Oczywista Nieoczywistość – Na Janie…

jaw.pl 6 miesięcy temu

W dzisiejszym, coraz bardziej laicyzującym się świecie, niejednokrotnie odżegnujemy się od różnego rodzaju kontekstów czy nawiązań religijnych. Są jednak takie miejsca, które bardzo mocno wpisały się w taki właśnie kontekst, funkcjonując w jego obrębie do dnia dzisiejszego. Przykładem takiej właśnie sytuacji jest tzw. św. Jan.

Określenie to, co do zasady, stanowi nazwę miejscową. Trudno jej wszak poszukiwać, a tym bardziej odnaleźć ją na jakiejkolwiek bądź mapie. Na tych, pochodzących z XIX wieku można spotkać się z różnego rodzaju nazwami lokalnymi, jednak takiej, w ramach której mowa o wspomnianym powyżej patronie, nie sposób odnaleźć. Tytułowy „Jan” znajduje się w obrębie historycznego Długoszyna, optycznie jednak stanowi swego rodzaju granicę pomiędzy tym, co dziś ujmujemy jako Długoszyn, a tym co rozumiemy poniekąd jako współczesna Dąbrowa Narodowa, a w zasadzie Osiedle Stałe, czy może raczej jego plenerowe przedsionki. Zresztą wspomniane Osiedle to w znacznej mierze grunty dawnej, dziewiętnastowiecznej gminy Długoszyn. Na wspomnianych mapach natomiast nazw o charakterze mikro- lokalnych jest sporo: Drabidzionka, Olejki, Pod Wałem, Srebrnik, Długoszynek, Łęgi czy Kulikówka. Jednak rejon określany „Janem” nie figuruje w żadnych źródłach kartograficznych. Jest jednak obecny w umysłach wielu długoszynian, głównie tych starszych. Rejon ten de facto obejmuje bezpośrednie okolice kapliczki, a dokładniej okoliczne pola uprawne. W bezpośrednim sąsiedztwie znajdują się tutaj też zarośnięte krzakami i lichym drzewostanem kamieniołomy z resztkami wapienników, będące swego rodzaju enklawami. Niegdyś, nad okolicą tą górowała też wieża triangulacyjna.

Kapliczka św. Jana (fot. S. Panek)

Dokładnie nie wiadomo kiedy wzniesiono ową kapliczkę. Jest ona widoczna na mapach katastru galicyjskiego z połowy XIX wieku. Miała ona mieć zresztą charakter przydworski. Mieszcząc się bowiem na osi dawnej ulicy Długoszyńskiej (dziś Widokowej), stanowiła część obszaru dworskiego. Poniżej, w kierunku wschodnim, do dziś stoją resztki starego muru, okalającego niegdyś zabudowę dworską, zwaną w przeszłości zamkiem.

Pozostałości muru dworskiego (fot. J. Sawiak)

Zresztą to w bezpośrednim sąsiedztwie kapliczki jeszcze jakiś czas temu znajdować się miało spore zwalisko starych cegieł o nietypowych rozmiarach. Była to tzw. cegła austriacka, używana niegdyś w krajach habsburskich – ale także w południowej Polsce. Najprawdopodobniej są to pozostałości po okolicznej zabudowie. Takiej bowiem w sąsiedztwie nie brakowało. I tak np. powyżej kamieniołomu znajdowała się bliżej nieokreślona zabudowa, powiązana niewątpliwie z łupanym tutaj kamieniem, widoczna na wspomnianych już mapach.

Na niebiesko zaznaczone kamieniołomy, żółta kropka to lokalizacja kapliczki (mapire.eu)

Dla mnie jednak tzw. św. Jan to nie tylko kapliczka ale przede wszystkim okoliczne pola. Wspominam ja z sentymentem głównie dlatego, iż dosłownie naprzeciw kapliczki pole uprawne mieli moi dziadkowie. Mówiono u nas w domu, iż pole jest na św. Janie właśnie lub (nieco gwarowo) – na „św. Jonie”. Mówiła tak zresztą większość dawnych mieszkańców osiedla. dla wszystkich było to miejsce absolutnie rozpoznawalne i identyfikowalne. Dawniej zresztą cała okolica obsiana była zbożem, z niewielkimi plamami zielonych łąk. W czasie żniw roiło się tam od rodzin pracujących w polu. Byli tam i dorośli i dzieci. Z czasem pojawiły się także kombajny, przypominające nieokiełznane potwory „buszujące w zbożu”. Wspomnienie św. Jana jako miejsca to przede wszystkim błękitne niebo, ostre słońce, kurz polnych dróg, na czele z tą, którą zwano niegdyś „białą uliczką”. Ulica ta rzeczywiście wydaje się niemal wybrukowana białym kamieniem, stąd też taka, a nie inna jej nazwa. To także pachnące zboże, snopki słomy, równo poukładane na rozgrzanej słońcem palecie pokłosia i akupunktura tegoż, odciskająca się na dziecięcych stopach.

Kolorem czerwonym zaznaczono lokalizację kapliczki (mapka opracowana przez J. Musiała)

Dzisiaj teren ten jest kompletnie zarośnięty. Mnóstwo krzewów, drzew, zarośli, cała połać nieużytków, z kilkoma zaledwie wyjątkami. Kiedyś miejsce to tętniło życiem, dziś wydaje się jednak puste. Jego urok tli się wszak do dnia dzisiejszego – ale zupełnie gdzie indziej. Podobnie jak nazwa tego miejsca. Ale i ona nastręcza sporo trudności. Jako dziecko wszyscy kojarzyli to miejsce z Janem Chrzcicielem, którego wizerunek pamiętam z wnęki w ramach kapliczki. Dziś jednak bardziej prawdopodobnym wydaje się być patronat św. Jana Nepomucena. To on patronował tego typu obiektom w pobliżu mostów, rzek, rozstajnych dróg i uprawnych pól. Te dwa ostatnie kryteria wychodzą naprzeciw takiemu przypuszczeniu.

Kapliczka tkwi pośród zielonych okolic niczym relikt przeszłości. Ona sama też znacznie się zmieniła, dziś pokryta szklanym kruszywem, dawniej tak modnym, iż pokrywano nim niejeden okoliczny dom. Zawsze jest jednak zadbana, ukryta wśród cichych krzewów. Cała natomiast okolica zieleni się dziś intensywnym kolorytem wiosny i lata, zachowując swój majestat, piętrzący się pobliskim wałem, z którego szczytu rozpościera się widok zapierający dech w piersiach, podsycany szumem wiatru i cierpliwym spojrzeniem św. Jana.

Jarosław Sawiak

Idź do oryginalnego materiału