Ofiarna Matka
Przez trzynaście lat wstawałam przed świtem. Przygotowałam tysiące śniadań, wyprałam gory ubrań, opatrywałam rany i ocierałam łzy. Moje dzieci były moim wszechświatem, moim powodem istnienia. Pracowałam na podwójne zmiany, żeby opłacić im studia, sprzedałam biżeteryję na ich wesela, zastawiłam dom, by sfinansować ich biznesy.
Mama zawsze będzie tam mówili znajomi z podziwem. A ja uśmiechałam się dumnie, wierząc, iż buduję coś pięknego: rodzinę złączoną bezwarunkową miłością.
Marek, mój najstarszy syn, odwiedzał mnie co miesiąc. Zawsze coś potrzebował opieki nad dziećmi, pożyczki, gotowych obiadów na cały tydzień. Nikt nie gotuje tak jak ty, mamo mówił, ściskając mnie mocno. A ja topniałam.
Kasia, moja środkowa córka, dzwoniła z płaczem za każdym razem, gdy pokłóciła się z mężem. Zostawiałam wszystko, by ją pocieszyć, dać rady, których nigdy nie słuchała. Ty rozumiesz mnie najlepiej wzdychała. A ja czułam się wyjątkowa, potrzebna.
Tomek, najmłodszy, wciąż mieszkał ze mną, mając trzydzieści pięć lat. Oszczędzam, żeby się usamodzielnić powtarzał, gdy prałam jego koszule i gotowałam obiady. Jego oszczędności znikały zawsze w grach komputerowych i imprezach.
Wszystko zmieniło się, gdy zachorowałam.
Głupi upadek, złamana kość biodrowa, dwa miesiące rekonwalescencji. Potrzebowałam pomocy przy myciu, gotowaniu, choćby przy zakupach.
Marek miał mnóstwo pracy. Kasia przechodziła trudny okres. Tomek wyprowadził się do kolegi tylko na chwilę w dniu, gdy wróciłam z szpitala.
Pierwszych dni czekałam. Na pewno przyjdą, tylko muszą się zorganizować. Ale godziny zmieniły się w dni, dni w tygodnie. Telefony stały się rzadsze. Wymówek przybywało.
Pewnego popołudnia, gdy walczyłam z otwarciem słoika osłabionymi dłońmi, usłyszałam znajome głosy w ogrodzie. Moje troje dzieci było tam, ale nie zadzwonili. Podeszłam do okna i zobaczyłam, jak się kłócą.
Ktoś musi zrobić coś z mamą mówił Marek.
Ja nie mogę, mam własną rodzinę odparła Kasia.
To sprzedajmy ten dom i wsadźmy ją do domu opieki zaproponował Tomek. Za te pieniądze moglibyśmy się choćby podzielić.
Wyszli, nie zapukawszy.
Tej nocy nie płakałam. Po raz pierwszy od dekad pomyślałam o sobie. O kobiecie, którą byłam, zanim stałam się tylko mamą. O marzeniach, które pogrzebałam, o szansach, które odrzuciłam, by być dla nich dostępna.
Następnego ranka wykonałam trzy telefony.
Pierwszy do prawnika. Drugi do agencji nieruchomości. Trzeci do siostry, która od lat mieszkała za granicą i zawsze zapraszała mnie do siebie.
Sprzedałam dom w dwa tygodnie. Pieniądze wpłynęły tylko na moje konto. Kupiłam bilet w jedną stronę.
Gdy dzieci się dowiedziały, przybiegli natychmiast. Po raz pierwszy od miesięcy wszyscy troje przed moimi drzwiami.
Jak mogłaś nam to zrobić? krzyczał Marek. Jesteśmy twoją rodziną!
Po wszystkim, co dla ciebie zrobiliśmy szlochała Kasia.
A co z nami? pytał Tomek. Gdzie będziemy spędzać święta?
Patrzyłam na nich w milczeniu. Na te trzy osoby, które były moim całym światem, a teraz widziały we mnie tylko problem do roz






![SKI JUMPING LEAGUE. Kryształowa Kula może być również Twoja! [artykuł sponsorowany]](https://www.skijumping.pl/content/images/news/powieksz/iv-edycja_2025-11-16_12-36-05.jpg)