Odbite echa porzuconego dzieciństwa: niezagojona rana

polregion.pl 2 dni temu

**Echo porzuconego dzieciństwa: rana, która nie goi się nigdy**

W piątej klasie Karina złamała nogę i trafiła do szpitala. Ból i strach ustępowały przed iskierką nadziei: może teraz tata przyjdzie, przyniesie cukierki, przytuli? Matka siedziała przy łóżku, ale jej oczy były puste, a serce zamknięte na głucho. Na prośbę córki Zofia zadzwoniła do Marka, ale nie pojawił się. Okazało się, iż wybierał się na wakacje z nową ukochaną i nie zamierzał zmieniać planów dla „starej” rodziny. Karina, leżąc w szpitalnej sali, po raz pierwszy poczuła, iż jest nikomu niepotrzebna.

Dorastanie stało się dla niej czasem buntu. Sprzeciwiała się wszystkiemu: odmawiała nauki, uciekała z domu, kłóciła się z matką i babcią. Zofia w takich chwilach milcząco zamykała się w swoim pokoju, jej twarz pozostawała nieruchoma jak maska. Babcia, coraz starsza i słabsza, miotała się między nimi, próbując godzić, ale siły ją opuszczały. To ona kupiła Karinie sukienkę na studniówkę – najpiękniejszą, jaką znalazła. ale bal nie przyniósł radości: ojciec znów zignorował zaproszenie, choćby nie raczył odpowiedzieć.

Karina wybrała zawód przypadkiem – pierwszy darmowy kierunek, bo na płatne studia w domu nie było pieniędzy. Pewnego dnia, zebrawszy się w sobie, zadzwoniła do ojca. Jego słowa: „Wy z matką macie swoje życie, ja mam swoje. Przestań się mnie czepiać!” – uderzyły jak policzek. Nikomu o tym nie powiedziała. Ukryta w miejskim parku, płakała pół dnia, unikając ciekawskich spojrzeń. Ból odrzucenia, zmieszany z dumą, toczył ją od środka jak trucizna.

Po studiach Karina znalazła pracę i poznała Jakuba – dobrego, niezawodnego człowieka, za którego postanowiła wyjść. Przygotowując się do ślubu, rodzice Jakuba nalegali, by zaprosić ojca Kariny, Wiesława Nowaka. Wstydziła się przyznać, iż nie przyjdzie – bo po prostu nie miał ochoty. Nie chcąc psuć uroczystości, razem z Jakubem zawieźli zaproszenie Wiesławowi i jego żonie.

Spotkanie było lodowate. Wiesław spieszył się na spotkanie biznesowe i ledwo rzucił okiem na córkę i jej narzeczonego. Wetknąwszy kartę do schowka samochodu, pośpiesznie otworzył drzwi swojej żonie – eleganckiej kobiecie w drogiej sukni, która minęła ich z wyniosłym skinieniem głowy. choćby nie spytała, po co przyszli, wyraźnie śpiesząc się na kolejne towarzyskie wydarzenie.

Na ślubie rolę ojca pełnił wuj Kariny, brat matki. Wiesław nie przysłał choćby słowa wyjaśnienia. Karina wiedziała, iż nie ma szans na jego przybycie, ale w głębi serca wciąż tliła się nadzieja. Zgasła tamtego dnia, gdy w białej sukni zrozumiała, iż ojciec ostatecznie wymazał ją ze swojego życia.

Młode małżeństwo zaczęło budować wspólną przyszłość. Kupili dom, pracowali, snuli plany. Karina, pozbawiona rodzicielskiej miłości, lgnęła do rodziny Jakuba, która stała się jej prawdziwym domem. Kontakt z matką był chłodny – Zofia nigdy nie odzyskała dawnej czułości. Babci już nie było, a wspomnienia o niej były jedynym jasnym punktem z przeszłości.

Lata mijały, priorytety się zmieniały. W wieku trzydziestu sześciu lat Karina była kochającą żoną, matką dwojga dzieci i właścicielką małego kwiaciarni. Jakub wspierał ją we wszystkim, biorąc na siebie troski i dzieląc marzenia. Podróżowali, śmiali się, celebrowali życie. Matka czasem przyjeżdżała z prezentami dla wnuków, ale jej serce pozostawało zamknięte – nie kochała ani ich, ani Kariny. Czasem dziewczynie wydawało się, iż dusza matki odleciała tamtego dnia, gdy odszedł ojciec, i już nie wróciła.

Pewnego dnia do ich domu zawitał Wiesław Nowak. Powód był oficjalny – zaproszenie na swój jubileusz. Pełnił ważne stanowisko, szykował się do emerytury i, widocznie dla zachowania pozorów rodzinnej sielanki, postanowił wezwać córkę z rodziną. Karina, tłumacząc się pilnym wyjazdem służbowym, grzecznie odmówiła. Nie chciała udawać, iż między nimi cokolwiek zostało.

Następne spotkanie nastąpiło trzy lata później. Karinę wezwała pielęgniarka z szpitala: ojciec miał wypadek i potrzebował wspOtworzyła drzwi do jego sali i zobaczyła człowieka, który kiedyś był jej ojcem, ale teraz przypominał tylko cień tamtej dumnej postaci.

Idź do oryginalnego materiału