Opiekując się starszą matką, straciłam męża, kontakt z dziećmi i pracę

przytulnosc.pl 1 tydzień temu

Opieka nad moją starszą, schorowaną matką stała się powodem, dla którego moje życie rozpadło się na kawałki. Straciłam męża, kontakt z dziećmi i pracę. Co teraz? Jak żyć dalej, skoro wszystko, co budowałam przez lata, po prostu się rozpadło?

Mój mąż nie wytrzymał tego, iż zdecydowałam się zabrać mamę do naszego mieszkania. Wiedziałam, iż wymaga opieki i wsparcia, bo sama nie radziła sobie już z codziennym życiem. Kto miałby to zrobić, jeżeli nie ja, jej córka? Oddać ją do domu opieki? Taka myśl była dla mnie nie do przyjęcia.

Na początku mąż próbował się z tym pogodzić. Jednak widziałam, iż czuł się z tym coraz gorzej. Zaczął coraz częściej zostawać dłużej w pracy, wracał późno. Zauważyłam, iż spędza sporo czasu w mediach społecznościowych, rozmawiając z kimś. W końcu dowiedziałam się, iż to inna kobieta. Ich rozmowy zaczęły się od narzekania na mnie – iż sprowadziłam do domu starszą osobę, iż nasze życie stało się nie do zniesienia. Była dla niego wsparciem, słuchała go, była tam, gdy potrzebował kogoś, komu mógł się zwierzyć.

Pewnego dnia, po kolejnej kłótni, mąż postanowił odejść. Złożył pozew o rozwód i zamieszkał z nią.

Dzieci także zdecydowały się wyprowadzić. Syn powiedział mi wprost, iż nie może znieść sytuacji w domu. Starsza babcia, która często narzekała, była w demencji, nie poznawała ich, czasami robiła rzeczy, które były trudne do zaakceptowania… Powiedział, iż woli mieszkać w akademiku, gdzie jest spokojniej.

Zostałam więc sama. Straciłam rodzinę, męża, dzieci opuściły mieszkanie. Nie mam pracy, bo musiałam ciągle się zwalniać, by zajmować się mamą. W końcu zwolnili mnie, a ja i tak nie miałam siły ani energii, by cokolwiek zmienić.

Czuję się jak w potrzasku. Z jednej strony wiem, iż postąpiłam słusznie, pomagając matce, która mnie potrzebowała. Ale z drugiej strony zapłaciłam za to ogromną cenę. Straciłam wszystko, co miałam.

Czy nie powinnam była zabierać mamy do domu? Może powinnam znaleźć inne rozwiązanie? Ale jak żyłabym z wyrzutami sumienia, iż zostawiłam ją samą? Teraz jednak nie mam ani grzechu, ani rodziny, ani własnego życia.

Nie wiem, jak żyć dalej. Jak się pozbierać i zacząć od nowa. Każdego dnia budzę się z tym samym pytaniem: co teraz? Ale odpowiedzi wciąż brak.

Idź do oryginalnego materiału