Ojciec poślubił ją z żebrakiem, bo urodziła się ślepa a to, co wydarzyło się potem, sprawiło, iż wszyscy zamarli w bezruchu.
Bogna nigdy nie widziała świata, ale czuła jego ciężar w każdym oddechu. Urodzona w rodzinie, w której milcząco czczono wygląd, często przypominała wyrzucony element idealnej układanki. Jej dwie siostry, Zofia i Małgorzata, zachwycały wszystkich blaskiem oczu i wdziękiem ruchów. Goście zachwycali się ich promienną urodą i elegancją, podczas gdy Bogna stała w cieniu, ledwo zauważona.
Jedyną, która dawała jej ciepło, była matka. Gdy matka zmarła, gdy Bogna miała zaledwie pięć lat, dom zmienił się nie do poznania. Ojciec, kiedyś łagodny i pełen słówka, stał się zimny i zamknięty w sobie. Przestał nazywać ją po imieniu, zwracając się do niej jedynie niejasnym określeniem, jakby samo przyznanie się do istnienia było już zbyt trudne.
Bogna nie jadła przy rodzinnym stole. Zajmowała mały pokój z tyłu, gdzie nauczyła się poruszać po świecie dotykiem i dźwiękiem. Książki w alfabecie Braille stały się jej ucieczką. Godziny spędzała, przesuwając palcami wypukłe litery, które opowiadały historie znacznie dalej od jej własnej rzeczywistości. Wyobraźnia stała się najwierniejszą towarzyszką.
W dzień swoich dwudziestu pierwszych urodzin, zamiast przyjęcia, ojciec wkroczył do jej pokoju z złożonym w dłoniach kawałkiem materiału i suchym tonem oznajmił: Jutro się ożenisz.
Bogna zamarła.
Z kim? szepnęła.
To człowiek, który śpi pod kościołem wioski odparł ojciec.
Jesteś ślepa. Jest biedny. To dar.
Nie otrzymała żadnej odpowiedzi. Następnego ranka, w pośpiechu i bez emocji, Bogna została poślubiona. Nikt nie przedstawił jej nowego męża. Ojciec popchnął ją do przodu, mówiąc: Teraz jest twoja.
Nowy mąż, Janek, poprowadził ją do skromnej wozówki. Milcząc podróżowali przez długą godzinę, aż dotarli do małej chatki nad Wisłą, z dala od gwaru wioski.
To niewiele, pomógł Janek, wyciągając ją z wozu. Ale jest pewne, a tu zawsze będziesz traktowana z szacunkiem.
Chatka, zbudowana z drewna i kamienia, była prosta, ale zdawała się cieplejsza niż jakiekolwiekkiedyś znajome jej pomieszczenia. Tej pierwszej nocy Janek podał jej herbatę, podał koc i położył się przy drzwiach. Nigdy nie podniósł głosu ani nie narzekał. Po prostu usiadł i zapytał:
Jakie historie lubisz?
Bogna nie znała takiego pytania.
Jakie potrawy cieszą twoje serce? Jakie dźwięki wywołują uśmiech?
Dzień po dniu życie zaczęło w niej odradzać się na nowo. Każdego poranka Janek prowadził ją do brzegu rzeki, opisując wierszem wschód słońca. Niebo czerwieni się, jakby właśnie usłyszało sekret mawiał pewnego ranka.
Malował jej śpiew ptaków, szelest drzew, zapach dzikich kwiatów rosnących wokół. Przede wszystkim słuchał. Naprawdę słuchał. W tej małej chatrze, w sercu prostoty, Bogna odkryła radość, której nigdy przedtem nie znała.
Znowu zaczęła się śmiać. Jej serce, niegdyś zamknięte, otwierało się powoli. Janek nucił jej ulubione melodie, opowiadał legendy odległych krain lub po prostu milczał, trzymając jej dłoń.
Pewnego dnia, siedząc pod starym dębem, Bogna zapytała:
Janek, czy naprawdę byłeś żebrakiem?
Janek milczał chwilę, potem odparł:
Nie. Wybrałem tę drogę z jakiegoś powodu.
Nie powiedział nic więcej, a Bogna nie naciskała. ale w jej głowie kiełkowała ciekawość.
Kilka tygodni później, samotnie udała się na targ wioski. Janek cierpliwie prowadził ją krok po kroku. Gdy pewna znajoma głos przebił się przez gwar, usłyszała:
Ślepa dziewczyna, ciąka się w domku z żebrakiem?
To była jej siostra Małgorzata.
Bogna uniosła głowę.
Jestem szczęśliwa odpowiedziała.
Małgorzata zaśmiała się chichotliwie.
On choćby nie jest żebrakiem. Nic nie wiesz, co?
Z powrotem w chatce, zburzona, czekała na Jana. Gdy tylko wszedł, zapytała spokojnym, ale stanowczym głosem:
Kim naprawdę jesteś?
Janek ukląkł przy niej, splatając dłonie.
Nie chciałem, byś dowiedziała się tak nagle. Ale zasługujesz na prawdę.
Wziął głęboki oddech.
Jestem synem wojewody regionalnego.
Bogna zamarła.
Co?
Opuściłem ten świat, bo miałem dość tego, iż ludzie widzą tylko mój tytuł. Chciałem, by kochano mnie za to, kim jestem. Kiedy usłyszałem o ślepej dziewczynie odrzuconej przez wszystkich, wiedziałem, iż muszę cię spotkać. Przyszedłem pod przykrywką, licząc, iż przyjmiesz mnie bez ciężaru bogactwa.
Bogna milczała, wspominając każdy gest dobroci, który od niego otrzymała.
A teraz? dopytała.
Teraz wracasz ze mną do dworu. Jako moja żona.
Następnego ranka przyjechała powoz z karawaną. Służący kłaniali się przy przejściu. Bogna, trzymając rękę Jana, czuła mieszankę lęku i zachwytu.
W ogromnym dworze zgromadziła się rodzina i służba, ciekawiąc się nową postacią. Żona wojewody podeszła. Janek przedstawił:
Oto moja żona. Zobaczyła mnie, gdy nikt inny nie widział, kim jestem. Jest autentyczną, jak niktó.
Żona rozejrzała się, objęła ją delikatnie.
Witaj w domu, córko.
W kolejnych tygodniach Bogna poznawała obyczaje dworskiego życia. Założyła bibliotekę dla niewidomych, zaprosiła artystów i rzemieślników z niepełnosprawnościami, by prezentowali swoje dzieła. Stała się ukochaną ikoną, ucieleśniającą siłę i dobroć.
Nie wszędzie jednak spotkała się z przyjęciem. Słychać było szept: Jest ślepa. Jak może nas reprezentować? Janek słyszał te pogłosy.
Podczas oficjalnego bankietu wstał przed zgromadzonymi:
Nie przyjmę swojego obowiązku, dopóki moja żona nie będzie w pełni szanowana. jeżeli nie zostanie zaakceptowana, odejdę z nią.
Sala zamarła w osłupieniu. Następnie żona wojewody przemówiła:
Niech odwaga będzie jasna od dziś Elena jest częścią tego domu. Umniejszanie jej to umniejszanie nas wszystkich.
Nagle rozległ się burzliwy aplauz.
Tego wieczoru Bogna stała na balkonie ich komnaty, wsłuchując się w wiatr niosący melodię przez cały dwór. Kiedyś żyła w ciszy. Dziś jej głos był słyszany.
Choć nie widziała gwiazd, czuła ich blask w sercu sercu, które odnalazło adekwatne miejsce. Przez całe życie stała w cieniu, a teraz rozświetlała go własnym blaskiem.
















