Cześć kochani!
Co tam słychać u Was ciekawego? U mnie pierwszy upalny weekend. Z tej okazji chciałabym Wam przedstawić kolejny look w kolorach bieli. Tym razem z marynarką (zupełnie jak w 2014 - najpierw codzienny look, potem bardziej biurowy - klik, klik).
Obiecałam sobie w tym roku pokazywać Wam na blogu takie ubrania z mojej szafy, których jeszcze nie widzieliście. Dziś są to aż dwie rzeczy. Marynarka trafiła do mnie w okresie wielu wesel oraz poprawin. Na tę drugą uroczystość sprawdzała się idealnie. Później przestałam po nią sięgać. Odstawienie tej wiosny trenczy i płaszczy, sprawiło, iż właśnie marynarki stały się ich alternatywą. Ta jest w kremowym kolorze, więc idealnie nadaje się w lato.
T-shirt natomiast to porażka zakupowa. Poza całkiem fajnym (pudełkowym) fasonem nie mogę nic o nim dobrego powiedzieć. Fatalna jakość. Sięgnęłam po niego obecnie, by wynosić go latem, ale podejrzewam, iż tylko w tym sezonie, a później wyląduje jako ściereczka do sprzątania. Żeby było zabawnie, mam go sporo czasu, ale rzadko po niego sięgałam. Na szczęście kolejnego białego t-shirt'u nie planuję kupić w sieciówce, mam listę kilku sklepów, które będę chciała sprawdzić po zakończeniu drugiego roku bez zakupów. A Wy macie jakieś sklepy z dobrej jakości odzieżą, które polecacie?
Mam na sobie:
Buty: Deichmann - 2018 rok,
Jeansy: Kappahl - 2017 rok,
T-shirt: New Yorker - 2016/2017 rok (dokładnej daty nie pamiętam),
Marynarka: Reserved - 2018 rok
Torebka: sh - second hand (accessorize) - 2014 rok.
Do następnego!