Oto menu, przygotuj wszystko do piątej, nie po to mam stać w kuchni w swoje urodziny warknęła teściowa, ale gwałtownie pożałowała tych słów.
Hanna Nowak obudziła się w sobotni poranek z uczuciem święta. Sześćdziesiąt lat okrągła rocznica, która zasługuje na uroczystość. Od dawna planowała ten dzień: układała listy gości, rozważała suknię. W lustrze odbijało się zadowolone oblicze kobiety przyzwyczajonej, iż wszystko idzie po jej myśli.
Mamo, wszystkiego najlepszego! Bartosz jako pierwszy zjawił się w kuchni, trzymając w dłoniach małe pudełeczko. To od nas z Kasią.
Kasia skinęła głową w milczeniu, stojąc przy kuchence z kubkiem kawy. Zawsze była małomówna o poranku, zwłaszcza gdy chodziło o rodzinne uroczystości teściowej.
Ach, Bartku, dziękuję! Hanna przyjęła prezent z przesadną radością. A wy już jedliście śniadanie?
Tak, mamo, wszystko w porządku odparł, spoglądając na żonę.
Kasia odstawiła kubek do zlewu, w duchu przygotowując się na to, co ją czeka. Ostatnie dni teściowa spędziła w wyśmienitym nastroju, co, paradoksalnie, tylko wzmagało jej skłonność do rozkazywania. Jakby świąteczna atmosfera dawała jej prawo do zarządzania wszystkim jeszcze bardziej niż zwykle.
Kasiu, kochanie zwróciła się do niej Hanna tym szczególnym tonem, który zawsze zapowiadał prośbę-rozkaz. Mam dla ciebie małe zadanie.
Kasia odwróciła się, starając się zachować neutralny wyraz twarzy. Po trzech latach życia w tym mieszkaniu nauczyła się czytać intonację teściowej jak otwartą książkę.
Oto menu, przygotuj wszystko do piątej, nie po to mam stać w kuchni w swoje urodziny Hanna podała złożony na pół karteluszek zapisany jej starannym pismem.
Kasia wzięła kartkę, przebiegła wzrokiem po linijkach i poczuła, jak coś ściska ją w środku. Dwanaście potraw. Dwanaście! Od prostych przekąsek po skomplikowane sałatki i dania gorące.
Hanno, zaczęła ostrożnie, ale to cały dzień pracy
Oczywiście! roześmiała się teściowa, jakby Kasia powiedziała coś oczywistego. A czym jeszcze zajmować się w tak wyjątkowy dzień? Gotować dla solenizantki! Rozumiesz, iż gości będzie wielu, wszystkie moje przyjaciółki, sąsiedzi Nie można przecież wyjść na skąpca.
Bartosz spoglądał to na matkę, to na żonę, wyraźnie czując narastające napięcie.
Mamo, może zamówimy coś gotowego? zaproponował niepewnie.
Co ty mówisz! oburzyła się Hanna. W moje urodziny karmić gości kupionym jedzeniem? Co sobie pomyślą? Nie, wszystko musi być domowe, przyrządzone z sercem.
Kasia zaci