Chociaż Sosnowiec wielu kojarzy się jedynie z konfliktem śląsko-zagłębiowskim oraz z popularnymi w Internecie memami, to błędne i krzywdzące postrzeganie! Największe pod względem ludności miasto Zagłębia Dąbrowskiego, usytuowane na wschodniej granicy Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego oraz na zachodniej granicy Małopolski, ma wiele do zaoferowania pod względem turystycznym i historycznym. Niezaprzeczalną perłą miasta, usytuowaną w dzisiejszej dzielnicy Pogoń, jest neobarokowy pałac Heinricha Dietla.
Oryginalną rezydencję Dietlów wybudowano w latach osiemdziesiątych dziewiętnastego wieku, jednak z uwagi na gwałtownie powiększającą się rodzinę zadecydowano o jej rozbudowie. Na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego wieku przy pałacu powstał park z oranżerią. Zespół pałacowo-parkowy, wraz z zabudowaniami fabryki, osiedlem robotniczym i kościołem ewangelickim, tworzyły kompleks patronacki, którego pozostałości widoczne są do dziś.
Z nieba wprost do piekła
Niestety, Dietlowie byli zmuszeni do porzucenia swojej rezydencji w styczniu 1945 roku. Pałac został wówczas przejęty przez komendanturę radziecką NKWD, a jego mury stały się świadkami niewyobrażalnych tragedii. Mnóstwo elementów wyposażenia oraz małej architektury padło w tamtych czasach ofiarami dewastacji lub kradzieży.
Mówią, iż najciemniej jest przed świtem
Do 1997 roku budynek pełnił rolę siedziby Szkoły Muzycznej, a później przeszedł w ręce prywatne. W 1998 roku rozpoczął się remont budynku, prowadzony pod czujnym okiem właścicieli – państwa Ewy i Stanisława Kulisiów. Ostatniego dnia tego samego roku pałac trafił do rejestru zabytków pod numerem A/1702/98.
Wystarczy spojrzeć na stare zdjęcia opublikowane na stronie pałacu, by zrozumieć, jak gigantycznym i jak ambitnym przedsięwzięciem był remont neobarokowego pałacu. Nieszczelny dach stał się wrotami do ogromnych ilości wilgoci, które przedostały się do wnętrz budynku. Nie lepiej prezentowała się sama konstrukcja, której dramat pogłębiały poważne szkody górnicze.
Konserwacja, restauracja, taka sytuacja
Łatwo domyślić się, jak potężnym wyzwaniem stało się odtworzenie samej sztukaterii i wszelkiego rodzaju zdobień. Na stronie pałacu możemy przeczytać nawet, iż po sześciu latach remontu właściciele byli na tyle wykończeni namnażającymi się problemami i brakiem wsparcia (w tym odmową wypłaty wcześniej obiecanych odszkodowań z tytułu szkód górniczych i bliskiego sąsiedztwa kolei), iż brali pod uwagę rezygnację z projektu. Tak się na szczęście nie stało i 11 września 2010 roku nastąpiło uroczyste otwarcie części pałacu.
Neobarokowy zawrót głowy
Wśród reprezentacyjnych sal na pierwszym piętrze warto zwrócić uwagę na: dwukondygnacyjną salę balową utrzymaną w stylu Ludwika XV, neobarokową jadalnię – tak zwaną „salę holenderską” lub „pokój kredensowy” z witrażem przedstawiającym świętą Brunhildę, neoromański pokój fajkowy, secesyjny gabinet oraz pokój kąpielowy w stylu późnego baroku, z elementami rokoko.
Żywot wielkiego przedsiębiorcy
Nie da się oddzielić pałacu od życiorysu jego fundatora, czyli Heinricha Gottholda Dietla. Dietlowie oraz Schönowie są najbardziej zasłużonymi dla rozwoju Sosnowca rodzinami. To właśnie dzięki staraniom Heinricha Dietla Sosnowiec otrzymał w 1902 roku prawa miejskie, zaś sam przedsiębiorca został mianowany radcą kolegialnym, stając się członkiem pierwszej rady miejskiej.
Dietel przyszedł na świat 15 marca 1839 roku w niemieckiej miejscowości Greiz. Był synem właściciela przędzalni i sam miał również w przyszłości poświęcić się włókiennictwu. Swoje umiejętności techniczne oraz ekonomiczne doskonalił w Stanach Zjednoczonych. Przed przybyciem do dzisiejszej Pogoni prowadził wraz z ojcem i braćmi fabrykę w Wilkau w Saksonii. W 1878 roku ożenił się z Clarą Jacob i w tym samym roku wyemigrował do Królestwa Polskiego, zresztą na zaproszenie ówczesnego cara.
W momencie zawierania związku małżeńskiego Clara miała zaledwie osiemnaście lat, a Heinrich trzydzieści dziewięć. Potencjału do rozwoju biznesu Dietel upatrywał w przeprowadzonej w 1877 reformie celnej. Ziemie w Pogoni zakupił od Georga von Kramsta, słynnego śląskiego przedsiębiorcy, i niezwłocznie przystąpił do budowy pierwszej na tych ziemiach przędzalni czesankowej. Z żoną doczekali się aż pięciu synów.
Nie zapominał o biedniejszych
Heinrich Dietel zapisał się w historii miasta nie tylko jako genialny przedsiębiorca, ale także jako filantrop. Ufundował lub współfinansował budowę licznych obiektów sakralnych, w tym dwóch sosnowieckich cerkwi, ale też Szkoły Aleksandryjskiej w Pogoni oraz Sosnowieckiej Szkoły Realnej, czyli pierwszej w Sosnowcu szkoły średniej.
Gdy odchodzi głowa rodziny
Dietel zmarł 24 czerwca 1911 roku i spoczął w mauzoleum rodzinnym, które znajduje się na cmentarzu ewangelickim w Sosnowcu. Pogrzeb tak zasłużonej postaci przyciągnął na cmentarz tłumy. Po śmierci przedsiębiorcy zakład przeszedł w zarządzanie synów, którzy mimo ogromnego kryzysu produkcji po wybuchu pierwszej wojny światowej starali się nieść pomoc mieszkańcom Sosnowca.
Wdowa po Heinrichu Dietlu, Clara, w czasie pierwszej wojny światowej aktywnie prowadziła działalność charytatywną w postaci kuchni dla ubogich, przy wsparciu swojej synowej, Else. Przedsięwzięcie czynnie wspierał Wilhelm Schön. Należy nadmienić, iż cała rodzina Dietlów, tak jak nieżyjący już ojciec, czynnie partycypowała w życiu społecznym.
Rodzina solidarnością silna
W 1916 potomkowie Heinricha Dietla byli zmuszeni oddać miastu prowadzoną dotąd Szkołę Aleksandryjską. Niestety, od wybuchu wielkiej wojny produkcja w fabryce stała w miejscu, a placówka przynosiła dotkliwe straty. Jakby tego było mało, Niemcy zarekwirowali cały zapas przędzy, czesanki i wełny… Z fabryki wywieziono też sprzęt.
W 1918 roku Dietlowie przyjęli obywatelstwo polskie. W czasach międzywojnia Dietlowie, mierząc się z kolejnym kryzysem, zaciągnęli gigantyczny kredyt, dając pałac z fabryką w zastaw. Z kolei w 1930 roku rodzinę spotkał kolejny cios – zmarła Clara Dietel.
W momencie wybuchu drugiej wojny światowej większość rodziny pozostawała w Sosnowcu. Tylko jeden z braci, Boris Dietel, mieszkał wraz z rodziną w Kluczach koło Olkusza. Wszyscy aktywnie wspierali Polaków – poprzez dostarczanie żywności, organizowanie transportu, jak również zatrudnianie ludzi w swoich fabrykach.
Radziecka niewola i utracony raj
Po ustaniu działań wojennych większość Dietlów opuściła Małopolskę – poza Włodzimierzem, który niedługo został aresztowany i wywieziony do radzieckiego obozu pod Donieckiem. Udało mu się przeżyć i zostać zrehabilitowanym, jednak w 1948 roku postanowił opuścić Polskę.
Dobra rodziny były już wtedy własnością Skarbu Państwa i nie było na tamten moment możliwości, aby prawowici właściciele mogli ubiegać się o ich zwrot. Pozostawało więc patrzeć na niszczejący pałac i znacjonalizowaną fabrykę… W latach 1968-1993 zakład działał pod nazwą Sosnowiecka Przędzalnia Czesankowa „Politex” i tak prawdopodobnie kojarzy go większość dzisiejszych mieszkańców miasta.
Dietel żywy w ludzkich sercach
Jak widać, losy Dietlów okazały się równie tragiczne, co przedsiębiorców po zachodniej stronie granicy. My, współcześnie, mamy jednak szansę upamiętnienia tych wielkich ludzi pośmiertnie, do czego też gorąco zachęcam.
Serdecznie zachęcam do odwiedzenia strony internetowej pałacu Dietla oraz tekstu pani Aleksandry Dylong na temat rodziny Dietlów, opublikowanego na łamach internetowej Encyklopedii Województwa Śląskiego.