**Dziennik osobisty**
To ja sama oddałam ci go, własnymi rękami. A ona nie pogardziła, wzięła…
„Wisia, cześć. Po co tak nagle mnie potrzebujesz? Nie mogłaś przez telefon?” – zapytała wchodząca do mieszkania Kinga, zdejmując lekką marynarkę.
„To nie rozmowa na telefon. Chodź do kuchni” – Wisia zgasiła światło w przedpokoju i ruszyła za przyjaciółką.
„Zaintrygowałaś mnie. Mów już” – Kinga usiadła przy stole i złożyła ręce jak wzorowa uczennica, czekając na wyjaśnienia.
Wisia postawiła na stół otwartą butelkę czerwonego wina i dwa kieliszki.
„Oho?! Tak poważna rozmowa? Słucham cię” – powiedziała Kinga.
Wisia nalała wina i usiadła naprzeciwko.
„Dla rozluźnienia i wzajemnego zrozumienia” – odparła z emfazą, uniosła kieliszek i pociągnęła łyk.
Kinga też podniosła swój, ale nie spieszyła się z piciem, czekając, aż przyjaciółka zacznie mówić.
„Jestem stracona. Zakochałam się tak, iż straciłam głowę. Żyję jak we śnie, obsesyjnie o nim myślę. Kładę się spać i liczę godziny do rana. Nie sądziłam, iż to możliwe. Tomka też kochałam, ale nie tak. A teraz…” – Wisia dokończyła wino jednym haustem.
„Współczuję. I dlatego mnie wezwałaś? Żeby się pochwalić?” – Kinga odstawiła kieliszek i wstała.
„Siadaj” – Wisia pociągnęła ją za rękę, zmuszając do powrotu na krzesło.
„A co z Tomkiem?” – spytała Kinga, opadając na siedzenie.
„Co z Tomkiem? Jesteśmy razem siedem lat. Wszystko gra. A potem poznałam Marka i przepadłam” – Wisia westchnęła. – „Potępiasz mnie? Ty nigdy tak nie kochałaś? No właśnie. Nie oceniaj” – dodała nagle ostro. – „Wezwałam cię właśnie po to, żeby porozmawiać o Tomku.”
„Chyba się napiję” – Kinga przełknęła kilka łyków, skinęła z uznaniem, patrząc na kieliszek.
„Przecież ty byłaś zakochana w moim mężu. Myślisz, iż nie widziałam, jak na niego patrzysz?” – Wisia stuknęła paznokciem w blat.
Krążyła wokół tematu, nie wiedząc, jak przejść do sedna.
„Nie pierdź” – prychnęła Kinga.
Wisia wzruszyła ramionami.
„Nie jestem zazdrosna, nie myśl tak. To choćby lepiej. Chcę odejść od Tomka, ale nie potrafię mu powiedzieć prawdy. Szkoda mi go.”
„Gdy zdradzałaś, nie było ci szkoda, a teraz żal ci mówić? Trochę to nielogiczne, nie sądzisz?” – Kinga pociągnęła wina.
„Co ty wiesz? On jest dobry. Krzyczę na niego, wychodzę z siebie, a on milczy. DomWisia odwróciła się i wyszła, zostawiając drzwi otwarte, a za sobą ciszę pełną niewypowiedzianych słów.