Odwagę znajdziesz w odejściu, gdy brak powodów do pozostania

twojacena.pl 2 tygodni temu

Pewien polski pisarz napisał kiedyś: „Jeśli masz odwagę powiedzieć »żegnaj«, życie z pewnością nagrodzi cię nowym »witaj«”. Te słowa przypomniały mi się tamtej nocy, gdy siedziałam w ciszy swojego pokoju, tuląc się od wewnętrznego chłodu. Czułam się, jakbym wpadała w czarną otchłań — w samotność, urazę i pustkę. Wszystko, co wtedy czułam, to milczenie wewnątrz i na zewnątrz. Głuche, toksyczne.

Próbowałam zrozumieć: dlaczego tak uparcie trzymam się miłości, która czyni mnie nieszczęśliwą? Dlaczego mam nadzieję, iż on się zmieni? Dlaczego wierzę, iż pewnego dnia znów wzejdzie słońce i wszystko wróci do dawnego stanu — lekkie, jasne, ciepłe? Odpowiedź była tylko jedna — strach. Strach przed puszczeniem. Strach, iż nigdy już nie spotkam nikogo, kto choć trochę by go przypominał. Wmawiałam sobie, iż między nami jest coś głębokiego, wyjątkowego, przeznaczonego.

Ale prawda była taka, iż to nie była miłość. To było uzależnienie. Trujące, duszące. To uczucie zjadało mnie od środka. Traciłam siebie, swoją siłę, swoje „ja”. Wiedziałam — jeżeli teraz nie odejdę, stanę się cieniem. Jedynym wyjściem była ucieczka.

Tak, rozumiałam, iż to będzie bolało. W końcu włożyłam w ten związek wszystko. Swój czas, swoją duszę, swoją wiarę. Walczyłam. Trzymałam się. Cierpiałam. Mówiłam sobie: „Przecież nie poddajesz się. Idziesz do końca”. I właśnie to trzymało mnie przy nim. Duma. Iluzja. Upartość.

Ale pewnego dnia obudziłam się i zrozumiałam: nie mogę już dłużej. Nie mogę budzić się w domu, gdzie cisza jest głośniejsza niż krzyk. Nie mogę siedzieć naprzeciwko człowieka, który patrzy przeze mnie. Nie chcę być przy kimś, kto przestał mnie słuchać, czuć, szanować.

Odeszłam. Postanowiłam żyć bez niego. Postanowiłam znów oddychać. Bez ciągłych usprawiedliwień, bez upokorzeń, bez tej ciężkiej pustki. I, o dziwo, stało się lżej. Nie od razu. Ale lżej. Cisza przestała ranić — zaczęła koić. Nauczyłam się słuchać siebie. I okazało się, iż wciąż jest we mnie ta kobieta, którą dawno zagubiłam — silna, odważna, prawdziwa.

Jeśli czujesz, iż nic już cię nie trzyma przy tym człowieku — nie zostawaj. Nie bój się samotności — bój się utracić siebie. Zostawanie tam, gdzie nie jesteś kochana, boli bardziej niż odejście. Nie dręcz się. Żaden człowiek nie jest wart, byś łamała się dla jego obojętności.

Znajdź w sobie tę siłę, która już od dawna w tobie jest. Wiem, jak to trudne. Wiem, jak to przerażające. Ale dasz radę. Twoja dusza od dawna daje ci znaki. Słyszałaś je, tylko nie chciałaś ich przyjąć. Zaufaj sobie.

Wyznacz sobie nowe cele. Pozwól sobie marzyć. Rób to, co czyni cię żywą. Co cię wypełnia. Co cię inspiruje. Przestań kurczowo trzymać się przeszłości. Przed tobą nowe życie. Czyste. Wolne. Twoje.

A gdy w końcu puścisz to, co ciągnie cię w dół, poczujesz: tak, to była dobra decyzja. Bo nic nie zastąpi spokoju, który przychodzi po wewnętrznej burzy.

Nie bój się. Nie oglądaj się za siebie. Najlepsze jeszcze przed tobą. Twoje szczęście czeka. Zrób krok w jego stronę.

Idź do oryginalnego materiału