Ostatnie pożegnanie Tomasza Jakubiaka. To, co zrobili żałobnicy, chwyta za serce

zycie.news 6 godzin temu
Zdjęcie: Tomasz Jakubiak, screen Youtube @UwagaTVN3


Zebrali się tam nie tylko najbliżsi, ale i setki fanów, przyjaciół i kolegów z branży, by pożegnać Tomasza Jakubiaka – kucharza, prezentera, pasjonata jedzenia i życia. Odszedł zbyt wcześnie, w wieku zaledwie 41 lat, pokonany przez jeden z najrzadszych i najbardziej wyniszczających nowotworów – raka jelita cienkiego i dwunastnicy.

Mimo długiej i bolesnej walki, do końca nie tracił pogody ducha. I to właśnie ta pogoda ducha stała się motywem przewodnim jego ostatniego pożegnania.

Jeszcze za życia Jakubiak poprosił swoich bliskich o jedno – by jego pogrzeb nie był czarno-biały. Nie chciał łez i czerni, ale kolorów, które tak często gościły w jego kuchni i sercu. I choć dla wielu to niełatwa prośba, wypełniono ją do ostatniej litery. Żałobnicy przyszli ubrani w jaskrawe kolory – wśród sukienek, apaszek, marynarek i koszul dominowały pastele, błękity, czerwienie, zielenie.

Na zdjęciach z uroczystości trudno byłoby się domyślić, iż to pogrzeb – i może właśnie o to mu chodziło. O celebrację życia, nie śmierci.

Szczególny widok poruszył serca wszystkich. Liczni kucharze – ci znani z telewizji i ci anonimowi pasjonaci – pojawili się w białych kucharskich kitlach. Część z nich miała również tradycyjne czapki kucharskie, w geście symbolicznej wdzięczności dla kolegi, który inspirował tysiące.

Wśród obecnych zauważono m.in. Kurta Schellera i Wojciecha Modesta Amaro – mistrzów, z którymi Jakubiak niejednokrotnie dzielił scenę i kuchnię. Ich obecność, ale i prostota tego gestu, mówiły więcej niż słowa.

Tomasz Jakubiak nigdy nie ukrywał, iż choroba zabierała mu siły. Mówił o bólu miażdżącym klatkę piersiową, o niemożności chodzenia bez wsparcia. A mimo to – uśmiech rzadko znikał z jego twarzy.

Na antenie TVN, w mediach społecznościowych, w rozmowach z fanami – do końca był obecny. Żartował, dodawał innym otuchy, choćby gdy sam jej najbardziej potrzebował. Żył dla ludzi i – jak dziś mówią jego bliscy – dzięki ludziom.

Nie było mowy pożegnalnych przemówień. Zamiast nich – gesty. Kwiaty, ciepłe uściski, ciche rozmowy. I modlitwa za człowieka, który do ostatniego dnia próbował być dla innych źródłem ciepła.

W hołdzie dla niego nie zabrzmiały marsze żałobne, ale delikatne utwory, które – jak powiedział jeden z jego przyjaciół – „brzmią jak serce gotujące z miłości”.

Tomasz Jakubiak spoczął na Cmentarzu Północnym w Warszawie. Ale pamięć o nim – i smak jego optymizmu – zostaną z nami na długo.

Idź do oryginalnego materiału