"Od razu widać, iż to Polak jedzie". Co wozimy ze sobą na wyjazdy

gazeta.pl 4 tygodni temu
Zdjęcie: Fot. Marek Podmokły / Agencja Wyborcza.pl


Od razu widać, iż to Polak jedzie - pisze do nas czytelniczka, dzieląc się wrażeniami z powrotów z ferii. "Każdy samochód z "trumną" na dachu jest dodatkowo wyładowany jeszcze po samą podsufitkę. Jak ten kierowca widzi cokolwiek w tylnym lusterku?" - dodaje. Też to zauważyliście?
Nieubłaganie zbliża się koniec tegorocznych ferii zimowych. Dla uczniów większości województw są one już tylko wspomnieniem, a wypoczywają jeszcze ci z województw lubelskiego, łódzkiego, podkarpackiego, pomorskiego i śląskiego. Czeka nas więc ostatnia fala powrotów z zimowego wypoczynku. Okazuje się, iż to, jak Polacy jadą na ferie, a adekwatnie: co ze sobą zabierają, może być przedmiotem refleksji i namysłu. Poniżej list, który napisała do naszej redakcji jedna z czytelniczek:


REKLAMA


"Gdziekolwiek jedziesz, czy to autostradą, czy boczną drogą, od razu widać, iż mijasz Polaków. choćby nie musisz patrzeć na tablice rejestracyjne. Po czym można to poznać? Bo każdy Polak jedzie na ferie obładowany niczym wielbłąd, Wiadomo, iż auto musi być wielkie. Najlepiej SUV. Na dachu tzw. "trumna", czyli zamykany bagażnik. A czasem choćby dwa!


Zobacz wideo Szczęść Boże, kierowcy


To prawda, iż takie bagażniki są wygodne, bo można wrzucić tam niemal wszystko, czego dusza zapragnie i dzięki temu mieć miejsce w kabinie samochodu. Wiadomo, iż na ferie po prostu trzeba zabrać dużo rozmaitych rzeczy, choćby narty, czy ciepłe ubrania.
Ale dla naszych podróżników to za mało. Bo każdy samochód z "trumną" na dachu jest dodatkowo wyładowany jeszcze po samą podsufitkę. Jak ten kierowca widzi cokolwiek w tylnym lusterku? Proste, nic nie widzi, bo to po prostu niemożliwe, kiedy cała tylna szyba jest wypełniona szczelnie upakowanymi bagażami.


Czytaj także:


Ferie 2025 w Polsce. "Jak się chce, to się da. Za obiad płacę 26 zł"


I co wiozą nasi podróżnicy? Tak się złożyło, iż byliśmy z rodziną w tym roku w Alpach. Hotel z wyżywieniem. Koło nas parkowały same wielkie auta z Polski, wyładowane po dach. Aż mi oko zbielało, kiedy zobaczyłam, co z nich wyładowywali. Na przykład… komplet garnków. Po co komu garnki w hotelu z wyżywieniem? Całe kartony jedzenia. Znów - po co jedzenie, skoro masz wyżywienie? A choćby jeżeli dopadnie cię głód: w Europie mamy sklepy, naprawdę. choćby często to te same sieciówki, co w Polsce. choćby często otwarte w niedzielę. Naprawdę taniej i wygodniej jest ciągnąć zapasy jedzenia przez pół kontynentu?


Czajnik. Każdy Polak potrzebuje czajnika, bo może w każdej chwili mieć ochotę na herbatę. Dobrze, iż są czajniki elektryczne, przynajmniej nie trzeba zabierać butli gazowej. A skoro ma już czajnik, to też własna herbata i kawa. Żeby się napić czegoś ciepłego.
No i ostateczny hit: papier toaletowy. Nie rolka czy dwie na nagłe sytuacje. Nie, całe paczki, po osiem choćby po szesnaście rolek. Po co?


Czytaj także:


Ferie w polskich górach? Nie. "Lecę do Egiptu i polecam"


Pamiętam czasy dzieciństwa, kiedy człowiek rzeczywiście był zdany na to, co ze sobą zabrał. Bo nie wiadomo, czy będzie można kupić, albo ceny na tzw. Zachodzie były dla Polaka rzeczywiście szokująco wysokie. Teraz tego problemu nie ma, naprawdę. Może już czas sobie coś przestawić w myśleniu. Bo pakowanie tych wszystkich rzeczy, rozpakowywanie na miejscu, ponowne pakowanie i rozpakowywanie pewnie realizowane są dłużej niż same ferie".
A wy, jakie macie doświadczenia? Lubicie zawsze być przygotowani na każdą ewentualność, czy wolicie podróżować "na lekko"? Podzielcie się z nami opiniami.
Idź do oryginalnego materiału