„Okno, stół i kotara” Marii Kiniorskiej i Michaliny Kosteckiej w Galerii Entropia

magazynszum.pl 6 miesięcy temu

Wystawę „Okno, stół i kotara” tworzą obrazy Marii Kiniorskiej i instalacje Michaliny Kosteckiej oraz elementy wspólnej aranżacji przestrzeni. Przyjaźniące się od początku studiów artystki są absolwentkami malarstwa na wrocławskiej ASP. Kilkukrotnie występowały razem – tworząc performanse i instalacje z użyciem różnych mediów. Wystawa w Galerii Entropia jest ich inspirującym spotkaniem w żywiole malarstwa, jednakże realizowanego zupełnie odmiennymi środkami. Marysia Kiniorska w ostatnich latach skupia się wyłącznie na medium malarskim, a obrazy maluje stosując tradycyjną technikę. Dotychczas nie były one wystawiane – w Entropii mają swoją premierę. Michalina Kostecka używa wielu mediów – jak fotografia, obiekt, performance, video, instalacja, posługuje się szeroką gamą elementów natury – kwiatów, ziół, owoców, grzybów, minerałów…, a swoją twórczość coraz mocniej nasyca praktyką kulinarną. Zawodowo od wielu lat zajmuje się florystyką, prowadzi warsztaty kulinarne, tworzy instalacje z jedzenia w kontekście sytuacyjnym.

Tytułowe okno, stół i kotara to od czasów starożytnych stałe elementy scenograficzne malarskich martwych natur. To także motywy stale pojawiające się w malarstwie Marysi Kiniorskiej. Artystka posługuje się nimi przy komponowaniu statycznych przestrzeni domyślnych, intymnych wnętrz zredukowanych nieomal do abstrakcji, zaledwie zasugerowanych przez proste kształty oddane dzięki płaskich plam kolorów stonowanej palety. Paradoksalnie, pomimo daleko idącego uproszczenia, obrazy Kiniorskiej emanują zmysłową urodą, tajemniczą, niepokojącą, oniryczną aurą. Artystka podchodzi do malowania intuicyjnie, maluje z pamięci i – jak sama to ujmuje – impulsem są zwykle skojarzenia łączące obraz i emocje w sposób podświadomy, przywodzący na myśl sen. Niewielka ilość drobnych detali pojawiających się w jej obrazach na stołach czy podłogach – jakieś gałązki, kupka splątanych nici, malutkie dłonie obdarzone zdolnością do samodzielnego poruszania się – zupełnie wystarcza by malarstwo Kiniorskiej ujrzeć jako metafizyczne i zarazem surrealistyczne.

widok wystawy „Okno, stół i kotara”, Maria Kiniorska, Michalina Kostecka, fot. Mariusz Jodko, dzięki uprzejmości galerii Entropia
widok wystawy „Okno, stół i kotara”, Maria Kiniorska, Michalina Kostecka, fot. Mariusz Jodko, dzięki uprzejmości galerii Entropia
widok wystawy „Okno, stół i kotara”, Maria Kiniorska, Michalina Kostecka, fot. Michalina Kostecka, dzięki uprzejmości galerii Entropia
widok wystawy „Okno, stół i kotara”, Maria Kiniorska, Michalina Kostecka, fot. Mariusz Jodko, dzięki uprzejmości galerii Entropia
Michalina Kostecka, „Obiekty”, instalacja, fot. Mariusz Jodko, dzięki uprzejmości galerii Entropia
Maria Kiniorska, malarstwo, fot. Mariusz Jodko, dzięki uprzejmości galerii Entropia

Przestrzeń głównej części wystawy dzieli olbrzymia kotara podszyta od wewnętrznej strony różowo-łososiową podszewką – pod kolor elementów widocznych na obrazach Kiniorskiej. Zawieszona tuż pod stropem na wielkiej, oderwanej od drzewa podczas wichury gałęzi, jest rekwizytem znaczącym, bo wskazującym na istnienie ukrytych treści. Kotara jest istotnym symbolem obecnym w całej, nie tylko zachodniej kulturze od najdawniejszych czasów – oddziela sfery sacrum i profanum, wnętrze od zewnętrza, to, co jawne, od tego, co pozostaje zakryte, nieznane od znanego, niewidzialne od będącego na widoku. Jest także bardzo częstym rekwizytem malarstwa, zwłaszcza surrealistycznego. W rzeczy samej na wystawie, na ścianie przesłanianej przez kotarę instalacji, wisi bardzo niepokojący obraz Kiniorskiej, na którym zza jasnej kotary wyłania się, a może rozlewa jakiś nieokreślony czarny kształt.

Michalina Kostecka tworzy z elementów natury instalacje posiadające wszelkie walory malarskie. Barwi tkaniny obrusów dzięki przypraw, kwiatów, ziół, alg, jarzyn i innych naturalnych substancji. Używając wyłącznie naturalnych składników tworzy jadalne pejzaże na bazie oryginalnych, autorskich receptur. W swojej kulinarnej praktyce przywiązuje wielką wagę do intuicji, a elementom, którymi się posługuje, przypisuje symboliczne znaczenie. Na wystawie w Entropii stworzyła instalację odnoszącą się do własnej praktyki sztuki przygotowywania posiłków oraz trzy obiektowo-malarskie instalacje odnoszące się do obrazów Marysi. Do jednej z nich – w tonacji zielonej – stworzyła obrus malowany zieloną algą (spirulina), użyła kryształów górskich, bursztynów i olbrzymich hub, które pozyskała osobiście podczas swoich wypraw terenowych. W jednej z hub zatknęła malutką gałązkę w kształcie runy ALGIZ, która oznacza ochronę i słuchanie własnej intuicji.

widok wystawy „Okno, stół i kotara”, Maria Kiniorska, Michalina Kostecka, fot. Mariusz Jodko, dzięki uprzejmości galerii Entropia
widok wystawy „Okno, stół i kotara”, Maria Kiniorska, Michalina Kostecka, fot. Mariusz Jodko, dzięki uprzejmości galerii Entropia
Michalina Kostecka, detal fot. M.Kostecka, dzięki uprzejmości galerii Entropia
Michalina Kostecka, detal fot. M.Kostecka, dzięki uprzejmości galerii Entropia

Druga jej instalacja w wyciemnionym pomieszczeniu galerii ma charakter „bazy dzieciństwa”. Jest to długi stół nakryty barwnym, podświetlonym od wewnątrz/od spodu obrusem. Podłoga pod stołem wymoszczona jest kocami, czym instalacja zaprasza do skorzystania z niej w taki sposób, w jaki uwielbiają to robić dzieci. Wtedy można też odkryć zawieszone pod blatem malutkie obrazki Michaliny z suchymi płatkami kwiatów. Odmienny od pozostałych charakter ma instalacja video-food-artowa (określenie Mariusza Jodko, współkuratora wystawy) składająca się z mini projektora wideo wyświetlającego do wnętrza garnka, nad którym jest zawieszony, ruchomy obraz gotującej się zupy. (Przyjemny odgłos warzącej się potrawy także jest słyszalny.) Obraz zawiera kilka rodzajów gotujących się zup. Michalina ma zwyczaj dokumentować te jadalne artefakty, ponieważ posiadają – oprócz smakowych, zapachowych, odżywczych, sycących, prozdrowotnych… także walory wizualne, malarskie. Malarskie piękno efemerycznych wytworów kulinarnych, malarstwo w ruchu i w procesie, i w drodze… ku abstrakcji. Food painting (określenie Alicji Jodko, współkuratorki wystawy). Podczas otwarcia wystawy na okrągłym stoliku zaistniało jadalne dzieło malarskie Michaliny – odnoszący się kolorystycznie do obrazów Marysi pejzaż ułożony na owalnym lustrze: panna cotta z mleka kokosowego w kształcie owalnych wysp, góry różowego marcepanu barwionego proszkiem z buraka, zarośla z kwiatów hibiskusa marynowanego w miodzie, kałuże i rozlewiska czarnej, płynnej tahini, a wszystko to tu i owdzie przyprószone pudrami z liofilizowanej maliny i czarnego kakao. Na etapie postkonsumcyjnym obraz przedstawiał sobą klasyczny przykład action-painting.

Ostatnia instalacja Kosteckiej w zmienionej konfiguracji odtwarza wspólną kompozycję obu artystek widoczną na zdjęciu na awersie kartki z zaproszeniem na wystawę. jeżeli poświęcić zdjęciu trochę uwagi (i refleksji także), można w nim ujrzeć współczesną alegorię martwej natury, a jeżeli to zbyt wiele, to przynajmniej jej kolażową – fotograficzno-malarską wersję z sytuacją obrazu w obrazie. Są tu ustawione na czarnym blacie realne przedmioty – słoiki z przetworami, sporych rozmiarów białe kryształy górskie, talerz przykryty szklanym kloszem, o który oparta jest lupa powiększająca korpus martwego szerszenia leżący pod kloszem. Za tymi realnymi przedmiotami jest ustawiony pionowo obraz Marysi, na którym jest stół, a za stołem kotara… Obraz łudząco dopełnia i pogłębia przestrzeń realnych rekwizytów. Zatem jest tu wszystko, co powinno znaleźć się w obrazie martwej natury – łącznie z odbiciami i blikami światła na szklanych powierzchniach. I pozostało extra bonus! Jest nim martwy szerszeń – rekwizyt nieomal na miarę 'muchy Giotta’… w dodatku, jako naturalny i martwy, pasujący do określenia gatunkowego martwej natury. Polskie określenie tego gatunku jest echem smutnej wersji francuskiej. O ileż jednak przyjemniej i znacznie bardziej adekwatnie – zwłaszcza w odniesieniu do tej wystawy pełnej cichych tajemnic i motywów natury – brzmią określenia holenderskie, angielskie, niemieckie – 'nieruchome’ albo 'ciche’ życie, albo – jak po czesku – 'zacisze’.

Tekst: Alicja Jodko

Idź do oryginalnego materiału