Od mściciela niedaleko do kata...

jolanta67.blogspot.com 4 godzin temu

Czasem człowiekowi wydaje się, iż jest sam na tym świecie, ale to tylko nasz egocentryzm daje o sobie znać. Bo tak naprawdę nikt z nas nie żyje w próżni. Ludzie oddziałują na siebie nawzajem, jakby byli połączeni kręgami tajemniczej energii i przez każdego z nas przechodzi przynajmniej kilka takich kręgów. Dzięki temu wszystko, co czynimy, każde nasze uzewnętrznione uczucie, a może i myśli, choćby te, którym nie dajemy wyrazu – zyskują nieskończony rezonans. Wzajemnie wpływamy na siebie, każdy z nas, choćby nieświadomie, wpływa na innych i staje się metaforycznie ujmując kolejnym ogniwem łańcucha myśli, uczuć, reakcji i wydarzeń mogących zogromnieć wręcz do procesów historycznych. Wyjaśnia to teoria nazywana "efektem motyla", która uzmysławia nam jak drobne, często niezaplanowane decyzje wpływają na całe życie jednostki i nie tylko. Efekt motyla to zjawisko, które pokazuje złożoność świata i trudność przewidywania przyszłości, choćby w sytuacjach, gdzie wydaje się, iż wszystko jest kontrolowane przez deterministyczne prawa. Zatem nigdy nie wiemy, czy to, iż zachowaliśmy się wrednie, czy wręcz podle wobec drugiego człowieka, nie sprawi, iż następnego dnia kto inny dostanie zawału, a za miesiąc dojdzie to poważnej scysji rodzinnej gdzieś na drugim krańcu Polski, a po roku jakiś mąż stanu wyda złą decyzję, mogącą zaważyć na naszych losach czy na losach świata. Nienawiść, której tyle teraz obserwujemy i wszelkie inne bodźce negatywne wykazują zdumiewającą żywotność, przypominając w tym zjadliwe i nieobliczalne wirusy. Jednym złym czynem prowokujemy zło w innych ludziach, a ono – raz wyzwolone – mnoży się już bez końca. Całe szczęście, iż z dobrem jest podobnie. Dobry czyn, dobre słowo czy myśl powodują pozytywną reakcję w coraz to nowych osobach i mogą przenosić swój ładunek dalej i dalej – rosnąć w postępie geometrycznym i pomnażać zasób Dobra we Wszechświecie. Wystarczy sobie to uprzytomnić, by poczuć ciężar tej odpowiedzialności. Bo przecież tak naprawdę nikt z nas nie żyje w totalnej próżni. Chcąc nie chcąc wpływamy na siebie nawzajem. Od nas więc zależy co bardziej będziemy pomnażać. Piszę o tym bo przeraża mnie ten ogrom fanatyzmu, nienawiści, agresji, który wylewa się zewsząd. Nie ma we mnie na to zgody. Wychowano mnie w duchu, iż nie wolno nienawidzić i nikim nie wolno pogardzać. Dlatego, iż nienawiść i pogarda są niszczące. Niszczą bowiem zarówno człowieka, którym pogardzamy... bo nie zostawiają mu już szansy na odmianę. I niszczą też nas tzn tych, którzy nienawidzą... bo przecież skoro jest w nas nienawiść, to znajdzie się też miejsce i na zło. Nienawiść ma w sobie siłę sprawczą i potrafi nakręcać do działania. Kto jej zaznał wie o tym doskonale. Pielęgnowana zamyka nas, nie pozwala znaleźć harmonii i ukojenia. Stawia nas często w roli sprawiedliwego mściciela i surowego sędziego i choć są to bardzo pociągające role, warto jednak zastanowić się, czy odgrywając je, nie mnożymy nienawiści, wzbudzając ją u osób, którym chcemy wymierzyć karę. Od mściciela niedaleko bowiem do kata...








Idź do oryginalnego materiału