Odeszła wybitna polska śpiewaczka. Jej głos poruszał świat

zycie.news 5 godzin temu
Zdjęcie: Kondolencje, screen Youtube @SlowTVRelaxBackground


W wieku 73 lat zmarła prof. Jadwiga Rappé – jedna z najwybitniejszych śpiewaczek altowych, pedagog z powołania, ambasadorka polskiej sztuki muzycznej i artystka, której głos potrafił zatrzymać czas.

Była nie tylko śpiewaczką – była opowieścią. Jej głęboki, szlachetny alt nie tylko interpretował muzykę – on ją przeżywał. Publiczność na całym świecie pamięta ją z monumentalnych wykonań Polskiego Requiem Krzysztofa Pendereckiego, z którym współpracowała przez dekady, czy z prawykonania VII Symfonii Siedem bram Jerozolimy, w którym wystąpiła pod batutą samego Lorina Maazela.

Występowała w prestiżowych salach koncertowych – od Carnegie Hall w Nowym Jorku po Kennedy Center w Waszyngtonie – zawsze reprezentując to, co w polskiej kulturze najgłębsze, najprawdziwsze i najbardziej wzruszające.

Repertuar Jadwigi Rappé był imponująco szeroki – od barokowych kantat i klasycznych oratoriów po pieśni współczesne. W każdej interpretacji odnajdywała intymność, autentyzm, emocję. Jej dyskografia, licząca ponad 60 albumów, to dziedzictwo, które nie tylko przypomina, kim była, ale i pozwala wciąż jej słuchać.

Była też niezrównaną pedagog – oddaną, cierpliwą, wymagającą. Na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie oraz w Akademii Muzycznej w Gdańsku wychowała pokolenia śpiewaków, których uczyła nie tylko techniki, ale przede wszystkim szacunku do muzyki i odbiorcy.

Choć wielokrotnie nagradzana – m.in. Złotym Krzyżem Zasługi i Srebrnym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” – pozostała skromna, pełna klasy, skupiona na twórczości, nie na rozgłosie. Była obecna, ale nigdy nachalna. Jej obecność czuło się choćby w ciszy.

Rodzina artystki przekazała Polskiej Agencji Prasowej, iż zgodnie z jej życzeniem, pożegnanie ma odbywać się bez patosu, w duchu spokoju. Kilka dni przed śmiercią zostawiła słowa, które są dziś jej symbolicznym testamentem:

„Odeszłam od zgiełku tego świata i cieszę się cichym zakątkiem, gdzie miłość, spokój i pieśń.”

Zostawiła po sobie nie tylko nagrania i wspomnienia, ale też ludzi – męża, dzieci, wnuki, studentów, przyjaciół, słuchaczy – którzy dzięki niej inaczej rozumieją piękno.

Dla wielu pozostanie nie tylko wielką śpiewaczką, ale kimś więcej – głosem, który koił w trudnych chwilach, inspiracją, która prowadziła, i człowiekiem, który wiedział, iż sztuka to nie scena, ale spotkanie.

Idź do oryginalnego materiału