Odmowa opieki nad moim dzieckiem powoduje, iż nie chcę pomagać jej w opiece nad synem.

twojacena.pl 5 dni temu

Moja młodsza siostra, Weronika, czuje się głęboko urażona. Potrzebuje pomocy z synem, a ja odmówiłam. Krzyczy, iż jesteśmy rodziną, iż tak nie można, ale zapomina, jak sama odwróciła się ode mnie w trudnej chwili, odmawiają zabierania moje córki, Zosi, nad morze. Jej egoizm złamał mi serce i nie mam już zamiaru poświęcać się dla tych, którzy nie doceniają mojej pomocy. Mieszkamy w małym miasteczku pod Poznaniem i ta sytuacja stała się dla mnie ostatnią kroplą.

Miesiąc temu Weronika wpadła do mnie z błyszczącymi oczami: „Jedziemy całą rodziną nad morze! Z mężem, synem i teściową!”. Już zarezerwowali noclegi, zaplanowali atrakcje, a ja szczerze się dla nich ucieszyłam. Ale odmiar poczułam ukłucie w sercu, myśląc o Zosi. Pracuję jako freelancerka, i w tym roku, niestety, nie stać mnie na wakacje. Mam mnóstwo zleceń, od których zależy mój dochód, ale czasu dla córki prawie nie zostaje. Zosia to moje światło, ale nie mogę dać jej wymarzonego, słonecznego lata. Mama i przyjaciółki pomagają, jak mogą – mama, mimo pracy, zabiera Zosię na spacery, koleżanki zabierają ją na podwórko. Bez nich moja dziewczyna siedziałaby zamknięta w domu.

Jestem samotną matką. Mąż zostawił nas dla nowej rodziny, gdzie urodził mu się syn. Do Zosi jest obojętny, nie dzwoni, nie pomaga. Ciągnę wszystko sama, pracując do wyczerpania, by utrzymać naszą małą rodzinę. Gdy dowiedziałam się, iż Weronika jedzie nad morze, w mojej głowie zapaliła się iskra nadziei – Zosia mogłaby polecieć z nimi. Jadą we czworo – Weronika, jej mąż, syn i teściowa – zaopiekowanie się Zosią nie byłoby problemem. Byłam gotowa pokryć wszystkie koszty, żeby moje dziecko choć raz poczuło wiatr od morza i była szczęśliwa.

Postanowiłam porozmawiać z Weroniką. „Proszę, weź Zosię – błagałam. – Wszystko opłacę, nie będzie wam zapewniała”. Ale siostra odcięła się krótko: „Dwoje dzieci to dla nasze przeszkoda. Nie chcemy brać odpowiedzialności za cudze dziecko”. Jej słowa uderzyły jak policzek. Cudze? Moja Zosia to jej rodzona siostrzenica! Próbowałam tłumaczyć, iż Zosia jest spokojna, iż ja pokryję wydatki, ale Weronika była nieugięta: „Z twoją córką nie odpoczniemy”. Serce mi pękało. Pogodziłam się z tym – w tym roku Zosia nie zobaczy morza. Ale w duszy narosła uraza, a wraz z nią postanowienie – już nie będę się poświęcać dla siostry.

Weronika przyzwyczaiła się, iż zawsze jestem pod ręką. Myśli, iż skoro pracuję w domu, to mogę bez problemu zająć się jej synem, Kacprem. Znosiłam to, choć zabierało mi czas i siły. Odbierałam Kacpra, gdy musiała iść do lekarza lub do salonu, bo „jesteśmy rodziną”. Ale po jej odmowie zaberei Zosi zrozumiałam – moja pomoc była dla niej nie wsparciem, ale obowiązkiem. Nie szanuje ani mnie, ani mojej córki. Jej teściowa mieszka daleko i poza mną nie ma komu pomagać, ale to nie znaczy, iż muszę być jej opiekunką.

Wróciwszy z wakacji, opalona i zadowolona, Weronika znów się do mnie zwróciła. Ich rodzinę zaproszono na dwudniowy wyjazd za miasto, ale bez dziecka. Była pewna, iż jak zawsze wyjdę jej naprzeciw. „Posiedzisz z Kacprem, prawda?” – szczebiotała. Odpowiedziałam chłodno: „Nie. Mam dużo pracy i chcę spędzać czas z Zosią”. Weronika osłupiała: „Jak to? Przecież jesteśmy rodziną! To mój syn, twój siostrzeniec!”. Przypomniałam jej, jak odmówiła zabrania Zosi, nazywając ją ciężarem. „Powiedziałaś, iż moja córka jest ci obca. Więc dlaczego mam ci pomagać?” – rzuciłam. Jej twarz wykrzywiła się ze złości, ale nie ustąpiłam.

Weronika urządziła awanturę, oskarżając mnie o brak serca. „Przez ciebie nie pojedziemy! choćby mama pracuje, nie może zająć się Kacprem!” – krzyczała. Ale trwałam przy swoim. Serce bolało mnie myśląc o Zosi, która przez nią straciła szansę na morze i radość. Nie mam zamiaru już krzywdzić swojej córki dla tych, którzy plują na moje uczucia. Weronika przyzwyczaiła się, iż jestem uległa, ale wszystko ma swoje granice. Moja pomoc była aktem miłości, a ona traktowała ją jak coś oczywistego. Niech teraz szuka innego wyjścia – ja wybieram swoją córkę.

Ta kłótnia z siostrą zostawiła we mnie gorycz. Zawsze myślałam, iż jesteśmy bliskie, ale jej egoizm pokazał, iż dla niej rodzina to tylko jej własne interesy. Zosia zasługuje na więcej i zrobię wszystko, by jej dzieciństwo było szczęśliwe, choćby jeżeli będę musiała pracować jeszcze ciężej. A Weronika niech nauczy się doceniać tych, którzy są przy niej. Skoro nie chciała dać mojej córce tygodnia radości, to i ja nie mam obowiązku ratować jej planów. Serce mi pęka z bólu za utraconą więź, ale wiem – postąpiłam słusznie, wybierając Zosię.

Idź do oryginalnego materiału