Obecnie moja starsza córka ma 22 lata. Ukończyła uniwersytet, zaczęła pracować. A ja na koncie mam ładną sumę pieniędzy. Chcę kupić mieszkanie, aby córka mieszkała osobno. Wybrałam wspaniałą opcję – dwupokojowe mieszkanie o podwyższonym standardzie, o powierzchni 70 metrów kwadratowych. Podczas gdy my mieszkamy w dwupokojowym mieszkaniu o powierzchni 48 metrów kwadratowych. Dlatego mąż chce się przeprowadzić. Ale uważam, iż to nie w porządku, ponieważ pieniądze na to mieszkanie odkładałam z alimentów ojca Marty, więc mieszkanie powinno być jej

przytulnosc.pl 1 dzień temu

– Jakoś to nieładnie wychodzi, zamieńmy się – powiedział mi kiedyś mąż.

– Co dokładnie wychodzi nieładnie? Co ci się nie podoba? – zapytałam.

Mąż na chwilę się zawahał, a potem wypalił:

– Nie w porządku, iż kupiłaś córce nowe mieszkanie, a my musimy się cisnąć w starym – mówi.

Tutaj go zatrzymałam. Mówię:

– Co, nie wiesz, skąd mam te pieniądze? Te środki pochodzą od ojca Marty, więc mieszkanie jest dla niej.

– Ale przecież ja żywiłem i wychowywałem twoją córkę, podczas gdy jej ojciec żył sobie gdzieś dla własnej przyjemności. I teraz uważam, iż to mieszkanie powinno należeć do nas. A Marta ma jeszcze całe życie przed sobą, więc zdąży sobie nie tylko mieszkanie, ale i cały dom zbudować. A nam z tobą nie ma czasu myśleć, chcemy chociaż na starość lepiej pożyć – mówi.

– Nie mogę tak postąpić z własnym dzieckiem, nie mogę zabrać jej tego, co do niej należy – tłumaczę mężowi.

– W takim razie się z tobą rozwiodę – oznajmił mi mąż.

No to teraz myśl, co robić. Mam 46 lat, od dawna jestem żoną Jarosława. Wychowujemy dwie córki – Martę, moją córkę, i Annę, naszą wspólną córkę.

Z Jarosławem pobraliśmy się, gdy Marta miała zaledwie 4 lata, więc dziewczynka słusznie nazywa go tatą.

Do niedawna Jarosław traktował obie nasze córki jednakowo, nigdy nie robił żadnej różnicy, więc dziwi mnie teraz takie zachowanie z jego strony.

Mieszkaliśmy wszyscy w naszym niewielkim, ale całkiem przytulnym dwupokojowym mieszkaniu. Zawsze mi się wydawało, iż mam męża wyrozumiałego, dobrego, ale okazało się, iż tak nie jest.

On doskonale wie, iż te pieniądze, za które kupiłam mieszkanie, odkładałam z tego, co dawał ojciec Marty na dziecko.

Z tym mężczyzną nie byłam w oficjalnym związku, mieliśmy tylko romans. On miał żonę i rodzinę, i od razu mi powiedział, iż nie odejdzie od żony, ale moje dziecko będzie zabezpieczał.

Jeszcze umówiliśmy się, iż nikomu nie powiem, kto jest ojcem mojej córki. Zresztą sama nie chciałam zbędnego rozgłosu.

Potem urodziła się córka i jej biologiczny ojciec zaczął przysyłać pieniądze. Był dość bogatym człowiekiem, a jego tzw. alimenty co miesiąc przewyższały pensję mojego męża. I Jarosław o tym wiedział. Jak i wiedział o tym, iż odkładam te pieniądze na zakup mieszkania dla starszej córki.

Uważałam, iż tak będzie adekwatnie, choćby nie przypuszczałam, iż mój mąż będzie przeciwko.

Teraz Marta ma dwadzieścia dwa lata. Ukończyła uniwersytet, zaczęła pracować. A ja na koncie mam ładną sumę pieniędzy. Chcę kupić mieszkanie, aby córka mieszkała osobno.

Wybrałam wspaniałą opcję – dwupokojowe mieszkanie o podwyższonym standardzie, o powierzchni 70 metrów kwadratowych. Podczas gdy my mieszkamy w dwupokojowym mieszkaniu o powierzchni 48 metrów kwadratowych. Dlatego mąż chce się przeprowadzić.

Ale uważam, iż to nie w porządku, ponieważ pieniądze na to mieszkanie odkładałam z alimentów ojca Marty, więc mieszkanie powinno być jej.

Mąż by nie zrobił takiej burzy, gdyby przypadkiem nie zaczęliśmy rozmawiać o tym, na kogo zapisać mieszkanie. Wyraziłam opinię, iż trzeba od razu wszystko załatwić na córkę, jest już całkiem dorosła i samodzielna, jeszcze trochę i będzie chciała wyjść za mąż. Dlatego będzie dobrze, jeżeli mieszkanie stanie się jej majątkiem przedmałżeńskim.

I wtedy do męża dotarło, iż to mieszkanie wcale go nie dotyczy i iż nie będziemy tam mieszkać choćby trochę. A po co jeździć tam i z powrotem? Zrobimy remont i niech Marta się tam wprowadza.

I wtedy się zaczęło! Mąż uważa to za niesprawiedliwość. Mówi, iż nie może być tak, iż córka będzie mieszkać w lepszych warunkach niż my.

– Ona pozostało młoda, wszystko przed nią! – mówi. – Zostawimy Marcie nasze stare dwupokojowe mieszkanie, to też niezły start.

Jarosław proponuje, żebyśmy z młodszą córką przeprowadzili się do nowego mieszkania, a nasze obecne mieszkanie zostawili starszej córce.

Nie zgadzam się z nim, bo mieszkanie zostało kupione nie za jego czy nasze pieniądze, ale wyłącznie za pieniądze ojca starszej córki.

Więc co mam robić? Doradźcie, jak byście postąpili na moim miejscu?

Idź do oryginalnego materiału