Odmówił zapłaty za operację żony, wybrał jej miejsce na cmentarzu — i pojechał nad morze z kochanką.

polregion.pl 18 godzin temu

21 listopada 2025 r.
Dziś zapisuję, co się stało, bo w głowie wiruje miłogorycz tego dnia. Mój przyjaciel Dariusz Arkadiusz, właściciel firmy budowlanej z Warszawy, odmawia zapłacenia za operację swojej żony, Jadzia, wybierając jej jedynie miejsce na cmentarzu, po czym wyjeżdża nad Bałtyk z kochanką.

W jednej z sal prywatnej kliniki przy ul. Mokotowskiej w Warszawie leży słaba Jadzia. Lekarze krążą wokół niej cicho, jakby bali się obudzić śmierć. Co jakiś czas spoglądają na monitory, na których jedynie migoczą ostatnie wibracje życia. Wszyscy wiedzą, iż choćby najgorszy portfel nie przywróci człowieka z zaświatów.

W gabinecie dyrektora szpitala trwa napięta narada. W półmroku siedzą lekarze w nieskazitelnych fartuchach, obok nich Dariusz zadbany biznesmen w drogim garniturze, modnej fryzurze i złotym zegarku. Młody chirurg Kacper jest szczególnie podniecany: gorąco nalega na operację.

Ta maść kosztuje grosze, ale po tygodniu przywróci ruch! krzyczy, uderzając długopisem w stół.
Jeszcze nie wszystko stracone! Możemy ją uratować! domaga się, podnosząc głos.

Wtedy zabiera głos Dariusz: Nie jestem lekarzem, ale jestem najbliższą osobą dla Jadzia, i dlatego zdecydowanie sprzeciwiam się operacji. Po co wydłużać jej cierpienie? To tylko przedłuży agonię mówi ze smutkiem, który wywołuje łzę u najbardziej cynicznych zebranych.

Dyrektor niepewnie mruczy: Może ma pan rację
Kacper wstaje, głos mu drży z gniewu: Czy rozumiecie, iż odmawiacie jej ostatniej szansy?!

Jednak Dariusz pozostaje niewzruszony niczym skała. Operacja nie będzie przeprowadzona odcina, Podpiszę każdy odmowę.

Jednym pociągnięciem pióra los Jadzia zostaje rozstrzygnięty.

Dlaczego tak okrutny wybór? kilka osób wie, iż Dariusz zbudował majątek właśnie dzięki Jadzi jej kontaktom, pieniądzom i inteligencji. Teraz, kiedy wisi nad przepaścią między życiem a śmiercią, czeka moment, gdy będzie mógł swobodnie rozporządkować jej imperium. Jej śmierć jest dla niego korzystna, a on nie wstydzi się tego przed nikim.

Dyrektor otrzymał nagrodę, od której nie dało się odmówić zapewnienie, iż operacja nie zostanie wykonana. Sam Dariusz już wybrał miejsce na cmentarzu dla żywej kobiety!

Świetny dział, suchy teren, podwyższenie. Stamtąd duch Jadzi będzie patrzył na miasto mówi, spacerując wśród grobów z profesorem nieruchomości.

Strażnik cmentarza, starszy pan z głębokimi oczami, pyta zdziwiony: Kiedy przywieziesz no, ciało?
Jeszcze nie wiem odpowiada Dariusz obojętnie. pozostało w szpitalu. Trwa leczenie.

Strażnik zaskoczony: Wybraliście miejsce dla żywego człowieka?
Nie zamierzam jej żywą zakopać drwi. Jestem pewny, iż niedługo się wyczerpie.

Dariusz spieszy się czeka go wyjazd na Bałtyk i długa, smukła kochanka. Myśli: Idealny plan wrócę na pogrzeb, wsiądę do Mercedesa, wszystko gotowe, a ja wolny.

Wszystkie dokumenty są gotowe, pieniądze zapłacone żadnych pytań, żadnych zastrzeżeń.

Tymczasem w sali Jadzia walczy o życie. Czuje, iż sił jej brak, ale nie chce poddać się. Młoda, piękna, pełna żądzy życia jak można po prostu odejść? Lekarze milczą, spuszczają wzrok. Dla nich jest już tylko suchym liściem.

Jedynym, który wciąż stoi po jej stronie, jest Kacper młody chirurg, nieustępliwy w dążeniu do operacji, mimo tarć z dyrektorem oddziału. Dyrektor, by nie popsuć relacji, zawsze wspiera przełożonego, którego, jak mówią, uważa za własnego syna.

Nagle na scenę wkracza strażnik cmentarza, Wojciech Iwanowicz. Coś w zamówieniu miejsca na cmentarzu go niepokoi. Gdy przegląda dokumenty, zatrzymuje się nazwisko zmarłej jest mu bardzo znane.

To była jego była uczennica, najlepsza w klasie, inteligentna i obiecująca. Pamiętał, jak kilka lat temu zmarli jej rodzice. Młoda kobieta stała się odnoszącą sukcesy biznesmenką. Teraz jej imię pojawia się w dokumentach na grobowiec

A teraz choruje, a ten podły pasożyt chce ją zakopać myśli, wspominając zarozumiałą twarz Dariusza. Coś jest nieczyste, zwłaszcza iż Dariusz nie miał własnych talentów wszystko, co ma, to zasługą żony.

Wojciech rusza do kliniki. Chce przynajmniej pożegnać się lub coś zmienić. Nie udaje mu się porozmawiać z Jadzią.

Co z nią rozmawiać? odrzuca zmęczona pielęgniarka. Jest w farmakologicznym śnie. Lepiej tak nie cierpi.
Czy otrzymuje pełną opiekę? pyta z troską. pozostało młoda

Stara się rozmawiać z dyrektorem, potem z szefem, wszędzie słyszy to samo: Pacjentka beznadziejna, lekarze robią wszystko, co mogą. Zdał sobie sprawę, iż prawdy nie znajdzie, i opuścił klinikę ze łzami w oczach, przypominając sobie blady obraz swojej byłej uczennicy.

Na wyjściu spotkał młodego lekarza Kacpra, który wciąż nalegał na operację.

Wojciech wyjaśnił, co go poruszyło: Nie mogę uwierzyć, iż jest skazana Wydaje mi się, iż jej mąż chce jej śmierci.
Zgadzam się w stu procentach! wykrzyknął Kacper. Możemy ją uratować, ale trzeba działać zdecydowanie!
Dla Jadzi zrobię wszystko! dodał nauczyciel.

Wspomniał o dawnych uczniach, licząc na wpływowego znajomego. Znalazł go był to wysokiego rangą urzędnik służby zdrowia. Zadzwonił i opowiedział całą historię.

Rozumiesz, panie Romanie, od ciebie zależy życie tej kobiety. Musi przeżyć! krzyczał Wojciech.
Dlaczego pan mnie pan i Romanie? uśmiechnął się urzędnik. Dzięki twoim lekcjom trafiłem tutaj! i natychmiast dzwoni do dyrektora.

Rozmowa przyniosła skutek. Operacja została zatwierdzona, a Jadzia została wyciągnięta z otchłani.

Tymczasem Dariusz leniwy na kurorcie w Gdańsku cieszy się słońcem. Myśli: Udało się! Złapałem bogatą wdowę, wykorzystałem jej kontakty, a teraz na ich pieniądze żyję. Jednak wciąż odczuwa ciężar żony zaczyna dostrzegać jego romanse, podejrzewa jego prawdziwe intencje. Choroba stała się dla niego prezentem losu, który ma go uwolnić od żony.

Nigdy nie poślubię mądrą myśli, głaszcząc kochankę po udzie. Lepiej głupią piękność, którą można prowadzić za nos.

Nagle telefon. Pielęgniarka z kliniki: Panie Dariuszu, operację przeprowadzono, pacjentka przeżyła, jest już poza niebezpieczeństwem.
Jak to?! Co to znaczy poza niebezpieczeństwem?! ryczy, wywołując spojrzenia wściekłych wypoczywających turystów.

Nagle sam staje w obliczu niebezpieczeństwa. Zbiera się w pośpiechu, by wrócić do domu. Kochanka nie rozumie: Skąd to, Dimo? Urlop skończony, muszę się ogarnąć!.

W domu domaga się wyjaśnień od dyrektora. Płacił, by Jadzia zmarła, a dostał odwrotny rezultat. Dyrektor wzrusza ramionami: Nie byliśmy sami, ktoś potężniejszy podjął decyzję.
Kto? Po co mu Jadzia? wykrzykuje Dariusz.

Dyrektor wskazuje na Kacpra, zrzucając winę. To wystarczy Dariuszowi. Młodego chirurga zwalniają, niszcząc jego reputację. Kacpra ratuje jednak przypadkowe spotkanie z Wojciechem, który proponuje pracę na cmentarzu: Nie patrz w dół, lepiej niż całkiem spadnąć. Kacper zgadza się nie ma innej drogi.

Jadzia powoli wraca do sił, dzień po dniu odzyskuje energię. Śmierć odeszła w cień. Teraz musi przywrócić swoje życie.

Zaczyna rozkładać fakty. Mąż stał się chłodny, prawie nie odwiedza, nie cieszy się jej powrotem. W pracy też coś nie gra ludzie milczą. Najważniejsze, iż czuje: pora zmienić zasady gry.

W końcu księgowa podzieliła się prawdą: Jadziu, firmę rujnuje Dariusz, przejął kontrolę, jego ludzie nic nie przełamią. Wszystko zależy od ciebie jak się wyleczysz, tak przywrócisz firmę. A jeżeli nie nie wyobrażam sobie, co będzie dalej.

Jadzia, wciąż słaba, próbuje uspokoić współpracowniczki: Nie martwcie się, niedługo wrócę do normy, trzymajcie się i nie dajcie mu wiedzieć, iż coś jest nie tak.

Jedynym wsparciem pozostają Wojciech i Kacper. Nagle przestają przychodzić; Dariusz wykupił kolejną łapówkę, ograniczając dostęp. Czuje w nich zagrożenie.

Wojciech przypomina sobie wpływowego urzędnika, ale odrzuca myśl: Nie będę znowu wzywać. Poczekajmy, Jadziu wyzdrowieje.

Kacper, z ciemnym spojrzeniem, mówi: A jeżeli będzie za późno? Jest wśród wrogów, niebezpieczna dla niej.

Jadzia leży w łóżku, rozumie, iż mąż przygotowuje dokumenty o jej niezdolności. jeżeli się uda, wszystko skończy się dla niej.

W końcu po pogrzebie starego biznesmena nastąpił nieoczekiwany zwrot. Kacper, stojąc w tłumie, zauważył, iż zmarły wciąż ma puls. Chwycił go za rękę, wezwał karetkę i uratował życie. Okazało się, iż to był główny udziałowiec firmy Jadzi, który został otruty przez nową żonę, by przejąć majątek.

Dzięki temu uratowaniu, ten inwestor natychmiast skontaktował się z Kacprem, usłyszał historię Jadzi i przywrócił ją na stanowisko dyrektora. Dariusz stracił wpływy, zniknął z życia, a z nim i kochanka.

Dyrektor i szef oddziału zostali zwolnieni, ich licencje odebrane. Kacper dostał szansę powrotu do medycyny najpierw został przywrócony do kliniki, potem Jadzia otworzyła własny ośrodek i mianowała go kierownikiem. Między nimi rozwinęło się prawdziwe uczucie, po sześciu miesiącach wzięli ślub, a świadkiem był Wojciech, dawny nauczyciel.

Kilka miesięcy później para podzieliła się radością: spod ich brzucha ma przyjść dziecko.

Mam nadzieję, iż dziadek nie będzie sprawiał kłopotów żartował Wojciech, patrząc na nowożeńców.

Patrząc na to wszystko, uczę się jednego: pieniądze i manipulacje mogą zbudować zamki, ale prawdziwa siła tkwi w uczciwości i odwadze, które potrafią przetrwać najciemniejsze burze.

Idź do oryginalnego materiału