Uroczystości pogrzebowe podzielone zostały na dwie części, co zostało szeroko opisane w mediach. Aktorkę pożegnali pogrążeni w żałobie najbliżsi, przyjaciele i fani.
Ciężka choroba zabrała ją zbyt wcześnieJak wiemy z licznych wywiadów osób, które przyjaźniły się z Elżbietą Zającówną, od zawsze zmagała się z ciężką chorobą krwi, która objawiała się bardzo niską krzepliwością. Aktorka zmuszona była do ekstremalnej ostrożności w codziennym życiu, a także musiała pilnie słuchać własnego ciała.
Nie mogła się przemęczać i musiała pilnować, by jej odpoczynek był wystarczający do regeneracji organizmu. Młoda Zającówna kochała sport, z którym miała styczność na co dzień, jednak diagnoza lekarska była pod tym względem druzgocąca, gdy okazało się, iż piękna i zdolna Elżbieta nie będzie mogła związać swojego życia zwodowego ze sportem.
Choć aktorstwo jest także mocno wyczerpujące i wymaga wytrzymałości fizycznej i psychicznej, Elżbieta Zającówna podjęła decyzję, iż pójdzie właśnie tą drogą, gdyż była ona także związana z jej talentem i pasją.
Cały czas walczyła, zmagała się z chorobą. Nie mogła wykonywać ciężkich prac, nie mogła być na planie 20 godzin, jak reszta ekipy. Musiała też uważać na to, co je, ponieważ nie wszystko było dla niej wskazane. Była bardzo wysportowana. Dbała o kondycję. Miała piękne ciało, niesamowicie gibkie. - mówiła w wywiadzie Małgorzata Potocka.Teraz Super Express donosi, iż wdowiec po Elżbiecie Zającównie wspomniał o jej chorobie podczas pogrzebu.
Kochała ludzi z wzajemnością, kochała życie bez wzajemności. Obarczona od wczesnej młodości bardzo trudną chorobą, która spowodowała następne, pokonały Elę. Niesprawiedliwie za wcześnie. Zajączku, wierzę, iż odpoczywasz w spokoju - powiedział pogrążony w żałobie Krzysztof Jaroszyński. Mama coraz mniej była sobą. Widzieliśmy, jak choroba wpływała na jej życie - wspominała córka aktorki.