REKLAMA
Przepis na marnowanie ton jedzenia? W dalszej części posta jego autor napisał: "Teraz pytanie: po co, dlaczego i czy jako rodzice musimy się godzić na podawanie czegoś podobnego? To brzmi jak przepis na marnowanie ton jedzenia dziennie. W dodatku w świecie, w którym dostęp do różnorodnych produktów, przepisów jest większy niż kiedykolwiek. A ekipa cateringowa w szkołach robi dalej takie smaczki, jak jajka w sosie musztardowym, czy gulasz z kurczaka zagęszczany mąką". Pod jego postem pojawiło się wiele komentarzy internautów, którzy stanęli w obronie szkolnego jedzenia. Pisali: "Wygląda pysznie, za dzieciaka (jak i obecnie) jadłbym z prędkością rozpędzonego F-16"; "Normalny posiłek, nie wiem co tu dziwnego, wyszukanego ani tym bardziej obrzydliwego". Żywienie zbiorowe to nie jest łatwy tematŻywienie zbiorowe w żłobkach, przedszkolach i szkołach z punktu widzenia dzieci często pozostawia wiele do życzenia. "Dzieci przyzwyczajone do domowych posiłków z trudem akceptują posiłki w placówkach, które z kolei muszą spełniać wymogi wynikające z Rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 26 lipca 2016 r. w sprawie grup środków spożywczych przeznaczonych do sprzedaży dzieciom i młodzieży w jednostkach systemu oświaty oraz wymagań, jakie muszą spełniać środki spożywcze stosowane w ramach żywienia zbiorowego dzieci i młodzieży w tych jednostkach (Dz. U. z 2016 r. poz. 1154)" - mówi w rozmowie z eDziecko.pl Joanna Giza-Gołaszewska, dietetyczka kliniczna ze Smakfit.pl.Raczej gotowanie niż smażenieEkspertka wyjaśnia, iż w praktyce oznacza to konieczność wykluczenia wielu dodatków do potraw, których mamy w domach używają i do których dzieci są przyzwyczajone. - To m.in. sól, cukier, różnego rodzaju koncentraty, czy mieszanki przypraw. No i przygotowywanie posiłków w ramach żywienia zbiorowego powinno być oparte głównie na gotowaniu, a nie smażeniu - mówi Joanna Giza-Gołaszewska.Trzeba też pamiętać, iż potrawy przygotowane na dany dzień nie zawsze będą wszystkim smakować bez wyjątku. Każde dziecko - podobnie zresztą jak dorosły - ma inne preferencje smakowe i to, co jedno uzna za przysmak, inne skwituje miną pełną obrzydzenia.
A ty? Jakie masz doświadczenia ze szkolnych stołówek? Daj znać w komentarzu lub napisz w wiadomości do redakcji: [email protected]
















