*Dziennik, 12 maja 2024*
Klasa biznesowa. Długi lot. Kupiłam bilet z wyprzedzeniem, wybrałam miejsce przy oknie chciałam po prostu spokojnie spędzić ten czas, trochę popracować i odpocząć. Wszystko przebiegało jak zwykle: pasażerowie wypełniali kabinę, bagaże znikały w schowkach, stewardesy roznosiły wodę.
Właśnie rozsiadłam się wygodnie, gdy do samolotu wszedł mężczyzna w drogim garniturze. Trzymał w dłoniach skórzaną teczkę i z miną pełną pewności podszedł do swojego miejsca obok mnie. Obejrzał fotel, potem spojrzał na mnie, skrzywił się z niesmakiem i powiedział głośno, tak by słyszeli wszyscy dookoła:
Co to za cholerne przedstawienie? Zapłaciłem za biznes klasę, a czuję się jak w tramwaju w godzinach szczytu!
Demonstracyjnie przewrócił oczami i rzucił mi pogardliwe spojrzenie.
Lecę na istotną konferencję, muszę się przygotować, a teraz choćby nie będę mógł normalnie usiąść mruknął, ciężko opadając na fotel.
Zrozumiałam, do kogo pijze. A raczej na kogo.
Po co w ogóle sprzedają miejsca takim jak ona? burknął już ciszej, ale i tak na tyle głośno, bym usłyszała.
Usiadł i natychmiast zaczął szturchać mnie łokciem, jakby chciał pokazać swoje niezadowolenie. Było mi nie tylko fizycznie przykro, ale i strasznie wstyd. Odwróciłam się do okna, powstrzymując łzy. Nigdy nie myślałam, iż dorosły, pozornie godny zaufania człowiek może być aż tak okrutny.
Przez cały lot zachowywał się jakby specjalnie wiercił się, szurał papierami, sapnął od czasu do czasu, ale już nie odezwał się ani słowem. Wytrzymywałam. Przywykłam do oceniających spojrzeń. Ale nie do tak jawnej złośliwości.
Pod koniec lotu stało się jednak coś, po czym mężczyzna bardzo pożałował swojego zachowania.
Gdy samolot wylądował i zaczęliśmy wychodzić, podszedł do mnie mój asystent z klasy ekonomicznej. Grzecznie skinął głową i zapytał:
Pani Kowalska, czy po zameldowaniu w hotelu od razu pojedziemy na miejsce konferencji? Wszystko już przygotowałem.
Mężczyzna siedzący obok mnie zastygł. Poczułam jego wzrok. Gdy asystent odszedł, nagle odezwał się zupełnie innym tonem:
Przepraszam pani też leci na konferencję? Słyszałem, iż będzie tam występować ceniona naukowczyni Też nazywa się Kowalska.
Tak odpowiedziałam spokojnie, sięgając po torbę. To ja.
Zaniemówił, zbladł, zaczął bełkotać coś o tym, iż od dawna interesuje się moją pracą, iż słyszał o moim wykładzie na temat sztucznej inteligencji.
Uśmiechnęłam się tylko uprzejmie i wysiadłam pierwsza. On pozostał w fotelu, jakby ktoś wypuścił z niego całe powietrze.
Mam nadzieję, iż po tej lekcji nieznajomy przestanie oceniać ludzi po wyglądzie.