Ojciec wciąż jest sercem naszej dorosłej rodziny.

twojacena.pl 18 godzin temu

Z bratem dawno jesteśmy dorośli, ale ojciec wciąż pozostaje sercem naszej rodziny.

Mój brat i ja mamy już swoje własne domy, ale nasz siedemdziesięcioletni tata zajmuje szczególne miejsce w naszych sercach. Mieszka sam w małym domku na obrzeżach Wrocławia. Mamy już z nami nie ma, dlatego ja i Krzysztof robimy wszystko, żeby ojciec nie czuł się samotny. Nazywam się Wojciech Kowalski, a mój brat to Krzysztof Kowalski. Choć obaj jesteśmy zabiegani, staramy się regularnie go odwiedzać, chociaż codzienność pochłania czas i energię.

Ja przyjeżdżam do taty w każdą niedzielę. Gotuję mu obiady na kilka dni: żurek, kotlety schabowe, duszoną kapustę i kaszę. Zawsze żartuje, iż jestem lepszy niż w restauracji, choć wiem, iż mówi to, żeby mnie ucieszyć. Gdy potrawy bulgoczą na kuchni, sprzątam i sprawdzam, czy w domu wszystko gra. Tata ma na imię Stanisław Janowicz. Uwielbia wspominać młodość, powtarzając te same historie, które słyszałem setki razy. Ale i tak słucham – w nich jest całe jego życie, a ja uwielbiam, jak oczy mu błyszczą, gdy o tym opowiada.

Krzysztof zagląda do niego w środy. Mieszka dalej, ale zawsze znajdzie chwilę. Zajmuje się naprawami – poprawia krany, kosi trawę, zimą odśnieża. Tata próbuje pomagać, ale namawiamy go, żeby odpoczął. „Nie dajecie mi się nudzić” – śmieje się. Często zabiera ze sobą swoją siedmioletnią córkę, Zosię. Ona uwielbia dziadka, a on ją rozpieszcza: opowiada bajki, uczy grać w warcaby. Te chwile to dla niego prawdziwa radość.

Ojciec jest aktywny mimo wieku. Ma ogródek, gdzie uprawia pomidory, ogórki i koperek. Mówi, iż praca w ziemi trzyma go w formie. Lubi czytać gazety i oglądać stare filmy. Czasem namawiamy go na spacer albo wizyty u rodziny, ale zwykle odmawia: „W domu najlepiej”. Choć wiemy, iż nasze odwiedziny są dla niego ważne. Nigdy tego nie powie, ale uśmiech mówi za niego wszystko.

Z Krzysztofem jesteśmy różni, ale w jednym się zgadzamy – cenimy tatę ponad wszystko. To nie tylko rodzic, to wzór. Pamiętam, jak uczył nas pracowitości, uczciwości i szacunku. choćby teraz, gdy sami jesteśmy ojcami, wciąż jest dla nas autorytetem. Po śmierci mamy stał się cichszy, ale staramy się wypełnić tę pustkę miłością. Czasem myślę, jak by się cieszyła, widząc, jak dbamy o niego.

Moja żona, Kinga, też go kocha. Często przesyła mu domowe ciasta lub przetwory. Tata dziękuje i żartuje, iż go „rozpieszczamy”. Mamy z Kingą dwoje dzieci – dwunastoletniego Jakuba i dziewięcioletnią Hanny. Chętnie odwiedzają dziadka. Jakuś pomaga w ogrodzie, a Hanusia słucha z zachwytem jego opowieści. Te spotkania scalają naszą rodzinę.

Czasem myślę, jak gwałtownie uciekają lata. Tata nie jest już tak pełen sił, ale duch ma niezłomny. Z Krzysztofem postanowiliśmy, iż nigdy go nie zostawimy samego. Gdy zajdzie potrzeba, zabierzemy go do siebie lub znajdziemy pomoc. Na razie chce żyć po swojemu – szanujemy to. Ważne, żeby wiedział, iż zawsze przy nim jesteśmy.

Niedzielne i środowe wizyty to już tradycja. To nie tylko dbanie o dom czy jedzenie – to nasz sposób, by powiedzieć tacie, iż jest dla nas ważny. Gdy widzę jego uśmiech, gdy przytula Zosię lub dziękuje za obiad, wiem – te chwile są bezcenne. Życie nauczyło mnie doceniać rodzinę, a ja jestem wdzięczny losowi za ojca, który wciąż nas łączy.

Idź do oryginalnego materiału