Pada, mokro, wilgotnie, mglisto.
Poszliśmy z Mi na spacer po okolicy, pozaglądać ludziom w okna.
Kupiłam w Lidlu hosty do posadzenia pod płotem. Muszę przyciąć róże! Narcyzy już nie mogą dłużej czekać:
Mam wrażenie leniwego dnia, a jednak od rana walczę z oporem materii w temacie praca mag. Wczoraj Mo została zabrana prosto ze szkoły na nocowankę, więc mieliśmy cały dzień i wieczór dla siebie. To chyba starość, kiedy człowiek cieszy się, iż ma cały dzień na pracę, a wieczorem przedkłada obejrzenie filmu we własnym łóżku i wyspanie się, nad wyjście do knajpy. Ale skończyłam papiery do jednego kursu, a dziś wstaliśmy o dziewiątej rano z tym cudownym uczuciem jakie się ma po całej nocy dobrego snu. Gimnastyka, dobra kawka i znowu papierzyska, choć elektroniczne. (Pod choinkę kupiłam Mi matę do jogi i teraz ćwiczy ze mną).
W przerwie kupiłam sobie 7 ciuszków na przecenie w Benettonie, dwa swetry koloru wściekłej fuksji, wściekle zielone spodenki i trzy koszule do pracy, jedna różowa, jedna biała w wielkie czarne grochy i jedna granatowa. I torebeczkę w serduszka. Kocham ich kolory i tkaniny, a zadowolenie z życia można mierzyć u mnie na skali tęczy – im więcej mam czystych kolorów na sobie, tym lepiej się czuję. Dawno, dawno temu, kiedy czytałam Simone de Beauvoir, nosiłam prawie wyłącznie czerń, wiadomo, co nosi nastolatka, której się wydaje, iż jest zbuntowana. Im jestem starsza, tym rzadziej noszę żałobę, jako i szarość, albo inne nudne spokojne kolory. Życie jest wystarczająco nacht und nebel, żebym jeszcze się musiała tak ubierać.
A wczoraj w Irlandii wprowadzili ograniczenie prędkości na drogach lokalnych z 80 do 60 km/godz, co mnie ogromnie cieszy. Na autostradach jest max. 120, na drogach ekspresowych 100, regionalnych 80 a lokalnych teraz 60. I mają dwa razy mniej wypadków śmiertelnych niż Polska, gdzie wszyscy jeżdżą ‘szybko ale bezpiecznie’.
I tak mi się w oczy rzucił jakże trafny slogan: