Hejka. Dzisiejszy temat nasunął mi się pod wpływem dyskusji, w której brałam jakiś czas temu udział. Chodziło o rozpieszczanie dzieci. Niektóre mamy pisały, iż rozpieszczają swoje pociechy poprzez kupowanie im drogich zabawek i ciuchów,
inne mówiły o przytulaniu, grach i zabawach.
Wywiązał się mały spór o to, która matka lepsza... tak to odebrałam... Ale przecież wiadomo, iż każda z nas matek, chce dla swojego dziecka jak najlepiej i każda jest dla swojej pociechy naj!
Jeśli o moje rozpieszczanie chodzi to...
Wojciech nie był zbyt rozpuszczony... za to teraz nadrabia ;)
Już nie raz o tym pisałam, iż był dzieckiem raczej oschłym, nie lubił się tulić i całować. Bawić, najlepiej bawił się sam. Głupotki owszem, lubił ale żeby je wyjątkowo uwielbiał... raczej nie.
Jego średnia sympatia do przytulasów czasem wcale mi nie przeszkadzała a wręcz miałam ją totalnie gdzieś i musiałam od czasu do czasu Wojtka dorwać i na siłę wypieścić, wyściskać, wycałować i tulić. Tak ładnie to napisałam ale w rzeczywistości wyglądało to jak tortury :/
Może właśnie dlatego nie lubił się zbytnio przytulać... :/
Nie kupowaliśmy mu drogich zabawek, nie miał zawsze tego co chciał. Ale za to teraz ma... Chce lego to ma lego... Jest to jego pasja, uwielbia składać i budować, widać, iż interesuje się tym całym sobą, więc kiedy zasłuży ( a czasem choćby jeżeli nie) to dostanie co chce.
Zaczął też częściej się przytulać. Pewnie się na rodziców napatrzył choć widać po nim krępację i nieśmiały uśmiech kiedy na nas patrzy. Zuźka widząc takie zachowanie od razu biegnie do nas z krzykiem " Ja też!!!"
Wojtek stojąc z boku szykuje się już do ataku, bo ile można na nas patrzeć! Wskakuje na nas nie patrząc oczywiście czyją głowę zgniecie...
Czasem kończy się taka zabawa płaczem któregoś z nas bo kolano w oku to nic przyjemnego. Ale muszę przyznać, iż te łzy i żal są warte tych kilku minut rodzinnego szaleństwa.
I tak też właśnie rozpieszczamy nasze pociechy. Pozwalamy im włazić na głowę i skakać po nas jak po worku kartofli.
Patrząc z perspektywy czasu Zuzanna ma chyba lepiej niż jej brat w jej wieku. Na pewno ma, samo to, iż ma brata... Wojtek przecież był sam.
Jemu częściej się odmawiało bo z jednym dzieckiem łatwiej było wojować niż teraz
z dwójką.
On szybciej rozumiał i godził się ze słowem "nie".
Natomiast Zuzka... o matko... czasem to ja po prostu nie wchodzę z nią do sklepu! Strach się bać kiedy jej odmawiam, czego zbyt często nie robię... niestety. I tak właśnie się moje dziecko rozpieściło... tzn. niekoniecznie samo ;)
Do tego wszystkiego dochodzi mój synek ukochany, który jest coraz bardziej świadomy życia i świata, co też całkiem nieźle potrafi wykorzystać ;)
Skoro Zuza ma, to on też chce! Sprawiedliwość musi być!
Na szczęście nie zawsze a wręcz rzadko są to drogie zachcianki. Batonik czy tabliczka czekolady... a raczej batoniki i tabliczki czekolady... to nie jest wielki wydatek. Choć się zastanawiam czy to naprawdę chodzi o wydatki? Raczej o szczęście dziecka, jego uśmiech i radość.
My mamy też musimy być uśmiechnięte i uradowane, dlatego też musimy się czasem rozpuścić i pozwolić sobie na chwilę zapomnienia... nie zawsze z tabliczką czekolady... czasem z nową sukienką, swetrem czy torebką,
po które zapraszam Was oczywiście do FASHION ITALIA!!!
A wiecie chyba, iż szczęśliwa matka to szczęśliwe dziecko :D
Rozpieszczajcie się kochane kobitki do woli, kupujcie co chcecie i ile chcecie!
Sumując mój dzisiejszy wpis... niech każdy rozpieszcza na swój sposób, niech każdy robi to tak, żeby nikomu krzywda się nie działa a wokoło euforia panowała ;)
________________________________________________________________
Chciałam Was serdecznie zaprosić na Dzień Dobry Włocławek, gdzie znajdziecie więcej zdjęć.
Dziękuję Wojciechowi Balczewskiemu- fotografowi za zdjęcia!
Do zobaczenia niedługo :*