikacji, i na zewnątrz,
panował urbanistyczny chaos.
Pałac władców
Nawet przyjęcie chrześcijaństwa przez Borysa I Michała – bo w końcu stać się to musiało – nie zmieniło wyglądu
grodu. Ot, tyle, iż pogańską gontynę zastąpił kościół.
Dawna Pliska
Co
ciekawe, kiedy potęga Pierwszego Państwa Bułgarskiego wzrosła
kaganowie założyli w Plisce prawdziwą metropolię. Podobno
przebywali tu przez chwilę przynajmniej Bracia Sołuńscy, czyli
święci Konstantyn-Cyryl i Metody. Katedry jednak nie zbudowano w
obrębie cytadeli. Możliwe, iż wewnątrz nie było miejsca (bo
projekt był, jak na tamten czas, gargantuiczny), a możliwe, iż z
jakichś innych powodów. Do dziś zachowała się prawie
dwukilometrowa droga procesyjna łącząca kompleks katedralny z
kagańską fortecą. To spora odległość, w upalnym bałkańskim
słońcu jeszcze dziś wygodniej przebywa się ją samochodem
(zwłaszcza, iż pomiędzy nie zachowały się pozostałości
stołecznego bułgarskiego koczowiska; to jest są, oczywiście, ale
w ziemi).
Mury cytadeli
Przyjechałem więc na miejsce. I choć zdaję sobie
sprawę, iż ruiny świątyni są w sporej części zrekonstruowane –
to zrobiły na mnie ogromne wrażenie.
Bizantyjska architektura sakralna
Prezbiterium
Potężna konstrukcja jest
bardzo bizantyjska – pokazuje to jak silnie na ościenne ludy
oddziaływała kultura Konstantynopola (ba, pięćset lat po swoim
upadku dalej oddziałuje – co się działo, kiedy byli u szczytu
potęgi, tak jak w czasie konstrukcji kościoła w Plisce), choć
sam kształt kościoła bardziej przywodzi na myśl rzymskie bazyliki
niż genialną kopułę Hagii Sophii.
Kościół Mądrości Bożej - antyczna bryła zniekształcona późniejszymi dobudówkami
Pokazuje to, iż mimo
sporów świat chrześcijański był wtedy jeszcze jednością (swoją
drogą gdy już się owa jedność rozpadła, mniej więcej w tym
czasie gdy upadało Pierwsze Państwo Bułgarskie, średniowieczni
władcy Drugiego Państwa Bułgarskiego dalej oscylowali między
Rzymem a Konstantynopolem; jeden z carów był choćby koronowany przez
papieża).
Cerkiew nad Jeziorem Ochrydzkim
W końcu jednak Pliska opustoszała – kaganowie
przenieśli się do Presławia, Tyrnowa, Ochrydy... I powiem, że
bardzo dobrze. Bo dzięki temu mogłem zobaczyć pozostałości
stolicy koczowników i nie musiałem jechać przy tym do Mongolii
(choć plotka głosi, iż z Karakorum, dziś Charchorin, nie
zachowało się niemal nic). Następnie wróciłem na czarnomorskie
wybrzeże i opuściłem Bułgarię na kilka miesięcy. Po powrocie na
Bałkany znowu wyruszyłem do Solnicaty – i tym razem był to wypad
udany.