Ojciec zauważył siniak pod okiem córki i zadzwonił pod jeden numer – życie jej męża legło w gruzach.

newsempire24.com 1 dzień temu

**Dziennik, 15 maja 2024**

Ojciec zobaczył siniak pod okiem córki i zadzwonił życie jego zięcia legło w gruzach.

Kinga stała w progu, witając rodziców swoim zwykłym, przyjaznym uśmiechem. Tylko sine, lśniące oko zdradzało temat, którego nie chciała poruszać.

Mamo, wszystko w porządku, nie przejmuj się, powiedziała szybko, widząc uważne spojrzenie matki.

Halina Stanisławowa westchnęła ciężko. Twoja sprawa, córeczko. Musisz żyć po swojemu

Ojciec choćby nie kiwnął głową na powitanie zięciowi. Powoli podszedł do okna i patrzył w dal, jakby nie słyszał, jak córka mamrocze coś o szafie i ciemności.

Wczoraj po prostu się potknęłam. Daj spokój, mamo, wszystko ze mną i z Darkiem w porządku!

W porządku? Kinga pamiętała doskonale, co się stało. Darka, zawsze wściekłego, nie krzyczał tylko na nią. Kiedy odważyła się powiedzieć, iż ma dość, złapał ją za kołnierz szlafroka tak mocno, iż aż zatrzeszczało.

Co, kurwo, zapomniałaś, komu zawdzięczasz, iż żyjesz?!, ryknął, potrząsając nią. Zapomniałaś, jak cię odbierałem z knajp, gdy uciekałaś do tego Krzysia?! Kto cię kochał, głupia? Nosiłem cię na rękach!

A potem mocny cios. Jak człowiekowi. Gwiazdy zaiskrzyły jej przed oczami, a ból przeszył czaszkę A Darek wciąż wrzeszczał coś ordynarnego.

Tak, córeczko, rozumiem. Szafa ciemność, mruknęła matka, choć doskonale wiedziała, co się stało.

Czuła się winna. To ona zmusiła Kingę, by wyszła za Darka! To ona odsunęła Krzysia od córki, uważając go za zły wpływ.

A twoja garderoba, córko, widzę, iż ma pięści, powiedziała Halina Stanisławowa wymownie, rzucając okiem na zięcia.

Jan Kowalski nie odwrócił się od okna. Wyszedł na balkon zapalić. W przeciwieństwie do żony nigdy nie popierał Darka. Wydawał się przejściowy. Egoistyczny i płytki. Tak, pochodził z bogatej rodziny mieszkanie, samochód, znajomości. Ale wewnątrz był zepsuty.

A teraz zgnilizna wyszła na wierzch siniak pod okiem mojej córki.

Oczywiście, Jan mógł złapać zięcia za klapy i przywalić mu w twarz. Ale to tylko wywołałoby awanturę. choćby nie próbował Wyszedł na balkon.

Wiedział, iż rozwiąże to inaczej. I już wiedział jak.

Długo rozmawiał przez telefon na tym balkonie

Tymczasem Kinga kupiła matce kawę i gadali o niczym. Pół godziny później rodzice odeszli.

Darek, który spodziewał się wyrzutów, w końcu odetchnął. Rozsiadł się na kanapie, otworzył piwo i choćby się uśmiechnął. W jego głowie milczenie teściów oznaczało przyzwolenie. Rodzina to rodzina, a siniaki to życie. Nikt nie będzie wtrącał się w jego sprawy.

Widzisz, Kinga, mówiłem, iż wszystko się ułoży!, wycedził zadowolony. Twoi rodzice są normalni. Nie jak ty Wczoraj zaczęłaś się wymądrzać! Więc się zabawiłem, wypiłem i co z tego?

Wziął łyk piwa i sięgnął po chipsy.

Radość nie trwała długo.

Nie minęło pół godziny, gdy ktoś zapukał do drzwi. Nie zadzwonił zapukał. Mocno i stanowczo. To pukanie sprawiło, iż Darek postawił butelkę i zesztywniał.

Podszedł do drzwi, spojrzał przez wizjer i zbladł.

W progu stał Krzyś. Jego rywal. Były chłopak Kingi. Ten sam, który prawie ją poślubił, ale odpuścił. Przystojny, wysoki, pewny siebie. W drogiej kurtce i z tym spojrzeniem, od którego kobiety drżały, a mężczyźni chcieli go uderzyć.

Czego chcesz?, warknął Darek, otwierając drzwi tylko na tyle, by pokazać irytację.

Odsuń się, powiedział Krzyś spokojnie i popchnął go ramieniem.

Darek cofnął się jak szmaciana lalka.

Kinga zerwała się z kanapy, szeroko otwierając oczy.

Krzyś

No, no, pakuj się, rzucił krótko. Jak chcesz, jedziemy do mnie. Jak chcesz, do rodziców. Ale po co ci ten bankrut?

Kogo nazywasz bankrutem, debilu?, wybuchnął Darek, ale stał w kącie, jakby przyklejony.

Miał powód, by bać się Krzysia.

Dzwoniłem do ciebie, Darku, uśmiechnął się Krzyś. Nie chciałem się wtrącać. Ale gdy ojciec Kingi porządny facet, przy okazji zadzwonił i powiedział, iż ją bijesz Wtedy przejąłem pałeczkę.

O czym o czym ty mówisz?!, zachrypiał Darek.

Nie, nie wprost, zaśmiał się Krzyś. Po prostu lokal, który wynajmujesz na swój klub, należy do mojego kumpla. Bardzo dobrego kumpla. Dostaniesz wypowiedzenie umowy. Rozumiesz? Już leży w twoim biurze.

Darek osunął się na krzesło.

Do tego zaległości za sześć miesięcy. Pamiętasz, mówili ci: czynsz może wzrosnąć, gdy klub zacznie zarabiać? Wzrósł pół roku temu. A ty nie przeczytałeś pisma. A ja z Michałem czekaliśmy, aż dług urośnie. Plus kary, odsetki Rozumiesz? Teraz masz oficjalny dług. Duży i brzydki. Mam podać kwotę?

Krzyś pochylił się nad Darkiem:

Wiem, iż nie masz jak go spłacić. Mniej byś pił z dziwków.

Darek otworzył usta, ale nie wydobył się z nich dźwięk.

Kinga, chodź. Nie pakuj się. Kupię ci, co potrzebujesz. A to, co tu masz to szmaty.

Krzyś, poczekaj, powiedziała Kinga zdezorientowana. To wszystko dzieje się tak szybko. Nie rozumiem

Szybko to dostać w oko i szukać wymówek dla tego, kto cię uderzył. Reszta jest za wolna.

Krzyś wyciągnął do niej rękę, a ona ją wzięła.

Oszaleliście?!, ryknął Darek. To mój dom! Moja żona!

Żona?, spytał Krzyś. Więc jesteś jej mężem, który ją bije, a potem chowa się za telewizorem? Nie jesteś choćby facetem, Darek. Jesteś

Idź do oryginalnego materiału