Oto menu, przygotuj wszystko na piątą, nie ja przecież będę stać w kuchni w swoje urodziny!” – rozkazała teściowa, ale mocno pożałowała tych słów

twojacena.pl 2 dni temu

Oto menu, przygotuj wszystko do piątej, nie ja przecież będę stała w kuchni w swoje urodziny rozkazała teściowa, ale gwałtownie pożałowała swoich słów.

Halina Wiśniewska obudziła się tego sobotniego poranka z uczuciem święta. Sześćdziesiąt lat to okrągła rocznica, godna hucznych obchodów. Od dawna planowała ten dzień, układała listy gości, rozmyślała o sukni. W lustrze odbijała się zadowolona twarz kobiety przyzwyczajonej, iż wszystko idzie po jej myśli.

Mamo, wszystkiego najlepszego! Piotr jako pierwszy pojawił się w kuchni, trzymając w rękach małe pudełeczko. To od nas z Kasią.

Kasia milcząco skinęła głową, stojąc przy kuchence z filiżanką kawy w dłoniach. Zawsze była małomówna o poranku, szczególnie gdy chodziło o rodzinne święta teściowej.

Ach, Piotrusiu, dziękuję! Halina przyjęła prezent z przesadną radością. A wy już śniadanie jedliście?

Tak, mamo, wszystko w porządku odparł Piotr, spoglądając na żonę.

Kasia postawiła filiżankę w zlewie, w myślach szykując się na to, co ją czeka. Ostatnie dni teściowa była w wyśmienitym humorze, co, o dziwo, tylko wzmagało jej skłonności do wydawania rozkazów. Zdawało się, iż świąteczny nastrój daje jej prawo do rządzenia wszystkim i wszystkimi jeszcze bardziej niż zwykle.

Kasiu, kochanie zwróciła się do niej Halina tym szczególnym tonem, który zawsze zapowiadał prośbę-rozkaz. Mam dla ciebie małe zadanie.

Kasia odwróciła się, starając się zachować neutralny wyraz twarzy. Po trzech latach życia w tym mieszkaniu nauczyła się czytać intonacje teściowej jak otwartą książkę.

Oto menu, przygotuj wszystko do piątej, nie ja przecież będę stała w kuchni w swoje urodziny Halina podała złożony na pół karteluszek zapisany jej starannym pismem.

Kasia wzięła kartkę, przebiegła wzrokiem po linijkach i poczuła, jak wszystko w niej się ściska. Dwanaście dań. Dwanaście! Od prostych przekąsek po skomplikowane sałatki i gorące przystawki.

Halino Wiśniewska zaczęła ostrożnie ale to cały dzień roboty

No właśnie! teściowa roześmiała się, jakby Kasia powiedziała coś oczywistego. A czym jeszcze zajmować się w tak wielkie święto? Oczywiście gotować dla solenizantki! Rozumiesz przecież, iż gości będzie sporo, wszystkie moje przyjaciółki przyjdą, sąsiedzi Nie można przecież wyjść na skąpca!

Piotr spoglądał to na matkę, to na żonę, wyraźnie wyczuwając narastające napięcie.

Mamo, może zamówimy coś gotowego? zaproponował niepewnie.

Co ty mówisz! oburzyła się Halina. W moje urodziny karmić gości kupnym jedzeniem? Co sobie pomyślą! Nie, wszystko musi być domowe, przygotowane z duszą.

Kasia zacisnęła pięści. Z duszą. Oczywiście, z cudzą duszą jej duszą, która miała przez cały dzień harować w kuchni.

Dobrze powiedziała krótko i ruszyła w stronę wyjścia.

Kasia! zawołał za nią Piotr. Zaczekaj.

Zatrzymała się w przedpokoju, ciężko oddychając. Piotr podszedł do niej, spuszczając wzrok.

Słuchaj, pomógłbym, naprawdę, ale sam wiesz, iż w kuchni tylko przeszkadzam Ręce mi się trzęsą.

Oczywiście Kasia uśmiechnęła się wymuszenie. A to, iż twoja matka traktuje mnie jak służącą, to w porządku?

No co ty Piotr niezręcznie wzruszył ramionami. Pomyśl sama, przygotować coś dla mamy w jej święto to nic trudnego. Tyle dla nas robi, daje nam dach nad głową, nigdy nie bierze pieniędzy za rachunki

Kasia spojrzała na męża długim wzrokiem. Mogłaby mu przypomnieć, jak jego matka ciągle wypomina jej to mieszkanie, jak robi uwagi co do porządku, jak krytykuje jej gotowanie. Mogłaby opowiedzieć, jak Halina przy każdej okazji przypomina, iż przygarnęła do rodziny dziewczynę z prowincji, jakby wyświadczyła jej niewyobrażalną łaskę. Ale po co? Piotr i tak by nie zrozumiał. Dla niego matka na zawsze pozostanie święta, a jej pretensje fanaberiami rozpieszczonej żony.

Dobrze powiedziała Kasia i poszła do kuchni.

Kolejne godziny minęły w szalonym tempie. Kasia kroiła, gotowała, smażyła, mieszała. Ręce pracowały automatycznie, a w głowie wirowały myśli jedna natrętniejsza od drugiej. Nagle, gdy stała przy kuchence, mieszając kolejny sos, olśniło ją. Pomysł był tak prosty, a zarazem wyrafinowany, iż Kasia mimowolnie się uśmiechnęła.

Wyciągnęła z szafki małe pudełeczko, które kupiła w aptece miesiąc wcześniej dla siebie, ale nie użyła. Środek przeczyszczający o łagodnym działaniu. Na opakowaniu było napisane, iż efekt pojawia się w ciągu godziny.

Kasia uważnie przejrzała listę dań. Sałatki, skomplikowane przekąski do wszystkiego można było dodać kilka kropel. Gorące dania mięso z ziemniakami zostawiła nietknięte. W końcu ona i Piotr też musieli coś zjeść.

O piątej stół uginał się pod ciężarem jedzenia. Halina, ubrana w nową sukienkę i przy pełnym błyskotkach, lustrowała kuchnię wzrokiem wodza przed bitwą.

Nieźle skinęła pobłażliwie. Chociaż sałatkę jarzynową można było posolić mocniej.

Kasia milczała, rozstawiając dania. W środku śpiewała z radosnego oczekiwania.

Goście zaczęli się schodzić punktualnie o piątej. Halina witała każdego z otwartymi ramionami, przyjmowała życzenia i komplementy. Jej przyjaciółki panie w podobnym wieku, równie odświętnie ubrane prześcigały się w zachwytach nad zastawionym stołem.

Halinko, ależ się postarałaś! wykrzyknęła Wanda z trzeciego piętra. Cudownie wygląda!

Oj, co wy wzdychała skromnie solenizantka. To ja z Kasią się napracowałyśmy. Choć oczywiście większość pracy wzięłam na siebie, a ona tylko pomagała.

Kasia, która w tej chwili rozkładała talerze, ledwo powstrzymała się od śmiechu. Pomagała. Oczywiście.

Piotrze szepnęła do męża nie jedz sałatek. Poczekaj na gorące.

Dlaczego? zdziwił się.

Idź do oryginalnego materiału